sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 9: Erotoman

Całą drogę milczałam. Nie tylko nie odzywałam się, ale również starałam się nie oddychać za głośno. Mierzyłam każdy kawałek jego ciała centymetr po centymetrze i każdy z tych kawałków wydawał się idealny. Zauważyłam, że ma dość sporo pieprzyków. Tylko na małym kawałku, znajdującym się mniej więcej w okolicach jego mostka, znalazłam ich pięć. Wiem, że to może dziwne, ale dokładnie pamiętam położenie każdego z nich. Nawet nie wiem czemu, przecież miałam mało czasu żeby się przyjrzeć. Do domu było niedaleko, a Michał szedł bardzo szybko, a nawet zdawało mi się, że biegnie. Miałam ochotę mu powiedzieć: „Co ty tak kurwa popierdalasz, koleś?” Na szczęście się powstrzymałam, chociaż z całej siły chciałam aby trzymał mnie w swoich ramionach całe wieki. Czułam się niemal tak jak na ślubie. „Mężczyzna moich marzeń przeniesie mnie za moment w swoich ramionach przez próg.”- myślałam. Ah, Jak głupie pomysły przechodzą przez głowę kobiety kiedy myśli o facecie swoich marzeń.

Michał wszedł po schodach na werandę i zatrzymał się. Ja zostałam wyrwana z moich rozmyślań i spojrzałam na niego wzrokiem pytającym: „Na co czekasz?”, a on zapytał:
- Otwarte?
- Raczej tak.
- Sama wejdziesz czy mam cię przenosić przez próg?
- Sam chciałeś mnie nieść, więc…
- Ale tobie na początku nie podobał ten pomysł.- uniósł uwodzicielsko brew i czekał na moją reakcję.
- A myślisz, że teraz mi się podoba?- również uniosłam brew. „Przecież on ze mną flirtuje. Czy mi się tylko wydaje? Może mam omamy od leżenia na pełnym słońcu? Nie no. On chyba jednak ze mną flirtuje.”
- Nie wiem, ty mi powiedz.- Cały czas przyglądał mi się uważnie. „Co mam zrobić? Jak pociągnę tę gadkę to może się wystraszyć, a jeśli przerwę rozmowę może pomyśleć, że nie interesuje mnie on w TYM sensie.”
- Ale co mam ci powiedzieć? Mam udać, że mi się nie podoba? Każdemu się podoba noszenie. Nie trzeba się męczyć i w ogóle.
- Tak? To może powinienem kupić takie siodełko specjalne dla małych dzieci, powieszę je sobie na plecach i będę cię nosić, żebyś nie musiała chodzić, co?
- Chciałbyś mnie nosić tak  cały czas?- tym razem ja spróbowałam go podejść. Byłam bardzo ciekawa odpowiedzi. Myślałam, że się zmiesza albo zacznie jakiś inny temat lub zamieni to w żart, ale on odpowiedział zupełnie poważnie.
- Pewnie, że tak.- rzekł i z wbitym we mnie wzrokiem zaczął przybliżać się do mojej twarzy. Wzięłam wdech i modliłam się o to, by tym razem nikt nam nie przeszkodził. Wyglądało na to, że w końcu się to stanie. Czy mogłabym wyobrazić lepszą scenerię do tego momentu? Chyba nie. Wokół nas promienie słońca, pełne kwiatów podwórko. On- bez koszulki, ja- w jego ramionach. Nikt nie był w stanie przeszkodzić nam w tej chwili, gdyż nikogo nie było w pobliżu. Babcia- porządkuje papiery, Lena- no raczej nie przyjdzie mnie przepraszać, Darek- tak samo, Kaśka- pierwszy tydzień w związku, czyli raczej nie prędko mnie odwiedzi. Na szczęście nauczyłam się, że nigdy nie można być czegoś pewnym na sto procent.
Kiedy odległość pomiędzy naszymi ustami wynosiła parę centymetrów, Michał powiedział:
- Otworzysz wreszcie te drzwi?- zapytał i wypuścił mnie z rąk.
Prawie upadłam na ziemię, ale na szczęście złapałam równowagę. Otworzyłam z oburzenia buzię, potem zmrużyłam oczy na znak złości. On miał na twarzy taki uśmiech, że nie myślałam o niczym innym tylko o tam jak się na nim odegrać. Na szczęście w byciu wrednym nie mam sobie równych. Gdy tylko ktoś zrobi coś co mi nie będzie pasować, zamieniam się w bestię. Oczywiście ta osoba musi spełnić jeszcze jeden warunek. Musi być tego warta. Bo jeśli ktoś jest głupi jak kilo gwoździ to nie będę przecież się męczyć aby mu oddać. Życie wystarczająco da takiemu komuś w kość, trzeba tylko poczekać. Czy Michał zasługiwał na karę? Wtedy myślałam, że tak, ale to były raczej końskie zaloty niż jakaś złość. Tak czy inaczej postanowiłam spłatać mu psikusa. Podeszłam do drzwi i szybkim ruchem otworzyłam je i zamknęłam tuż przed jego nosem. Tym razem to on otworzył buzię ze zdziwienia, a ja się szczerzyłam.
- A to za co?- zapytał.
- A za darmo. Muszę mieć czas się ogarnąć, bo wcześniej nie miałam czasu i wyglądam jak…- mówiłam to patrząc na moje włosy, które były pełne różnych śmieci z betonu, na którym leżałam.
- Ja pierdole.- usłyszałam zza szyby.
- Co?
- Czy wszystkie dziewczyny muszą się tak przejmować wyglądem?
- Gdy dziewczyna nie przejmuje się wyglądem to żaden facet nawet na nią nie spojrzy.
- A więc ty chcesz żeby jakiś chłopak na ciebie patrzył, tak?- znowu zaczął unosić brwi w charakterystyczny sposób.- Ale obecnie nie ma tutaj żadnego chłopaka.- zaczął udawać debila i obrócił się w każdą stronę, aby sprawdzić czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu.- Ale zaraz, zaraz. Przecież ja jestem facetem.- nie wiem, co on chciał swoim zachowaniem osiągnąć, ale skutek był taki, że przewróciłam oczami, obróciłam się na pięcie i zaczęłam iść  w stronę schodów. Po prostu go olałam.- Ej, ej czekaj!- widząc moją reakcję zaczął drzeć się zza drzwi.- No weź! Wpuść mnie!
- Poczekaj około piętnastu minut i cię wpuszczę.- rzuciłam nawet się nie odwracając i poszłam do pokoju.
Szybko sprzątnęłam brudne ubrania i inne rzeczy, które miałam wczoraj nad jeziorem. Ogarnęłam z grubsza włosy i zawiązałam je w kitkę. Potem pościeliłam łóżko, zebrałam walające się po biurku papierki i wskoczyłam do szafy w poszukiwaniu jakichś fajnych ciuchów. Niestety mam takiego pecha, że zawsze jak mam coś zrobić szybko to wychodzi mi to dłużej niż bym miała to zrobić mając więcej czasu.
„To zbyt poważne, to zbyt na luzie, a to ma stanowczo za duży dekolt, bo przecież nie będę mu świecić biustem, bo uzna mnie za jakąś niewyżytą.”
W końcu postanowiłam postawić na tradycję. Wybrałam bluzkę na ramiączkach i krótkie, jeans’owe spodenki- swój ulubiony komplet. Zaczęłam skakać ściągając spodenki, które miałam wcześniej na sobie, i jednocześnie próbowałam ubrać koszulkę. To musiało skończyć się źle. Kiedy już myślałam, że koszulka dobrze leży na moim ciele, skapłam się, że ubrałam ją tył na przód. Spróbowałam ją przekręcić na dobrą stronę i wtedy zaliczyłam porządną glebę. Turlałam się po ziemi zaplątana we własne ciuchy. Podczołgałam się do łóżka i dzięki niemu jakoś wstałam. Zaczęłam ściągać spodnie, ale tym razem powoli i ostrożnie. Niestety łóżko okazało się podwójnym agentem. Na początku pomogło mi w potrzebie, a później podłożyło mi nogę żebym się wyjebała. Dosłownie. Kiedy po raz drugi leżałam na podłodze z zamiarem porwania moich ciuchów na strzępy, usłyszałam stłumione parsknięcie śmiechem. Śmiertelnie przerażona spojrzałam w stronę drzwi i zauważyłam tam Michała, który zwijał się ze śmiechu.
- WYJDŹ!- wrzasnęłam tak głośno jakby stał co najmniej kilometr ode mnie.
On zrobił wystraszono-zawstydzoną minę i wybiegł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Ja siedziałam na ziemi myśląc o tym co przed chwilą zaszło.
„Świetnie. Michał widział mnie jak tarzam się po podłodze zaplątana we własne ubranie. Na pewno wziął mnie za wariatkę. I co teraz ? Mam wyjść do niego i zacząć z nim normalnie gadać? Albo strzelić buraka i utworzyć bardzo niezręczną sytuację? Ale w zasadzie to nie jest moja wina. To on wlazł do mojego domu, do mojego pokoju, nieproszony. Jak on w ogóle wszedł do mieszkania? O nie! Ten gościu zasługuje na porządne przetrzepanie swojego przerośniętego ego. Nikt nie będzie bezpańsko chodził po mojej chacie. Nawet on. Chłopak, który nie raz chodził po moim domu nago, ale tylko w moich snach.”
Wola zemsty spowodowała, że ubrania wreszcie zaczęły mnie słuchać i bez problemu weszły na moje gorące od nerwów ciało. Wyparowałam z pokoju jak koń wyścigowy z boksu i pogalopowałam na dół do salonu, bo właśnie tam miałam nadzieję go zastać. Nie pomyliłam się. Siedział na kanapie ze spuszczoną głową i gdy tylko usłyszał, że idę w jego kierunku podniósł się i nabrał powietrza w płuca, aby mi coś powiedzieć. Jednak nie pozwoliłam mu.
- Co ty sobie wyobrażasz!? Chodzić po moim domu jak po swoim!? Przecież grzecznie kazałam ci chwilę poczekać przed drzwiami ale ty mnie oczywiście olałeś! A wchodząc do mojego pokoju mogłeś chociaż zapukać! Przecież wiedziałeś, że się przebieram!? Nie potrafisz wykonać prostego polecenia!? Jesteś jakiś popierdolony czy tylko rżniesz głupa, co kurwa?!- rzuciłam w niego niezłą wiązanką. On widocznie się zdziwił, że jego wybryk aż tak mnie zdenerwował. Stał chwilę w osłupieniu i obserwował jak się pluję w jego stronę. Kiedy podeszłam do niego nieco bliżej, aby strzelić mu z liścia w twarz, chwycił mnie mocno za ramiona, przyciągnął do siebie i wbił swoje soczyste usta prosto w moje wargi. Poczułam dreszcz przechodzący przez całe ciało. Ciepło, które dostarczał mi przez swoje usta można by porównać z gorącem słońca. To było niesamowite. Negatywne emocje powoli zaczęły ze mnie schodzić. Jednak złość, która rozpaliła moje ciało, była gorętsza nawet od ust Michała. On powoli oderwał się ode mnie i powiedział:
- Przepraszam.
- Ha! Ciekawe za co!-odsunęłam się od niego jak od ognia. On znowu patrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja, jakby jeszcze bardziej zdenerwowana jego zachowaniem, wydzierałam się jeszcze głośniej.-  Za to, że podglądałeś mnie, kiedy byłam niemal naga czy za to, że teraz się na mnie rzuciłeś?!? Nie wiedziałam, że z ciebie taki erotoman!
- Myślałem…
- Myślałeś?! Ha! Ciekawe o czym! W ogóle od kiedy ty jesteś od myślenia?! Seksowny,młody Bóg, za którym oglądają się wszystkie laski nie musi przecież myśleć! Każda jest gotowa nawet na sutach stanąć tylko po to by zrobić ci przyjemność! Wyjdź tylko na ulicę i zaraz przyleci stadko napalonych dziewic i każdą z nich możesz sobie wyruchać! Mnie tak nie wykorzystasz! Jestem inna od wszystkich!
- Ale…
- Ale co? Pierwszy raz ktoś ci wygarnął prawdę prosto w twarz?! Nie dziwię się, skoro nawet kumple liżą ci dupę, tylko po to by mieć dostęp do świeżego towaru. Tacy są właśnie faceci! Wszystko co wam do szczęścia potrzebne to dupa i cycki! Na nic więcej nie zwracacie uwagi! Nie liczy się dla was wnętrze! Patrzycie tylko na to w ile warstw plastiku zapakowana jest potencjalna dupodawczyni. Ty oczywiście jako król szkoły wziąłeś tą zapakowaną w największą ilość powłok. Ale widzę jak się okazało w tym kokonie nie siedzi piękny motyl, tylko poczwara. Dlaczego wy w ogóle zerwaliście? Czyżby dupa jej się rozlazła od ciągłego wkładania i wyciągania? A z resztą gówno mnie to obchodzi. Myślałam, że jesteś inny, że masz w sobie coś z romantyka, że nie jesteś tylko skurwielem, który podle wykorzystuje naiwne dziewczyny do swoich niecnych planów. Grubo się myliłam. Ty również patrzysz tylko na obudowę. Gdybyś tylko miał okazję od razu byś się na mnie rzucił i ostro się ze mną pieprzył albo jak to się ładnie mówi „uprawiał miłość”. Ha! Ty chłopczyku nawet nie wiesz co to miłość! Miłość to nie tylko sex. Miłość to widzenie w drugiej osobie wszystkich czynników potrzebnych do życia. Miłość to robienie dla drugiej osoby wszystkiego czego ona zapragnie. Miłość na przykład to kupowanie kwiatów lub prezentów, to granie ballad miłosnych na gitarze pod oknem ukochanej, to organizowanie romantycznych wypadów na plażę, aby podziwiać zachód słońca. I wiele innych. Ale tego nie powinno się robić tylko na urodziny, Walentynki czy jakieś rocznice. Trzeba to robić w każdy dzień, aby osoba obdarzana uczuciem nigdy nie zapomniała co to znaczy kocham cię. Ale po co ja ci to wszystko mówię? Przecież jesteś tylko facetem i nigdy tego nie zrozumiesz.- skończyłam mój monolog ze łzami w oczach. Rzuciłam tylko „Nie chcę cię więcej widzieć! Wypierdalaj!” do zamurowanego Michała i pobiegłam do pokoju.
Płakałam. Później ryczałam. A potem dla odmiany znowu płakałam. A mogło być tak pięknie.
„Przecież on mnie pocałował! Coś do mnie czuje! A ja? Wszystko popsułam. To normalne u mnie. Najpierw coś spieprzę a potem płaczę. Potrzebuję kogoś kto mnie przytuli.”
Postanowiłam spróbować szczęścia i zadzwoniłam do Kasi. Na szczęście z Kubą była umówiona dopiero na wieczór i ona też chciała ze mną porozmawiać. Umówiłyśmy się więc na czternastą. Po rozmowie spojrzałam na zegarek. Była za piętnaście druga, a ja jeszcze nic nie jadłam. Podreptałam do kuchni i zaczęłam robić kanapki. W głowie kłębiły mi się wspomnienia tego co dzisiaj odwaliłam. Pogrążona w myślach zrobiłam machinalnie całą stertę kanapek. Ocknęłam się dopiero wtedy gdy Kate i babcia weszły do kuchni i zdziwione patrzały na całe szeregi kanapek z serem, szynką, nutellą i ogólnie wszystkim co było w lodówce.
- Ktoś jeszcze ma przyjść?- zapytała Kasia.
- Oj, chyba dzisiaj nie muszę się martwić o obiad.- dodała babcia.
- Ja… ja tak tylko…- również rzuciłam okiem na kanapki i znowu łzy zaczęły napływać do oczu.- Przepraszam.- załkałam i pobiegłam do pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję rozdział, chociaż nie zasłużyliście :P Jednak jestem podniecona tym rozdziałem, bo już myślałam, że moje rozdziały stają się coraz to gorsze, ale ten chyba wyszedł nie najgorzej :D Jeden z akapitów dedykuję mojej przyjaciółce. Jeżeli na serio to czytasz to będziesz wiedziała, o który akapit chodzi ;P
Mam ferie, więc może już niedługo pojawi się nowy rozdział. Pomyślałam, że może napisałabym go w całości ***Oczami Kate***. Co wy na to?

4 komentarze:

  1. Super i czytam ale nieraz mam problem z dodaniem komentarza sama nie wiem czemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu są tu problemy z komentarzami :( anonimowi mogą mieć największe problemy a przecież wystarczy konto na Google (które często zakłada się razem z kontem na YT). Jeśli naprawdę nie możecie dodać możecie pisać mi na drugiego bloga :)
    http://ziollona321.bloblo.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie jest przycisk "lubię to w cholerę" ?? ♥♥♥
    naprawdę miło się to czyta tylko jedna mała prośba....
    odemnie i pewnie od wielu osób które to czytają : mniej przekleństw?? *prosi* ♥♥♥

    http://kisssesme.bloblo.pl/ - zajrzyj jeśli tylko zechcesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra postaram się mniej przekleństw :) ale mam nadzieję, że wszyscy doskonale rozumieją, że jak kogoś poniosą emocje to przeklina :) Ja osobiście nie często przeklinam, ale wydaje mi się, że czasem w tym opowiadaniu jest to potrzebne :)

      Usuń