sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 11: Po prostu tak czułem


***Oczami Kate***

Na początku szłam pewna siebie, ale im bliżej było drzwi, które wskazał recepcjonista, tym bardziej się bałam. Jednak byłam pewna, że muszę to zrobić. Zapukałam. Drzwi otworzyła jakaś kobieta. Spojrzała na mnie i zapytała podejrzliwie:
- A ty jak się nazywasz?
- Jestem Kasia. Chodzę z Michałem do klasy.
- A po co przyszłaś?
- Chciałam z nim porozmawiać.
- Jesteś jedną z przyjaciółek Honoraty?
- Nie. Ja…
- W takim razie możesz wejść.
- Dziękuję.
Gdy weszłam do pokoju od razu rzucił mi się w oczy ojciec Michała, który rozwalony na łóżku czytał gazetę. Nie byłoby w tym nic złego gdyby miał ubrane coś oprócz obcisłych bokserek.
- Chcesz soku albo wody?- zapytała matka.
- Nie dziękuję. Gdzie jest Michał?
- W pokoju.- odpowiedziała wskazując na pewne drzwi.- Może ty mi wytłumaczysz, co się z nim ostatnio dzieje? Raz jest cieszy się ze wszystkiego, jakby był zakochany, a już za chwilę jest zdołowany i brak w nim życia. Mieliśmy dzisiaj pojechać na spływ, ale „nie miał ochoty nigdzie wychodzić”. Wiesz co mu jest? Czy to chodzi o jego byłą dziewczynę Honoratę? Była tutaj dzisiaj i chyba się pokłócili. Czy ona mu coś powiedziała?
- Oj daj dziewczynie spokój.- do rozmowy włączył się jego tata.- Oni maja własne sprawy. Nie pamiętasz jak to z nami było jak byliśmy młodzi?
- Ale jako matka mam chyba prawo wiedzieć?
- Gówno prawda. Im rodzic wie mniej tym lepiej dla niego i dla dziecka.- powiedział do żony, a potem zwrócił się do mnie.- Jesteś przyjaciółką Patrycji?
- Tak.
- Tak myślałem. Już wszystko wiem. Możesz do niego iść.
- Dziękuję.- odpowiedziałam nieco zszokowana.
- Jak to wszystko wiesz? Ty też jesteś w to zamieszany? Dlaczego ja zawsze dowiaduję się ostatnia?- usłyszałam jak kobieta rzuca w swojego męża masą pytań, a on tylko jej odpowiedział: „Ach te baby.”
Wziąwszy głęboki wdech pociągnęłam klamkę.
- Można?- zapytałam.
On leżał na łóżku jakby nie przytomny. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach zdziwił się nieco i zapytał:
- Dlaczego do mnie przyszłaś?
- Chciałam porozmawiać.
- A jest jeszcze o czym?
- Myślę, że jest.
Wtedy zrobił ruch ręką wskazując mi krzesło. Usiadłam na nim i próbowałam wymyśleć jakieś zdanie, którym mogłabym zacząć rozmowę.
- Wiesz już wszystko, nie?- zaczął rozmowę.
- Tak, a nawet więcej niż się spodziewasz.- kiedy to powiedziałam spojrzał na mnie pytająco, a w jego oczach dało się zauważyć nutkę strachu.- Kiedy kłóciłeś się z Horatką, dziś w południe przed hotelem, ja stałam na balkonie i coś tam słyszałam.
- A dokładniej, co usłyszałaś?- widocznie zainteresowało go to, co powiedziałam.
- Powiedziałeś do niej, że nigdy jej nie kochałeś i że to nie jej sprawa, w kim jesteś zakochany. Dobrze usłyszałam?
- No.
- W takim razie w kim jesteś zakochany? Jeśli mogę wiedzieć.
- Czemu się pytasz skoro wiesz?
- Bo jeszcze nie powiedziałeś tego dosłownie.
- Ale co to zmienia? Przecież ona nie chce mnie znać!- wrzasnął nagle, aż podskoczyłam na krześle. Wystraszyłam się i bałam cokolwiek powiedzieć. Jednak od razu się uspokoił więc zapytałam:
- Dlaczego tak myślisz?
- Przecież wykrzyczała mi to prosto w twarz.
- W takim razie pierwszą rzeczą, jaką musisz o niej wiedzieć jest fakt, że nigdy nie mówi dosłownie tego, czego chce.- kiedy spojrzał na mnie jak na wariatkę zaczęłam tłumaczyć mu, o co dokładnie chodzi.- Bo widzisz, dziewczyny tak mają, że jeśli poniosą je nerwy mówią rzeczy, których normalnie by nie powiedziały. Mówią coś, a myślą zupełnie co innego. Jeśli ona powiedziała, że nie chce cię już więcej widzieć to nie znaczy, że masz się z nią więcej nie widywać. Ona chce żebyś do niej przyszedł i …
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Ona… ona…
- Co?- widziałam jak ciężko przechodzi mu jakieś zdanie przez gardło i nie mogłam się doczekać „Co ona”.
- Ona… nie wie, jaki naprawdę jestem.
- A dokładniej?
- Bo widzisz…- zaczął szybko, ale znowu się zaciął. Coraz bardziej przerażało mnie to co on chce powiedzieć.- Ona… Nie wiem jak ci to wytłumaczyć.
- Spokojnie. Jak pewnie zauważyłeś jestem dość inteligentna i powinnam cię zrozumieć, cokolwiek byś powiedział.
- Mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle. Bo chodzi o to, co ona o mnie powiedziała. To, co wykrzyczała mi prosto w twarz. Nie wiem czy ona tak myśli, ale wydaje mi się, że tak, bo… bo… po prostu tak czułem. Ale nie o to mi chodzi. Po prostu parę tych obelg… poczułem się dotknięty. Tym bardziej, że niektóre z nich nie były prawdziwe. Ona myśli, że jestem tylko facetem, który myśli o dupach i cyckach i niczym więcej, ale ja taki nie jestem. Fakt, że czasem lubię sobie popatrzeć, ale tylko popatrzeć. Fakt, że niektóre dziewczyny oceniam tylko po wyglądzie, ale nie ją. Ona nie jest taka jak inne dziewczyny. Ona jest inna. Lepsza. Jest taką wspaniałą osobą. Nie ma tylko pięknego ciała, ale przede wszystkim wnętrze. Jest zabawna, mądra, miła, odpowiedzialna, ale nie za bardzo. Nie jest nieśmiała, zawsze wszędzie jej pełno. Niby silna, niezależna, szalona, zawsze ma coś do powiedzenia, ale w głębi była też bardzo poukładana i dojrzała . Nie stroi się jak inne dziewczyny i dzięki temu jest piękna.- jego słowa i sposób, w jaki je wypowiadał, były pełne miłości. Kiedy ją opisywał uśmiech nie schodził mu z twarzy. Poczułam się zazdrosna, że on tak mówi o Patrycji, a nie o mnie. Otrząsłam się jednak bardzo szybko, bo zauważyłam jak w jego oczach zaczęły pojawiać się łzy. To dziwne uczucie, kiedy widzisz jak chłopak płacze. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Przecież nie mogłam podejść i go przytulić, bo jak by to wyglądało.
- Wiem, że może to być dla ciebie trudne, po tym, co ci powiedziała…
- Ty nic nie rozumiesz!- wrzasnął na mnie i ze łzami wykrzyczał: Ja ją kocham!
Zatkało mnie. Chociaż dobrze wiedziałam, że on ją kocha, zatkało mnie. Nie codziennie siedemnastoletni chłopak mówi, że kogoś kocha i to z takim przejęciem. Nie każdy w jego wieku wie, co tak naprawdę znaczy miłość. Kiedy ja siedziałam zaszokowana, on mówił dalej.
- Kocham ją. Zawsze kochałem. Dlatego nie wyszło mi z Honoratą. Od kiedy tylko poznałem Patrycję zakochałem się, tylko nie chciałem się do tego przyznać. I jeszcze Horatka. Zaślepiła mnie. Wmawiała mi, że to ją właśnie kocham. Jak mogłem być tak głupi? A teraz już nie wiem czy kiedykolwiek będzie mi dane…
- Oczywiście, że będzie ci dane. Patrycja już nie jest zła, ani nic. Ciągle tylko powtarza, że to jej wina…
- Ale jak jej wina! To ja wszystko popsułem.
- Sam widzisz, że wiele musicie sobie wyjaśnić.
- Chciałbym. Mam jej wiele do powiedzenia. Chciałbym, żeby wiedziała o mnie wszystko. Nie tylko to, co wszyscy gadają, ale przede wszystkim całą prawdę.
- W takim razie nie trać czasu na rozmowę ze mną i biegnij do niej.
- Ale…
- Co?
- Ja… się boję.
- Czego masz się niby bać? Jeśli on cię kocha i ty go kochasz, to co może wam stać na przeszkodzie?- zacytowałam niedawno zasłyszane zdanie.
- A jak mam to rozegrać? Pójść do niej i co? A jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać?
- O matko jaki ty głupi jesteś. Przecież cały czas ci próbuję przekazać, że jedyną rzeczą jakiej ona teraz pragnie jest spotkanie ciebie! A ty wciąż masz jakieś wątpliwości. Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej to może powinieneś kupić jakieś czekoladki albo…
- Jesteś genialna!- krzyknął i wybiegł z pokoju. Zdążył tylko na wyjściu dorzucić: - Dzięki za wszystko!
Tyle go widziałam. Wybiegł z mieszkania tak szybko, że jego matka nie zauważyła jego zniknięcia.
- I co? Lepiej już z nim? Pojedzie z nami na spływ?- kobieta znowu zadała mi masę pytań. Większość jej wypowiedzeń było pytaniami. Współczuję jej mężowi i synowi. Na szczęście starszy z nich po raz kolejny ruszył mi na ratunek.
- Nie widziałaś jak przed chwilą wybiegł z hotelu? Aż się za nim kurzyło.- rzekł do żony, a potem zapytał mnie- Wróciła mu nadzieja?
- Tak.
- Cieszę się bardzo. Teraz podjął lepszą decyzję niż poprzednio. Czuję, że się nie rozczaruje.
- Też tak myślę.
- To ja już o nic lepiej nie pytam.- powiedziała mama Michała i usiadła bezradnie na krzesło.
- Do widzenia.- powiedziałam i wyszłam.
Nie wiedziałam gdzie pobiegł Michał, ale nie mogłam się nad tym zastanawiać. Niedaleko hotelu stał mój chłopak. Przez tę całą akcję zapomniałam, że ja również posiadam kogoś, kto mnie kocha. Szczęśliwa podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On mnie przytulił i pocałował, tak jak nikt inny nie potrafi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest kolejny rozdział. Znowu nie zawarłam tego co już dawno chcę napisać ale trudno :D Zapraszam do komentowania i przy okazji mam dla chętnych zagadkę
Co Michał wykombinował dla Patrycji? Co pobiegł załatwić?
Jak ktoś zgadnie wykombinuję jakąś nagrodę ;)

1 komentarz:

  1. Nie mam pojęcia co on wykombinował ale jestem mega ciekawa. Podoba mi się rozdział. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń