piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 10: Zawód- Przyjaciel

***Oczami Kate***


Spojrzałam na jej babcię. Ona również patrzała na mnie jakby pytając: „Co się jej stało?”
- Wezmę parę kanapek i pójdę z nią porozmawiać.- rzekłam.
- Tylko uważaj na te kanapki. Widzę tutaj parę o naprawdę ciekawych składnikach. Popatrz na przykład na tę. Jest tutaj szynka, pomidor, ogórek kiszony, musztarda i nutella.- Kiedy to powiedziała zebrało mi się na wymioty. Dokładnie wybrałam jadalne kanapki i zaniosłam je do Patrycji.
- Kanapeczki przyszły!- powiedziałam na wejściu. Nie zauważyłam jej w pokoju, więc podeszłam w stronę drzwi balkonowych. Na dworze zbierało się na burzę. Nad domem kłębiły się coraz gęstsze chmury. Nawet pogoda wyczuła jej samopoczucie i podporządkowała się jej. A ona? Siedziała na dworze w swojej pozie. Cała skulona. Na jednym krześle. To mogło znaczyć tylko jedno. Miłość. A raczej rozczarowanie miłością. Dokładniej jej brakiem.
„Ona jest taką świetną dziewczyną! Mało takich chodzi po świecie. Idealna w każdym calu. Brakuje jej tylko szczęścia w miłości. Brakuje w niej wbudowanego instynktu, który doprowadziłby ją do tego jedynego. Ja, dzięki Bogu, taki radar posiadam. Od kiedy zobaczyłam Kubę po raz pierwszy, wiedziałam, że jest mi przeznaczony. Czy Michał jest pisany Patrycji? Nie wiem. Ale wiem, że dopóki ona tak myśli, muszę zrobić wszystko by naprowadzić ich na wspólną ścieżkę miłości.”
- Mów, co się stało. Chyba po to dzwoniłaś, co nie?
- Co tu wiele opowiadać.- powiedziała po większej chwili.- Michał mnie pocałował, a ja wygarnęłam mu prosto w twarz rzeczy, których prawdopodobnie nie zrobił.
- Hohoho! Chyba jednak jest co opowiadać skoro się całowaliście.- Po tak krótkim streszczeniu sytuacji zupełnie nie wiedziałam jakie zdarzenie miało miejsce. Więc opowiedziała mi wszystko od początku.
Kiedy opowiadanie dobiegało końca, łzy, które cały czas towarzyszyły jej oczom, zaczęły spływać jej po polikach. Aż w końcu wytrysnęły z jej rogówek i zaczęły się lać się całymi strumieniami po twarzy. Podeszłam do niej i przytuliłam. Na początku tylko tyle potrafiłam zrobić. Gładziłam jej włosy myśląc co mam zrobić, a ona moczyła moją bluzkę. Poczułam coś mokrego na twarzy. Deszcz. Za chwilę mógł lunąć jak w tropikach- niespodziewanie i bardzo mocno.
- Chodźmy do pokoju, bo zaraz będzie padać.- Powiedziałam, a moja przyjaciółka tylko wstała i bez słowa poczłapała do domu. Rzuciłam jeszcze okiem w stronę hotelu. Grupka ludzi kręcących się przy głównym wejściu zwróciła moją szczególną uwagę. Przyjrzałam się dokładniej. Owa grupka składała się z Horatki i jej psiapsiółek oraz Michała. Ex para kleiła się do siebie jakby byli wysmarowani klejem. Jednak po chwili on odepchnął ją z całej siły i wrzasnął tak głośno, że dokładnie usłyszałam, co powiedział:
- Ale ja cię nigdy nie kochałem!
Później jakaś dziewczyna coś do niego powiedziała, a on znowu się wydarł:
- Nie twoja sprawa w kim jestem zakochany!
Już wtedy wiedziałam wszystko. Miałam również plan.
- Nie czujesz, że pada?- zapytała mnie Patrycja, która wcinając kanapkę oparta o futrynę patrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Co?- Otrząsnęłam się z natłoku myśli i zrozumiałam jak bardzo przemoczył mnie deszcz.- Aaa!-Wrzasnęłam i wbiegłam pospiesznie pod dach.
- Haha.
- A ty co się tak cieszysz?- zdziwiło mnie zachowanie przyjaciółki, ale jednocześnie ucieszyło.
- Jedzenie pomaga na doła.- mówiła mając pełną buzię. Brzmiało to bardzo zabawnie.
- No a później będziesz gruba i brzydka jak ja.
- Weź się lecz. Gdzie ty gruba jesteś?- powiedziała a ja już nabierałam powietrze, żeby jej coś odpowiedzieć, jednak ona dodała: - Ale dobra, dobra nie ciągnijmy tego.
- Spoko.
- Ale wiesz? Nie tylko jedzenie poprawia mi samopoczucie. Dobrze też działa krzywda innych ludzi.- mówiąc to cały czas chichotała.
- O co ci chodzi?
- Patrz!- Powiedziała i wyciągnęła lusterko tak, żebym się przejrzała. Chyba nie muszę pisać, co w nim ujrzałam.
- Nie szczerz się tak tylko daj mi coś na przebranie.
- Dobrze mój ty mokry kurczaczku.- Cała zacieszona podeszła do szafy szukając mi jakichś ciuchów. Nie do końca rozumiałam jej szybką poprawę humoru. To było podejrzane.
„Chyba już się poddała. Ale teraz? Gdy jest najlepsza okazja do zrobienia najpoważniejszego kroku w jej życiu? Michał zerwał z Horatką, zaczął z nią rozmawiać i najważniejsze: pocałował ją! Nie. Ona się nie poddała. To nie w jej stylu. Pewnie obmyśla jakiś genialny plan. Na pewno ma świadomość tego, że nigdy nie była tak bliska celu.”
- Orientuj się!- usłyszałam i zanim dotarło do mnie znaczenie tych słów, na mojej głowie wylądowała bluzka mojej przyjaciółki.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Kiedy otrzymałam świeżą parę spodni, poszłam do łazienki przebrać się. Ogarnęłam fryzurę i wróciłam do pokoju. Ona siedziała na fotelu i kończyła ostatnią przyniesioną przeze mnie kanapkę.
- Myślałam, że coś mi zostawisz. Też jestem głodna.
- Ale ja mam większe powody. Właśnie spieprzyłam sobie humor na całe wakacje, może na całe życie.
- Bosz! Ale przesadzasz!
- Może, ale muszę zajeść wielką dziurę, którą sama sobie wypaliłam w sercu.
- Nie da się zajeść dziury w sercu, gdyż nie jest ono połączone z układem pokarmowym. A z resztę serce nie odpowiada za nasze uczucia. Ono tylko wyczuwa impulsy przesyłane przez mózg i jeśli dostanie odpowiedni impuls, serce zaczyna szybciej pracować i …- widząc minę Patrycji mówiącą „Bitch, please skończ już swoją kujońską gatkę” postanowiłam się zamknąć.
- Czyli co według ciebie mam zrobić? Hmm… Skoro za wszystko odpowiada mózg to może powinnam sobie przyłożyć patelnią?
- Skoro to by ci miało pomóc to z chęcią bym ci walnęła.
- Już od razu byś się wyżywała na bezbronnym.- mówiąc to zrobiła się zupełnie poważna i smutna.
- Co zamierzasz dalej robić?- również zapytałam poważnie.
- Nic.- dopiero po dłuższej chwili otrzymałam odpowiedź.
- A tak dokładniej?
- Na pewno już więcej nie odważę się rozmawiać z Michałem. Spróbuję się odkochać. Mam nadzieję, że Justin da sobie ustrzelić jakąś fotkę, żebym mogła się nim popodniecać.
- Ale co z Michałem? Przecież nie wszystko jest stracone.
- A ty niby skąd to wiesz? Rozmawiałaś z nim? Oby nie, bo bym cię za to zabiła.
- Ale to przecież on zachował się nieodpowiednio…
- Ale to ja stworzyłam sytuację, żeby tak się stało. Nie obwiniam go. On nic nie zrobił. Każdy na jego miejscu zachowałby się podobnie. Wszystko to moja wina…-widziałam, że w jej oczach gromadziła się kolejna porcja łez.
- Tylko znowu nie płacz…
- Mi to mówisz! Ostatnio płaczę codziennie!
- Wczoraj też? Dlaczego?
- A no tak. Nic nie wiesz. Lena nie kontaktowała się z tobą?
- Nie.
- Tak więc szykuj się na kolejną historię z cyklu „Dlaczego ja?”. Masz szczęście, że znasz główną bohaterkę tego serialu paranormalnego.
- Daj spokój. Mów.
Znowu siedziałam cicho przez dobre pół godziny i słuchałam jej opowieści. W sumie nie było to nic nowego, bo naprawdę często Sue i Shaween się kłóciły. Ale tamtego wieczora nie była to już tylko kłótnia. To był definitywny koniec ich przyjaźni.
Kiedy natomiast mówiła o Rafale i o tym, co między nimi zaszło zachowywała dziwny spokój. Jakby nic się nie stało. Nie chciałam drążyć tego tematu, żeby jeszcze bardziej się nie dołowała.
- Ale wiesz co? Ulżyło mi, że w końcu powiedziałyśmy sobie prawdę i już więcej nie będziemy denerwować siebie nawzajem.
- Jej też nie chcesz odzyskać?
- A po co? Do czego mi ona potrzebna? Uwolniłam się od niej i nie zamierzam wracać. To taki jakby rozwód. Już zawsze będę wolna. Czym ty się w ogóle martwisz? Przecież spokojnie dam sobie bez niej radę. Wszystko będzie bez niej lepsze.- patrzałam na nią ze zdziwieniem, bo nie mogłam uwierzyć, że cieszy się z zakończenia ich przyjaźni. Wyczuła to i powiedziała- Wiem, że brzmię teraz jak jakaś obłąkana osoba, której na nikim nie zależy, ale ja po prostu czuję teraz wolność. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale zerwanie przyjaźni z Leną było najlepszą rzeczą, jaka mi się ostatnio przydarzyła.
- A Alfi? Od niego też się chcesz uwolnić?
- Nie wiem. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Zapadła cisza. Każda z nas porządkowała myśli w swojej głowie. Myślałam nad tym, co przed chwilą usłyszałam.
„Jak ona może tak po prostu zerwać kontakt z Leną?! Przecież one znają się od dziecka. Wszystkie ich wspomnienia są wspólne. Fakt, że ostatnio Sue strasznie się zmieniła, ale to nie znaczy, że już trzeba „brać rozwód”. Chociaż z drugiej strony, Lena nie wiele robiła, żeby ich przyjaźń trwała wiecznie. To zawsze Shaween pomagała Sue w potrzebie, robiła wszystko, co Lena chciała. Może to jednak dobrze, że już się nie będą ze sobą zadawać? To jeszcze potrafię zrozumieć, ale jak ona mogła zrezygnować z Michała!?”
- Zdaje mi się, że ty też miałaś do mnie jakąś sprawę.- przyjaciółka wyrwała mnie z zadumy.
- A no tak! Prawie bym zapomniała.
- Opowiadaj!
- No bo widzisz… Hmm… Nie wiem od czego zacząć.
- To ja zacznę za ciebie. Za górami, za lasami żyła sobie pewna piękna księżniczka, która niedawno sparowała się ze swoim księciem. Pewnego dnia… Teraz ty.
- Hahaha. Świetny początek. Tak więc pewnego dnia Książe złożył księżniczce pewną propozycję…
- Nie gadaj!- przerwała mi i z wytrzeszczonymi oczami patrzała na mnie czekając na potwierdzenie jej domyśleń.
- O matko! Ty tylko o jednym.
- Czyli on nie chciał… cię…
- Nie! Proszę cię uspokój się.
- W takim razie, co ci zaproponował?
- No bo on jest dosyć dziany, nie?
- No.
- I on zaproponował mi wyjazd na całe wakacje razem z jego rodzicami do ich domku nad morzem.
- Wow! Ale masz fajnie!
- Czyli uważasz, że powinnam jechać?
- To ty się jeszcze zastanawiasz?!
- No tak no bo wiesz… Chodzimy ze sobą od niespełna 48 godzin, a on zaprasza mnie na całe wakacje!? I to z rodzicami!?
- Ja wiem, że byś wolała bez rodziców, żeby…
- Ale bez żartów. Nie wydaje ci się to podejrzane? A jeśli oni mi tam coś zrobią?
- No może… To powiedz mu, że chcesz jechać z rodzicami też.
- Właśnie mi tak zaproponował…
- A ty dalej się zastanawiasz!?
- No bo to nie jest takie hop siup. Na początku myślałam, że żartuje, ale później rozmawiałam z jego rodzicami i to wszystko jest tak na poważnie. A ja nie wiem, co z nami będzie…
- Kiedy znajdziemy się na zakręcie. Srutu tutu. Jeśli on cię kocha i ty go kochasz, to co może wam stać na przeszkodzie?
- No, ale wiesz. My nie mamy zbyt wielu pieniędzy na wyjazd. Co prawda, jego rodzice zapewnili mnie, że za wszystko zapłacą, ale ja nie chcę ich wykorzystywać. A moja mama na pewno na to nie pójdzie…
- No właśnie, a co na to rodzice? Znając ciebie jeszcze im nie powiedziałaś.
- Najpierw chciałam się ciebie poradzić.
- To ja ci radzę, żebyś jechała. Nie musisz się niczego bać jadąc z rodzicami lub bez.
- Mówisz?
- No pewnie! Na pewno nic ci jego rodzice nie zrobią, wy spędzicie ze sobą wspaniałe chwile.
- Ale jak namówić moich rodziców?
- Jest jedna siła, która zawsze działa na rodziców. To inni rodzice. Niech sobie porozmawiają i na pewno stworzą wygodny dla każdego kompromis.
- Może masz rację…
- No pewnie, że mam! A kiedy byście mieli wyjeżdżać?
- Za dwa dni.
- Tak szybko? Będę strasznie tęsknić.
- Jeszcze nie wiem czy pojadę…
- Kaśka!
- No mnie już przekonałaś, ale rodzice? Mogą się nie zgodzić jak się dowiedzą, że to już za parę dni.
- To biegnij z nimi porozmawiać.
- A dasz sobie radę beze mnie?
- A czy ty dasz sobie radę beze mnie?
- Będzie ciężko, ale się postaram.
- W takim razie ja też.
Mocno się przytuliłyśmy, jakbyśmy miały się więcej nie zobaczyć i wyszłam z jej pokoju. Nie byłam pewna jak sobie poradzi sama. Beze mnie, bez Leny, bez Darka. Byłam prawie pewna, że będzie z nią źle. Postanowiłam wtedy wcielić swój plan w życie i zrobić coś dobrego dla Shaween, bo przecież od czego się ma przyjaciół?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc oto jest nowy rozdział. Powinniście być ze mnie dumni, że już dodałam następny xD Wiem, że może nie jest najlepszy, ale po tych takich gorszych zawsze przychodzi czas na lepsze ;D Tak więc jakbyście mogli odpowiadać na pytanie zawarte w poprzedniej zapowiedzi to byłabym wdzięczna :)

2 komentarze:

  1. Ciekawe, ciekawe. W rozdziale jest sporo jej myśli i odczuć co mi się podoba. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Postanowiłam również następny rozdział napisać z perspektywy Kate :D

    OdpowiedzUsuń