Chciałabym napisać tak z grubsza coś o najbliższym tygodniu i co nastąpi po nim. Tak więc skończyły mi się ferie :(( więc nie będę miała wiele czasu na pisanie. Tym bardziej, że mamy w domu remont mojego pokoju. Jednak wiąże się z tym dobra wiadomość. Kiedy mój nowy pokój zostanie wyremontowany będę miała więcej nocy na pisanie, bo już nie będę musiała martwić się młodszą siostrą i rodzicami, którzy nie specjalnie pozwalali mi siedzieć do późna na kompie. Teraz będzie inaczej ;D przynajmniej mam taką nadzieję... Tak więc może dodam jakiś króciutki rozdzialik w weekend, ale niczego nie obiecuję, bo jeszcze nie zaczęłam pisać :) Ale jak macie jakąś sprawę to możecie pisać w komentarzach :)
wtorek, 28 lutego 2012
sobota, 25 lutego 2012
Rozdział 11: Po prostu tak czułem
***Oczami Kate***
Na początku szłam pewna siebie, ale im bliżej było drzwi,
które wskazał recepcjonista, tym bardziej się bałam. Jednak byłam pewna, że
muszę to zrobić. Zapukałam. Drzwi otworzyła jakaś kobieta. Spojrzała na mnie i
zapytała podejrzliwie:
- A ty jak się nazywasz?
- Jestem Kasia. Chodzę z Michałem do klasy.
- A po co przyszłaś?
- Chciałam z nim porozmawiać.
- Jesteś jedną z przyjaciółek Honoraty?
- Nie. Ja…
- W takim razie możesz wejść.
- Dziękuję.
Gdy weszłam do pokoju od razu rzucił mi się w oczy ojciec
Michała, który rozwalony na łóżku czytał gazetę. Nie byłoby w tym nic złego
gdyby miał ubrane coś oprócz obcisłych bokserek.
- Chcesz soku albo wody?- zapytała matka.
- Nie dziękuję. Gdzie jest Michał?
- W pokoju.- odpowiedziała wskazując na pewne drzwi.- Może ty
mi wytłumaczysz, co się z nim ostatnio dzieje? Raz jest cieszy się ze
wszystkiego, jakby był zakochany, a już za chwilę jest zdołowany i brak w nim
życia. Mieliśmy dzisiaj pojechać na spływ, ale „nie miał ochoty nigdzie
wychodzić”. Wiesz co mu jest? Czy to chodzi o jego byłą dziewczynę Honoratę?
Była tutaj dzisiaj i chyba się pokłócili. Czy ona mu coś powiedziała?
- Oj daj dziewczynie spokój.- do rozmowy włączył się jego
tata.- Oni maja własne sprawy. Nie pamiętasz jak to z nami było jak byliśmy
młodzi?
- Ale jako matka mam chyba prawo wiedzieć?
- Gówno prawda. Im rodzic wie mniej tym lepiej dla niego i
dla dziecka.- powiedział do żony, a potem zwrócił się do mnie.- Jesteś
przyjaciółką Patrycji?
- Tak.
- Tak myślałem. Już wszystko wiem. Możesz do niego iść.
- Dziękuję.- odpowiedziałam nieco zszokowana.
- Jak to wszystko wiesz? Ty też jesteś w to zamieszany?
Dlaczego ja zawsze dowiaduję się ostatnia?- usłyszałam jak kobieta rzuca w swojego
męża masą pytań, a on tylko jej odpowiedział: „Ach te baby.”
Wziąwszy głęboki wdech pociągnęłam klamkę.
- Można?- zapytałam.
On leżał na łóżku jakby nie przytomny. Kiedy zobaczył mnie w
drzwiach zdziwił się nieco i zapytał:
- Dlaczego do mnie przyszłaś?
- Chciałam porozmawiać.
- A jest jeszcze o czym?
- Myślę, że jest.
Wtedy zrobił ruch ręką wskazując mi krzesło. Usiadłam na nim
i próbowałam wymyśleć jakieś zdanie, którym mogłabym zacząć rozmowę.
- Wiesz już wszystko, nie?- zaczął rozmowę.
- Tak, a nawet więcej niż się spodziewasz.- kiedy to
powiedziałam spojrzał na mnie pytająco, a w jego oczach dało się zauważyć nutkę
strachu.- Kiedy kłóciłeś się z Horatką, dziś w południe przed hotelem, ja
stałam na balkonie i coś tam słyszałam.
- A dokładniej, co usłyszałaś?- widocznie zainteresowało go to,
co powiedziałam.
- Powiedziałeś do niej, że nigdy jej nie kochałeś i że to nie
jej sprawa, w kim jesteś zakochany. Dobrze usłyszałam?
- No.
- W takim razie w kim jesteś zakochany? Jeśli mogę wiedzieć.
- Czemu się pytasz skoro wiesz?
- Bo jeszcze nie powiedziałeś tego dosłownie.
- Ale co to zmienia? Przecież ona nie chce mnie znać!- wrzasnął
nagle, aż podskoczyłam na krześle. Wystraszyłam się i bałam cokolwiek
powiedzieć. Jednak od razu się uspokoił więc zapytałam:
- Dlaczego tak myślisz?
- Przecież wykrzyczała mi to prosto w twarz.
- W takim razie pierwszą rzeczą, jaką musisz o niej wiedzieć
jest fakt, że nigdy nie mówi dosłownie tego, czego chce.- kiedy spojrzał na
mnie jak na wariatkę zaczęłam tłumaczyć mu, o co dokładnie chodzi.- Bo widzisz,
dziewczyny tak mają, że jeśli poniosą je nerwy mówią rzeczy, których normalnie
by nie powiedziały. Mówią coś, a myślą zupełnie co innego. Jeśli ona
powiedziała, że nie chce cię już więcej widzieć to nie znaczy, że masz się z
nią więcej nie widywać. Ona chce żebyś do niej przyszedł i …
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Ona… ona…
- Co?- widziałam jak ciężko przechodzi mu jakieś zdanie przez
gardło i nie mogłam się doczekać „Co ona”.
- Ona… nie wie, jaki naprawdę jestem.
- A dokładniej?
- Bo widzisz…- zaczął szybko, ale znowu się zaciął. Coraz
bardziej przerażało mnie to co on chce powiedzieć.- Ona… Nie wiem jak ci to
wytłumaczyć.
- Spokojnie. Jak pewnie zauważyłeś jestem dość inteligentna i
powinnam cię zrozumieć, cokolwiek byś powiedział.
- Mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle. Bo chodzi o to,
co ona o mnie powiedziała. To, co wykrzyczała mi prosto w twarz. Nie wiem czy
ona tak myśli, ale wydaje mi się, że tak, bo… bo… po prostu tak czułem. Ale nie
o to mi chodzi. Po prostu parę tych obelg… poczułem się dotknięty. Tym
bardziej, że niektóre z nich nie były prawdziwe. Ona myśli, że jestem tylko
facetem, który myśli o dupach i cyckach i niczym więcej, ale ja taki nie
jestem. Fakt, że czasem lubię sobie popatrzeć, ale tylko popatrzeć. Fakt, że
niektóre dziewczyny oceniam tylko po wyglądzie, ale nie ją. Ona nie jest taka
jak inne dziewczyny. Ona jest inna. Lepsza. Jest taką wspaniałą osobą. Nie ma
tylko pięknego ciała, ale przede wszystkim wnętrze. Jest zabawna, mądra, miła,
odpowiedzialna, ale nie za bardzo. Nie jest nieśmiała, zawsze wszędzie jej
pełno. Niby silna, niezależna, szalona, zawsze ma coś do powiedzenia, ale w
głębi była też bardzo poukładana i dojrzała . Nie stroi się jak inne dziewczyny
i dzięki temu jest piękna.- jego słowa i sposób, w jaki je wypowiadał, były
pełne miłości. Kiedy ją opisywał uśmiech nie schodził mu z twarzy. Poczułam się
zazdrosna, że on tak mówi o Patrycji, a nie o mnie. Otrząsłam się jednak bardzo
szybko, bo zauważyłam jak w jego oczach zaczęły pojawiać się łzy. To dziwne
uczucie, kiedy widzisz jak chłopak płacze. Nie wiedziałam, co mam zrobić.
Przecież nie mogłam podejść i go przytulić, bo jak by to wyglądało.
- Wiem, że może to być dla ciebie trudne, po tym, co ci
powiedziała…
- Ty nic nie rozumiesz!- wrzasnął na mnie i ze łzami wykrzyczał:
Ja ją kocham!
Zatkało mnie. Chociaż dobrze wiedziałam, że on ją kocha,
zatkało mnie. Nie codziennie siedemnastoletni chłopak mówi, że kogoś kocha i to
z takim przejęciem. Nie każdy w jego wieku wie, co tak naprawdę znaczy miłość.
Kiedy ja siedziałam zaszokowana, on mówił dalej.
- Kocham ją. Zawsze kochałem. Dlatego nie wyszło mi z
Honoratą. Od kiedy tylko poznałem Patrycję zakochałem się, tylko nie chciałem
się do tego przyznać. I jeszcze Horatka. Zaślepiła mnie. Wmawiała mi, że to ją
właśnie kocham. Jak mogłem być tak głupi? A teraz już nie wiem czy kiedykolwiek
będzie mi dane…
- Oczywiście, że będzie ci dane. Patrycja już nie jest zła,
ani nic. Ciągle tylko powtarza, że to jej wina…
- Ale jak jej wina! To ja wszystko popsułem.
- Sam widzisz, że wiele musicie sobie wyjaśnić.
- Chciałbym. Mam jej wiele do powiedzenia. Chciałbym, żeby
wiedziała o mnie wszystko. Nie tylko to, co wszyscy gadają, ale przede
wszystkim całą prawdę.
- W takim razie nie trać czasu na rozmowę ze mną i biegnij do
niej.
- Ale…
- Co?
- Ja… się boję.
- Czego masz się niby bać? Jeśli on cię kocha i ty go
kochasz, to co może wam stać na przeszkodzie?- zacytowałam niedawno zasłyszane
zdanie.
- A jak mam to rozegrać? Pójść do niej i co? A jeśli nie
będzie chciała ze mną rozmawiać?
- O matko jaki ty głupi jesteś. Przecież cały czas ci próbuję
przekazać, że jedyną rzeczą jakiej ona teraz pragnie jest spotkanie ciebie! A
ty wciąż masz jakieś wątpliwości. Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej to
może powinieneś kupić jakieś czekoladki albo…
- Jesteś genialna!- krzyknął i wybiegł z pokoju. Zdążył tylko
na wyjściu dorzucić: - Dzięki za wszystko!
Tyle go widziałam. Wybiegł z mieszkania tak szybko, że jego
matka nie zauważyła jego zniknięcia.
- I co? Lepiej już z nim? Pojedzie z nami na spływ?- kobieta
znowu zadała mi masę pytań. Większość jej wypowiedzeń było pytaniami.
Współczuję jej mężowi i synowi. Na szczęście starszy z nich po raz kolejny
ruszył mi na ratunek.
- Nie widziałaś jak przed chwilą wybiegł z hotelu? Aż się za
nim kurzyło.- rzekł do żony, a potem zapytał mnie- Wróciła mu nadzieja?
- Tak.
- Cieszę się bardzo. Teraz podjął lepszą decyzję niż
poprzednio. Czuję, że się nie rozczaruje.
- Też tak myślę.
- To ja już o nic lepiej nie pytam.- powiedziała mama Michała
i usiadła bezradnie na krzesło.
- Do widzenia.- powiedziałam i wyszłam.
Nie wiedziałam gdzie pobiegł Michał, ale nie mogłam się nad
tym zastanawiać. Niedaleko hotelu stał mój chłopak. Przez tę całą akcję
zapomniałam, że ja również posiadam kogoś, kto mnie kocha. Szczęśliwa
podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On mnie przytulił i pocałował,
tak jak nikt inny nie potrafi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest kolejny rozdział. Znowu nie zawarłam tego co już dawno chcę napisać ale trudno :D Zapraszam do komentowania i przy okazji mam dla chętnych zagadkę:
Co Michał wykombinował dla Patrycji? Co pobiegł załatwić?
Jak ktoś zgadnie wykombinuję jakąś nagrodę ;)
Zapowiedź
Tak więc sprężyłam się i już jutro dodam rozdział pod tytułem
Nie zawarłam w nim tego, co myślałam, że napiszę, ale myślę, że i tak jest nieźle. Sądzę, że rzuca nieco więcej światła na postać Michała. Później jego postać rozświetli się jeszcze bardziej, ale to później. Tak jak pisałam rozdział ***Oczami Kate***. Następny będzie już normalny.
Po
prostu tak czułem
piątek, 24 lutego 2012
Rozdział 10: Zawód- Przyjaciel
***Oczami Kate***
Spojrzałam na jej babcię. Ona również patrzała na mnie jakby
pytając: „Co się jej stało?”
- Wezmę parę kanapek i pójdę z nią porozmawiać.- rzekłam.
- Tylko uważaj na te kanapki. Widzę tutaj parę o naprawdę
ciekawych składnikach. Popatrz na przykład na tę. Jest tutaj szynka, pomidor,
ogórek kiszony, musztarda i nutella.- Kiedy to powiedziała zebrało mi się na
wymioty. Dokładnie wybrałam jadalne kanapki i zaniosłam je do Patrycji.
- Kanapeczki przyszły!- powiedziałam na wejściu. Nie
zauważyłam jej w pokoju, więc podeszłam w stronę drzwi balkonowych. Na dworze
zbierało się na burzę. Nad domem kłębiły się coraz gęstsze chmury. Nawet pogoda
wyczuła jej samopoczucie i podporządkowała się jej. A ona? Siedziała na dworze
w swojej pozie. Cała skulona. Na jednym krześle. To mogło znaczyć tylko jedno.
Miłość. A raczej rozczarowanie miłością. Dokładniej jej brakiem.
„Ona jest taką świetną dziewczyną! Mało takich chodzi po
świecie. Idealna w każdym calu. Brakuje jej tylko szczęścia w miłości. Brakuje
w niej wbudowanego instynktu, który doprowadziłby ją do tego jedynego. Ja,
dzięki Bogu, taki radar posiadam. Od kiedy zobaczyłam Kubę po raz pierwszy,
wiedziałam, że jest mi przeznaczony. Czy Michał jest pisany Patrycji? Nie wiem.
Ale wiem, że dopóki ona tak myśli, muszę zrobić wszystko by naprowadzić ich na
wspólną ścieżkę miłości.”
- Mów, co się stało. Chyba po to dzwoniłaś, co nie?
- Co tu wiele opowiadać.- powiedziała po większej chwili.-
Michał mnie pocałował, a ja wygarnęłam mu prosto w twarz rzeczy, których
prawdopodobnie nie zrobił.
- Hohoho! Chyba jednak jest co opowiadać skoro się
całowaliście.- Po tak krótkim streszczeniu sytuacji zupełnie nie wiedziałam
jakie zdarzenie miało miejsce. Więc opowiedziała mi wszystko od początku.
Kiedy opowiadanie dobiegało końca, łzy, które cały czas
towarzyszyły jej oczom, zaczęły spływać jej po polikach. Aż w końcu wytrysnęły
z jej rogówek i zaczęły się lać się całymi strumieniami po twarzy. Podeszłam do
niej i przytuliłam. Na początku tylko tyle potrafiłam zrobić. Gładziłam jej
włosy myśląc co mam zrobić, a ona moczyła moją bluzkę. Poczułam coś mokrego na
twarzy. Deszcz. Za chwilę mógł lunąć jak w tropikach- niespodziewanie i bardzo
mocno.
- Chodźmy do pokoju, bo zaraz będzie padać.- Powiedziałam, a
moja przyjaciółka tylko wstała i bez słowa poczłapała do domu. Rzuciłam jeszcze
okiem w stronę hotelu. Grupka ludzi kręcących się przy głównym wejściu zwróciła
moją szczególną uwagę. Przyjrzałam się dokładniej. Owa grupka składała się z
Horatki i jej psiapsiółek oraz Michała. Ex para kleiła się do siebie jakby byli
wysmarowani klejem. Jednak po chwili on odepchnął ją z całej siły i wrzasnął
tak głośno, że dokładnie usłyszałam, co powiedział:
- Ale ja cię nigdy nie kochałem!
Później jakaś dziewczyna coś do niego powiedziała, a on znowu
się wydarł:
- Nie twoja sprawa w kim jestem zakochany!
Już wtedy wiedziałam wszystko. Miałam również plan.
- Nie czujesz, że pada?- zapytała mnie Patrycja, która
wcinając kanapkę oparta o futrynę patrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Co?- Otrząsnęłam się z natłoku myśli i zrozumiałam jak
bardzo przemoczył mnie deszcz.- Aaa!-Wrzasnęłam i wbiegłam pospiesznie pod
dach.
- Haha.
- A ty co się tak cieszysz?- zdziwiło mnie zachowanie
przyjaciółki, ale jednocześnie ucieszyło.
- Jedzenie pomaga na doła.- mówiła mając pełną buzię. Brzmiało
to bardzo zabawnie.
- No a później będziesz gruba i brzydka jak ja.
- Weź się lecz. Gdzie ty gruba jesteś?- powiedziała a ja już
nabierałam powietrze, żeby jej coś odpowiedzieć, jednak ona dodała: - Ale
dobra, dobra nie ciągnijmy tego.
- Spoko.
- Ale wiesz? Nie tylko jedzenie poprawia mi samopoczucie.
Dobrze też działa krzywda innych ludzi.- mówiąc to cały czas chichotała.
- O co ci chodzi?
- Patrz!- Powiedziała i wyciągnęła lusterko tak, żebym się
przejrzała. Chyba nie muszę pisać, co w nim ujrzałam.
- Nie szczerz się tak tylko daj mi coś na przebranie.
- Dobrze mój ty mokry kurczaczku.- Cała zacieszona podeszła
do szafy szukając mi jakichś ciuchów. Nie do końca rozumiałam jej szybką
poprawę humoru. To było podejrzane.
„Chyba już się poddała. Ale teraz? Gdy jest najlepsza okazja
do zrobienia najpoważniejszego kroku w jej życiu? Michał zerwał z Horatką,
zaczął z nią rozmawiać i najważniejsze: pocałował ją! Nie. Ona się nie poddała.
To nie w jej stylu. Pewnie obmyśla jakiś genialny plan. Na pewno ma świadomość
tego, że nigdy nie była tak bliska celu.”
- Orientuj się!- usłyszałam i zanim dotarło do mnie znaczenie
tych słów, na mojej głowie wylądowała bluzka mojej przyjaciółki.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Kiedy otrzymałam świeżą parę spodni, poszłam do łazienki
przebrać się. Ogarnęłam fryzurę i wróciłam do pokoju. Ona siedziała na fotelu i
kończyła ostatnią przyniesioną przeze mnie kanapkę.
- Myślałam, że coś mi zostawisz. Też jestem głodna.
- Ale ja mam większe powody. Właśnie spieprzyłam sobie humor
na całe wakacje, może na całe życie.
- Bosz! Ale przesadzasz!
- Może, ale muszę zajeść wielką dziurę, którą sama sobie
wypaliłam w sercu.
- Nie da się zajeść dziury w sercu, gdyż nie jest ono
połączone z układem pokarmowym. A z resztę serce nie odpowiada za nasze
uczucia. Ono tylko wyczuwa impulsy przesyłane przez mózg i jeśli dostanie
odpowiedni impuls, serce zaczyna szybciej pracować i …- widząc minę Patrycji
mówiącą „Bitch, please skończ już swoją kujońską gatkę” postanowiłam się
zamknąć.
- Czyli co według ciebie mam zrobić? Hmm… Skoro za wszystko
odpowiada mózg to może powinnam sobie przyłożyć patelnią?
- Skoro to by ci miało pomóc to z chęcią bym ci walnęła.
- Już od razu byś się wyżywała na bezbronnym.- mówiąc to
zrobiła się zupełnie poważna i smutna.
- Co zamierzasz dalej robić?- również zapytałam poważnie.
- Nic.- dopiero po dłuższej chwili otrzymałam odpowiedź.
- A tak dokładniej?
- Na pewno już więcej nie odważę się rozmawiać z Michałem.
Spróbuję się odkochać. Mam nadzieję, że Justin da sobie ustrzelić jakąś fotkę,
żebym mogła się nim popodniecać.
- Ale co z Michałem? Przecież nie wszystko jest stracone.
- A ty niby skąd to wiesz? Rozmawiałaś z nim? Oby nie, bo bym
cię za to zabiła.
- Ale to przecież on zachował się nieodpowiednio…
- Ale to ja stworzyłam sytuację, żeby tak się stało. Nie
obwiniam go. On nic nie zrobił. Każdy na jego miejscu zachowałby się podobnie.
Wszystko to moja wina…-widziałam, że w jej oczach gromadziła się kolejna porcja
łez.
- Tylko znowu nie płacz…
- Mi to mówisz! Ostatnio płaczę codziennie!
- Wczoraj też? Dlaczego?
- A no tak. Nic nie wiesz. Lena nie kontaktowała się z tobą?
- Nie.
- Tak więc szykuj się na kolejną historię z cyklu „Dlaczego
ja?”. Masz szczęście, że znasz główną bohaterkę tego serialu paranormalnego.
- Daj spokój. Mów.
Znowu siedziałam cicho przez dobre pół godziny i słuchałam
jej opowieści. W sumie nie było to nic nowego, bo naprawdę często Sue i Shaween
się kłóciły. Ale tamtego wieczora nie była to już tylko kłótnia. To był
definitywny koniec ich przyjaźni.
Kiedy natomiast mówiła o Rafale i o tym, co między nimi
zaszło zachowywała dziwny spokój. Jakby nic się nie stało. Nie chciałam drążyć
tego tematu, żeby jeszcze bardziej się nie dołowała.
- Ale wiesz co? Ulżyło mi, że w końcu powiedziałyśmy sobie prawdę
i już więcej nie będziemy denerwować siebie nawzajem.
- Jej też nie chcesz odzyskać?
- A po co? Do czego mi ona potrzebna? Uwolniłam się od niej i
nie zamierzam wracać. To taki jakby rozwód. Już zawsze będę wolna. Czym ty się
w ogóle martwisz? Przecież spokojnie dam sobie bez niej radę. Wszystko będzie
bez niej lepsze.- patrzałam na nią ze zdziwieniem, bo nie mogłam uwierzyć, że
cieszy się z zakończenia ich przyjaźni. Wyczuła to i powiedziała- Wiem, że
brzmię teraz jak jakaś obłąkana osoba, której na nikim nie zależy, ale ja po
prostu czuję teraz wolność. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale zerwanie
przyjaźni z Leną było najlepszą rzeczą, jaka mi się ostatnio przydarzyła.
- A Alfi? Od niego też się chcesz uwolnić?
- Nie wiem. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Zapadła cisza. Każda z nas porządkowała myśli w swojej
głowie. Myślałam nad tym, co przed chwilą usłyszałam.
„Jak ona może tak po prostu zerwać kontakt z Leną?! Przecież
one znają się od dziecka. Wszystkie ich wspomnienia są wspólne. Fakt, że
ostatnio Sue strasznie się zmieniła, ale to nie znaczy, że już trzeba „brać
rozwód”. Chociaż z drugiej strony, Lena nie wiele robiła, żeby ich przyjaźń
trwała wiecznie. To zawsze Shaween pomagała Sue w potrzebie, robiła wszystko,
co Lena chciała. Może to jednak dobrze, że już się nie będą ze sobą zadawać? To
jeszcze potrafię zrozumieć, ale jak ona mogła zrezygnować z Michała!?”
- Zdaje mi się, że ty też miałaś do mnie jakąś sprawę.-
przyjaciółka wyrwała mnie z zadumy.
- A no tak! Prawie bym zapomniała.
- Opowiadaj!
- No bo widzisz… Hmm… Nie wiem od czego zacząć.
- To ja zacznę za ciebie. Za górami, za lasami żyła sobie
pewna piękna księżniczka, która niedawno sparowała się ze swoim księciem. Pewnego
dnia… Teraz ty.
- Hahaha. Świetny początek. Tak więc pewnego dnia Książe złożył
księżniczce pewną propozycję…
- Nie gadaj!- przerwała mi i z wytrzeszczonymi oczami
patrzała na mnie czekając na potwierdzenie jej domyśleń.
- O matko! Ty tylko o jednym.
- Czyli on nie chciał… cię…
- Nie! Proszę cię uspokój się.
- W takim razie, co ci zaproponował?
- No bo on jest dosyć dziany, nie?
- No.
- I on zaproponował mi wyjazd na całe wakacje razem z jego
rodzicami do ich domku nad morzem.
- Wow! Ale masz fajnie!
- Czyli uważasz, że powinnam jechać?
- To ty się jeszcze zastanawiasz?!
- No tak no bo wiesz… Chodzimy ze sobą od niespełna 48
godzin, a on zaprasza mnie na całe wakacje!? I to z rodzicami!?
- Ja wiem, że byś wolała bez rodziców, żeby…
- Ale bez żartów. Nie wydaje ci się to podejrzane? A jeśli
oni mi tam coś zrobią?
- No może… To powiedz mu, że chcesz jechać z rodzicami też.
- Właśnie mi tak zaproponował…
- A ty dalej się zastanawiasz!?
- No bo to nie jest takie hop siup. Na początku myślałam, że
żartuje, ale później rozmawiałam z jego rodzicami i to wszystko jest tak na
poważnie. A ja nie wiem, co z nami będzie…
- Kiedy znajdziemy się na zakręcie. Srutu tutu. Jeśli on cię
kocha i ty go kochasz, to co może wam stać na przeszkodzie?
- No, ale wiesz. My nie mamy zbyt wielu pieniędzy na wyjazd.
Co prawda, jego rodzice zapewnili mnie, że za wszystko zapłacą, ale ja nie chcę
ich wykorzystywać. A moja mama na pewno na to nie pójdzie…
- No właśnie, a co na to rodzice? Znając ciebie jeszcze im
nie powiedziałaś.
- Najpierw chciałam się ciebie poradzić.
- To ja ci radzę, żebyś jechała. Nie musisz się niczego bać
jadąc z rodzicami lub bez.
- Mówisz?
- No pewnie! Na pewno nic ci jego rodzice nie zrobią, wy
spędzicie ze sobą wspaniałe chwile.
- Ale jak namówić moich rodziców?
- Jest jedna siła, która zawsze działa na rodziców. To inni
rodzice. Niech sobie porozmawiają i na pewno stworzą wygodny dla każdego kompromis.
- Może masz rację…
- No pewnie, że mam! A kiedy byście mieli wyjeżdżać?
- Za dwa dni.
- Tak szybko? Będę strasznie tęsknić.
- Jeszcze nie wiem czy pojadę…
- Kaśka!
- No mnie już przekonałaś, ale rodzice? Mogą się nie zgodzić
jak się dowiedzą, że to już za parę dni.
- To biegnij z nimi porozmawiać.
- A dasz sobie radę beze mnie?
- A czy ty dasz sobie radę beze mnie?
- Będzie ciężko, ale się postaram.
- W takim razie ja też.
Mocno się przytuliłyśmy, jakbyśmy miały się więcej nie
zobaczyć i wyszłam z jej pokoju. Nie byłam pewna jak sobie poradzi sama. Beze
mnie, bez Leny, bez Darka. Byłam prawie pewna, że będzie z nią źle.
Postanowiłam wtedy wcielić swój plan w życie i zrobić coś dobrego dla Shaween,
bo przecież od czego się ma przyjaciół?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc oto jest nowy rozdział. Powinniście być ze mnie dumni, że już dodałam następny xD Wiem, że może nie jest najlepszy, ale po tych takich gorszych zawsze przychodzi czas na lepsze ;D Tak więc jakbyście mogli odpowiadać na pytanie zawarte w poprzedniej zapowiedzi to byłabym wdzięczna :)
A więc oto jest nowy rozdział. Powinniście być ze mnie dumni, że już dodałam następny xD Wiem, że może nie jest najlepszy, ale po tych takich gorszych zawsze przychodzi czas na lepsze ;D Tak więc jakbyście mogli odpowiadać na pytanie zawarte w poprzedniej zapowiedzi to byłabym wdzięczna :)
czwartek, 23 lutego 2012
Zapowiedź
Już jutro zostanie dodany nowy rozdział pod tytułem
Zawód- Przyjaciel
Rozdział w całości napisany oczami Kate. Następny również nie będzie normalnie (Oczami Patrycji). Zastanawiam się czy napisać go oczami Kate lub oczami Michała. Bardziej mi pasuje z punktu widzenia Kate, ale to byłby kolejny rozdział pisany przez nią, a myślałam, że zmieszczę się w jednym :( xD Jak macie jakieś propozycje to piszcie w komentarzach(jeśli jakieś problemy- dajcie znak w sondzie). Propozycje do narratora rozdziału 11 najlepiej napiszcie pod rozdziałem 10, który ukarze się jutro :)
Pozdrawiam ;D
sobota, 18 lutego 2012
Rozdział 9: Erotoman
Całą drogę milczałam. Nie tylko nie odzywałam się, ale
również starałam się nie oddychać za głośno. Mierzyłam każdy kawałek jego ciała
centymetr po centymetrze i każdy z tych kawałków wydawał się idealny. Zauważyłam,
że ma dość sporo pieprzyków. Tylko na małym kawałku, znajdującym się mniej
więcej w okolicach jego mostka, znalazłam ich pięć. Wiem, że to może dziwne,
ale dokładnie pamiętam położenie każdego z nich. Nawet nie wiem czemu, przecież
miałam mało czasu żeby się przyjrzeć. Do domu było niedaleko, a Michał szedł
bardzo szybko, a nawet zdawało mi się, że biegnie. Miałam ochotę mu powiedzieć:
„Co ty tak kurwa popierdalasz, koleś?” Na szczęście się powstrzymałam, chociaż
z całej siły chciałam aby trzymał mnie w swoich ramionach całe wieki. Czułam
się niemal tak jak na ślubie. „Mężczyzna moich marzeń przeniesie mnie za moment
w swoich ramionach przez próg.”- myślałam. Ah, Jak głupie pomysły przechodzą
przez głowę kobiety kiedy myśli o facecie swoich marzeń.
Michał wszedł po schodach na werandę i zatrzymał się. Ja
zostałam wyrwana z moich rozmyślań i spojrzałam na niego wzrokiem pytającym:
„Na co czekasz?”, a on zapytał:
- Otwarte?
- Raczej tak.
- Sama wejdziesz czy mam cię przenosić przez próg?
- Sam chciałeś mnie nieść, więc…
- Ale tobie na początku nie podobał ten pomysł.- uniósł
uwodzicielsko brew i czekał na moją reakcję.
- A myślisz, że teraz mi się podoba?- również uniosłam brew.
„Przecież on ze mną flirtuje. Czy mi się tylko wydaje? Może mam omamy od
leżenia na pełnym słońcu? Nie no. On chyba jednak ze mną flirtuje.”
- Nie wiem, ty mi powiedz.- Cały czas przyglądał mi się
uważnie. „Co mam zrobić? Jak pociągnę tę gadkę to może się wystraszyć, a jeśli
przerwę rozmowę może pomyśleć, że nie interesuje mnie on w TYM sensie.”
- Ale co mam ci powiedzieć? Mam udać, że mi się nie podoba?
Każdemu się podoba noszenie. Nie trzeba się męczyć i w ogóle.
- Tak? To może powinienem kupić takie siodełko specjalne dla
małych dzieci, powieszę je sobie na plecach i będę cię nosić, żebyś nie musiała
chodzić, co?
- Chciałbyś mnie nosić tak
cały czas?- tym razem ja spróbowałam go podejść. Byłam bardzo ciekawa
odpowiedzi. Myślałam, że się zmiesza albo zacznie jakiś inny temat lub zamieni
to w żart, ale on odpowiedział zupełnie poważnie.
- Pewnie, że tak.- rzekł i z wbitym we mnie wzrokiem zaczął
przybliżać się do mojej twarzy. Wzięłam wdech i modliłam się o to, by tym razem
nikt nam nie przeszkodził. Wyglądało na to, że w końcu się to stanie. Czy
mogłabym wyobrazić lepszą scenerię do tego momentu? Chyba nie. Wokół nas
promienie słońca, pełne kwiatów podwórko. On- bez koszulki, ja- w jego
ramionach. Nikt nie był w stanie przeszkodzić nam w tej chwili, gdyż nikogo nie
było w pobliżu. Babcia- porządkuje papiery, Lena- no raczej nie przyjdzie mnie
przepraszać, Darek- tak samo, Kaśka- pierwszy tydzień w związku, czyli raczej
nie prędko mnie odwiedzi. Na szczęście nauczyłam się, że nigdy nie można być
czegoś pewnym na sto procent.
Kiedy odległość pomiędzy naszymi ustami wynosiła parę
centymetrów, Michał powiedział:
- Otworzysz wreszcie te drzwi?- zapytał i wypuścił mnie z
rąk.
Prawie upadłam na ziemię, ale na szczęście złapałam
równowagę. Otworzyłam z oburzenia buzię, potem zmrużyłam oczy na znak złości. On
miał na twarzy taki uśmiech, że nie myślałam o niczym innym tylko o tam jak się
na nim odegrać. Na szczęście w byciu wrednym nie mam sobie równych. Gdy tylko
ktoś zrobi coś co mi nie będzie pasować, zamieniam się w bestię. Oczywiście ta
osoba musi spełnić jeszcze jeden warunek. Musi być tego warta. Bo jeśli ktoś
jest głupi jak kilo gwoździ to
nie będę przecież się męczyć aby mu oddać. Życie wystarczająco da takiemu komuś
w kość, trzeba tylko poczekać. Czy Michał zasługiwał na karę? Wtedy myślałam,
że tak, ale to były raczej końskie zaloty niż jakaś złość. Tak czy inaczej
postanowiłam spłatać mu psikusa. Podeszłam do drzwi i szybkim ruchem otworzyłam
je i zamknęłam tuż przed jego nosem. Tym razem to on otworzył buzię ze
zdziwienia, a ja się szczerzyłam.
- A to za co?- zapytał.
- A za darmo. Muszę mieć czas się ogarnąć, bo wcześniej nie
miałam czasu i wyglądam jak…- mówiłam to patrząc na moje włosy, które były
pełne różnych śmieci z betonu, na którym leżałam.
- Ja pierdole.- usłyszałam zza szyby.
- Co?
- Czy wszystkie dziewczyny muszą się tak przejmować wyglądem?
- Gdy dziewczyna nie przejmuje się wyglądem to żaden facet
nawet na nią nie spojrzy.
- A więc ty chcesz żeby jakiś chłopak na ciebie patrzył,
tak?- znowu zaczął unosić brwi w charakterystyczny sposób.- Ale obecnie nie ma
tutaj żadnego chłopaka.- zaczął udawać debila i obrócił się w każdą stronę, aby
sprawdzić czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu.- Ale zaraz, zaraz. Przecież
ja jestem facetem.- nie wiem, co on chciał swoim zachowaniem osiągnąć, ale skutek
był taki, że przewróciłam oczami, obróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę schodów. Po prostu go olałam.- Ej,
ej czekaj!- widząc moją reakcję zaczął drzeć się zza drzwi.- No weź! Wpuść
mnie!
- Poczekaj około piętnastu minut i cię wpuszczę.- rzuciłam
nawet się nie odwracając i poszłam do pokoju.
Szybko sprzątnęłam brudne ubrania i inne rzeczy, które miałam
wczoraj nad jeziorem. Ogarnęłam z grubsza włosy i zawiązałam je w kitkę. Potem
pościeliłam łóżko, zebrałam walające się po biurku papierki i wskoczyłam do
szafy w poszukiwaniu jakichś fajnych ciuchów. Niestety mam takiego pecha, że
zawsze jak mam coś zrobić szybko to wychodzi mi to dłużej niż bym miała to
zrobić mając więcej czasu.
„To zbyt poważne, to zbyt na luzie, a to ma stanowczo za duży
dekolt, bo przecież nie będę mu świecić biustem, bo uzna mnie za jakąś
niewyżytą.”
W końcu postanowiłam postawić na tradycję. Wybrałam bluzkę na
ramiączkach i krótkie, jeans’owe spodenki- swój ulubiony komplet. Zaczęłam
skakać ściągając spodenki, które miałam wcześniej na sobie, i jednocześnie
próbowałam ubrać koszulkę. To musiało skończyć się źle. Kiedy już myślałam, że
koszulka dobrze leży na moim ciele, skapłam się, że ubrałam ją tył na przód.
Spróbowałam ją przekręcić na dobrą stronę i wtedy zaliczyłam porządną glebę.
Turlałam się po ziemi zaplątana we własne ciuchy. Podczołgałam się do łóżka i
dzięki niemu jakoś wstałam. Zaczęłam ściągać spodnie, ale tym razem powoli i
ostrożnie. Niestety łóżko okazało się podwójnym agentem. Na początku pomogło mi
w potrzebie, a później podłożyło mi nogę żebym się wyjebała. Dosłownie. Kiedy
po raz drugi leżałam na podłodze z zamiarem porwania moich ciuchów na strzępy,
usłyszałam stłumione parsknięcie śmiechem. Śmiertelnie przerażona spojrzałam w
stronę drzwi i zauważyłam tam Michała, który zwijał się ze śmiechu.
- WYJDŹ!- wrzasnęłam tak głośno jakby stał co najmniej
kilometr ode mnie.
On zrobił wystraszono-zawstydzoną minę i wybiegł z pokoju
zatrzaskując za sobą drzwi. Ja siedziałam na ziemi myśląc o tym co przed chwilą
zaszło.
„Świetnie. Michał widział mnie jak tarzam się po podłodze
zaplątana we własne ubranie. Na pewno wziął mnie za wariatkę. I co teraz ? Mam
wyjść do niego i zacząć z nim normalnie gadać? Albo strzelić buraka i utworzyć
bardzo niezręczną sytuację? Ale w zasadzie to nie jest moja wina. To on wlazł
do mojego domu, do mojego pokoju, nieproszony. Jak on w ogóle wszedł do mieszkania?
O nie! Ten gościu zasługuje na porządne przetrzepanie swojego przerośniętego
ego. Nikt nie będzie bezpańsko chodził po mojej chacie. Nawet on. Chłopak,
który nie raz chodził po moim domu nago, ale tylko w moich snach.”
Wola zemsty spowodowała, że ubrania wreszcie zaczęły mnie
słuchać i bez problemu weszły na moje gorące od nerwów ciało. Wyparowałam z
pokoju jak koń wyścigowy z boksu i pogalopowałam na dół do salonu, bo właśnie
tam miałam nadzieję go zastać. Nie pomyliłam się. Siedział na kanapie ze
spuszczoną głową i gdy tylko usłyszał, że idę w jego kierunku podniósł się i
nabrał powietrza w płuca, aby mi coś powiedzieć. Jednak nie pozwoliłam mu.
- Co ty sobie wyobrażasz!? Chodzić po moim domu jak po
swoim!? Przecież grzecznie kazałam ci chwilę poczekać przed drzwiami ale ty
mnie oczywiście olałeś! A wchodząc do mojego pokoju mogłeś chociaż zapukać!
Przecież wiedziałeś, że się przebieram!? Nie potrafisz wykonać prostego
polecenia!? Jesteś jakiś popierdolony czy tylko rżniesz głupa, co kurwa?!-
rzuciłam w niego niezłą wiązanką. On widocznie się zdziwił, że jego wybryk aż
tak mnie zdenerwował. Stał chwilę w osłupieniu i obserwował jak się pluję w
jego stronę. Kiedy podeszłam do niego nieco bliżej, aby strzelić mu z liścia w
twarz, chwycił mnie mocno za ramiona, przyciągnął do siebie i wbił swoje
soczyste usta prosto w moje wargi. Poczułam dreszcz przechodzący przez całe
ciało. Ciepło, które dostarczał mi przez swoje usta można by porównać z gorącem
słońca. To było niesamowite. Negatywne emocje powoli zaczęły ze mnie schodzić.
Jednak złość, która rozpaliła moje ciało, była gorętsza nawet od ust Michała.
On powoli oderwał się ode mnie i powiedział:
- Przepraszam.
- Ha! Ciekawe za co!-odsunęłam się od niego jak od ognia. On
znowu patrzał na mnie ze zdziwieniem, a ja, jakby jeszcze bardziej zdenerwowana
jego zachowaniem, wydzierałam się jeszcze głośniej.- Za to, że podglądałeś mnie, kiedy byłam niemal
naga czy za to, że teraz się na mnie rzuciłeś?!? Nie wiedziałam, że z ciebie
taki erotoman!
- Myślałem…
- Myślałeś?! Ha! Ciekawe o czym! W ogóle od kiedy ty jesteś
od myślenia?! Seksowny,młody Bóg, za którym oglądają się wszystkie laski nie
musi przecież myśleć! Każda jest gotowa nawet na sutach stanąć tylko po to by
zrobić ci przyjemność! Wyjdź tylko na ulicę i zaraz przyleci stadko napalonych
dziewic i każdą z nich możesz sobie wyruchać! Mnie tak nie wykorzystasz! Jestem
inna od wszystkich!
- Ale…
- Ale co? Pierwszy raz ktoś ci wygarnął prawdę prosto w
twarz?! Nie dziwię się, skoro nawet kumple liżą ci dupę, tylko po to by mieć
dostęp do świeżego towaru. Tacy są właśnie faceci! Wszystko co wam do szczęścia
potrzebne to dupa i cycki! Na nic więcej nie zwracacie uwagi! Nie liczy się dla
was wnętrze! Patrzycie tylko na to w ile warstw plastiku zapakowana jest
potencjalna dupodawczyni. Ty oczywiście jako król szkoły wziąłeś tą zapakowaną
w największą ilość powłok. Ale widzę jak się okazało w tym kokonie nie siedzi
piękny motyl, tylko poczwara. Dlaczego wy w ogóle zerwaliście? Czyżby dupa jej
się rozlazła od ciągłego wkładania i wyciągania? A z resztą gówno mnie to
obchodzi. Myślałam, że jesteś inny, że masz w sobie coś z romantyka, że nie
jesteś tylko skurwielem, który podle wykorzystuje naiwne dziewczyny do swoich
niecnych planów. Grubo się myliłam. Ty również patrzysz tylko na obudowę. Gdybyś
tylko miał okazję od razu byś się na mnie rzucił i ostro się ze mną pieprzył
albo jak to się ładnie mówi „uprawiał miłość”. Ha! Ty chłopczyku nawet nie
wiesz co to miłość! Miłość to nie tylko sex. Miłość to widzenie w drugiej
osobie wszystkich czynników potrzebnych do życia. Miłość to robienie dla drugiej
osoby wszystkiego czego ona zapragnie. Miłość na przykład to kupowanie kwiatów
lub prezentów, to granie ballad miłosnych na gitarze pod oknem ukochanej, to
organizowanie romantycznych wypadów na plażę, aby podziwiać zachód słońca. I
wiele innych. Ale tego nie powinno się robić tylko na urodziny, Walentynki czy
jakieś rocznice. Trzeba to robić w każdy dzień, aby osoba obdarzana uczuciem
nigdy nie zapomniała co to znaczy kocham cię. Ale po co ja ci to wszystko
mówię? Przecież jesteś tylko facetem i nigdy tego nie zrozumiesz.- skończyłam
mój monolog ze łzami w oczach. Rzuciłam tylko „Nie chcę cię więcej widzieć!
Wypierdalaj!” do zamurowanego Michała i pobiegłam do pokoju.
Płakałam. Później ryczałam. A potem dla odmiany znowu
płakałam. A mogło być tak pięknie.
„Przecież on mnie pocałował! Coś do mnie czuje! A ja?
Wszystko popsułam. To normalne u mnie. Najpierw coś spieprzę a potem płaczę.
Potrzebuję kogoś kto mnie przytuli.”
Postanowiłam spróbować szczęścia i zadzwoniłam do Kasi. Na
szczęście z Kubą była umówiona dopiero na wieczór i ona też chciała ze mną
porozmawiać. Umówiłyśmy się więc na czternastą. Po rozmowie spojrzałam na
zegarek. Była za piętnaście druga, a ja jeszcze nic nie jadłam. Podreptałam do
kuchni i zaczęłam robić kanapki. W głowie kłębiły mi się wspomnienia tego co
dzisiaj odwaliłam. Pogrążona w myślach zrobiłam machinalnie całą stertę
kanapek. Ocknęłam się dopiero wtedy gdy Kate i babcia weszły do kuchni i
zdziwione patrzały na całe szeregi kanapek z serem, szynką, nutellą i ogólnie
wszystkim co było w lodówce.
- Ktoś jeszcze ma przyjść?- zapytała Kasia.
- Oj, chyba dzisiaj nie muszę się martwić o obiad.- dodała
babcia.
- Ja… ja tak tylko…- również rzuciłam okiem na kanapki i
znowu łzy zaczęły napływać do oczu.- Przepraszam.- załkałam i pobiegłam do
pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję rozdział, chociaż nie zasłużyliście :P Jednak jestem podniecona tym rozdziałem, bo już myślałam, że moje rozdziały stają się coraz to gorsze, ale ten chyba wyszedł nie najgorzej :D Jeden z akapitów dedykuję mojej przyjaciółce. Jeżeli na serio to czytasz to będziesz wiedziała, o który akapit chodzi ;P
Mam ferie, więc może już niedługo pojawi się nowy rozdział. Pomyślałam, że może napisałabym go w całości ***Oczami Kate***. Co wy na to?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaję rozdział, chociaż nie zasłużyliście :P Jednak jestem podniecona tym rozdziałem, bo już myślałam, że moje rozdziały stają się coraz to gorsze, ale ten chyba wyszedł nie najgorzej :D Jeden z akapitów dedykuję mojej przyjaciółce. Jeżeli na serio to czytasz to będziesz wiedziała, o który akapit chodzi ;P
Mam ferie, więc może już niedługo pojawi się nowy rozdział. Pomyślałam, że może napisałabym go w całości ***Oczami Kate***. Co wy na to?
Zapowiedź
Elo wszystkim. Widzę, że wiele osób przeglądało linki, które ostatnio wstawiłam i mam nadzieję, że się podobały fotki ;P Nikt jednak nic nie podpowiedział mi, który z chłopaków najbardziej nadawał by się na bohaterów. Trudno. Linki zostawiam i dalej możecie pisać w komentarzach, który z nich ma być.
A teraz chciałabym zapowiedzieć następny rozdział, który postanowiłam nazwać jednym, prostym słowem:
A teraz chciałabym zapowiedzieć następny rozdział, który postanowiłam nazwać jednym, prostym słowem:
"Erotoman"
:P Jak się podoba? Nic więcej na temat następnego rozdziału pisać nie będę. Chciałabym aby chociaż jedna osoba skomentowała, bo chciałabym jednak mieć jakichś czytelników:)
czwartek, 9 lutego 2012
Do wszystkich czytających!
Wiem- Nie specjalnie często dodaję rozdziały, bo nie mam czasu ich spisywać. I chyba to trochę wygląda jakbym tutaj wchodziła raz na tydzień, albo rzadziej. Ale to nie prawda! Loguję się codziennie i codziennie patrzę czy ktoś coś skomentował itp. Dlatego chciałabym trochę rozruszać bloga. Dlatego proponuję taką zabawę, coś jakby konkurs tylko nie wiem jaka mogła by być nagroda. Ale najpierw wyjaśnię o co chodzi. Chciałabym aby wszyscy chętni a najlepiej wszyscy odwiedzający włączyli się trochę bardziej w bloga. Pierwsze zadanie:
Przydałoby się wybrać jakieś zdjęcia główniejszych bohaterów, nie uważacie? Proponuję aby zagłosować na osoby, które miały by być postaciami z mojego opowiadania. Poniżej zamieszczam opisy bohaterów, tak jak ich sobie wyobrażam. A wy przeszukajcie internet w poszukiwaniu osób, które nadawałyby się od "odgrywania" roli głównych bohaterów. Tak więc dodaję opisy:
Przydałoby się wybrać jakieś zdjęcia główniejszych bohaterów, nie uważacie? Proponuję aby zagłosować na osoby, które miały by być postaciami z mojego opowiadania. Poniżej zamieszczam opisy bohaterów, tak jak ich sobie wyobrażam. A wy przeszukajcie internet w poszukiwaniu osób, które nadawałyby się od "odgrywania" roli głównych bohaterów. Tak więc dodaję opisy:
WYGLĄG MICHAŁA
Niebieskie oczy, blondyn, włosy dłuższe, dobrze zbudowany
WYGLĄD RAFAŁA
Brunet, oczy zielone, również umięśniony
WYGLĄD ALFIEGO
Szatyn, zielone oczy, chudy ale nie umięśniony, ma loczki
WYGLĄD PATI
Brunetka, długie włosy, oczy brązowe, idealna figura, trochę mięśni, biust spory, ale bez przesady ;)
WYGLĄD LENY
Ciemna blondynka, oczy niebiesko-ziollone, falowane włosy,
WYGLĄD KATE
Oczy szare, włosy jasny brąz, niższa niż przyjaciółki, szczupła i
malutka
Tak ich mniej więcej widzę :)
co do tych zdjęć to wolałabym aby to były osoby nie znane (żadni aktorzy, gwiazdy). Co do chłopaków fajnie by było gdybyście wyniuchali zdjęcia bez koszulek ;)
Oto parę moich propozycji
MICHAŁ:
RAFAŁ:
Tak więc może na początku skupimy się na tych 2 postaciach co ?? Piszcie cokolwiek abym wiedziała że wchodzą tu ludzie a nie jakieś zwierzęta co nie potrafią nawet skomentować tego co widzą xD
POZDRO
środa, 1 lutego 2012
Rozdział 8: Opalam się
Poranek minął mi pod znakiem kaca. Szczerze? Nie wiem czemu.
Przecież nie wypiłam nie wiadomo ile. Z resztą to nie jest ważne. Ważne jest
to, że głowa pękała mi na milion kawałków. Nie miałam najmniejszej ochoty robić
czegokolwiek. Jednak nie było mi to dane. Po tym jak poszłam za potrzebą do
toalety i wróciłam zmęczona na łóżko, zadzwonił mi telefon. Ledwo dojrzałam
napis na wyświetlaczu, który zwiastował mi, że dzwoni babcia.
- Halo?- powiedziałam nieco zachrypniętym głosem.
- Uuu… słyszę, że wczoraj było grubo.- zadowolony głos babci wcale nie podniósł mnie
na duchu. Wręcz przeciwnie.
- Dzwonisz tylko po to aby poczuć mój nieświeży oddech przez
telefon czy masz jakąś ważniejszą sprawę?
- Już nie mogę sobie zadzwonić do mojej wnusi?- zaczęła mówić
do mnie jak do jakiegoś malutkiego dziecka. Tak jak te przerażające babki co
ciągają po polikach dzieci, do których przyjechały z wizytą.
- Daj już spokój, idę spać. Dobranoc!
- Dobra, dobra, ale najpierw przynieś mi teczkę z
dokumentami, która leży na moim biurku.
- Co?!? Nie będę teraz nigdzie wyłazić!- czułam się obrażona
takim poleceniem. Przecież ledwo co wstałam i byłam w stanie takim, a nie
innym, więc dlaczego miałabym iść do hotelu zanieść jakieś papiery?
- Nawet nie waż mi się nie przychodzić. Powietrze dobrze ci
zrobi, a tak poza tym i tak musiałabyś zejść na dół, bo zrobiłam ci sok z
cytryny na kaca.- powiedziała stanowczo.
- Daj mi chwilę.- rzekłam.- Zaraz będę.
Podeszłam do szafy, naciągnęłam na siebie jakąś koszulkę i
spodenki i poczłapałam do gabinetu babci. Stanęłam przed biurkiem i patrzałam
na blat przez dłuższą chwilę. Stałam, ale nie wiem dlaczego. Papiery, które
miałam dostarczyć do hotelu leżały przecież naprzeciwko mnie, ale ja zdawałam
się tego nie zauważać. Usiadłam, a raczej opadłam na krzesło i walnęłam głową o
biurko, która była taka ciężka! Niemal zasnęłam, ale wibracje telefonu w mojej
kieszeni mnie obudziły. Znowu babcia. Ale tym razem SMS. „Wysłać ci mapę?”-
dojrzałam treść. Trudno. Trzeba wstawać. Podniosłam dokumenty i zaczęłam
schodzić po schodach, które były jakieś nadzwyczaj długie i strome. Weszłam do
kuchni, w której dojrzałam napój sporządzony przez babcię. Wypiłam całą
szklankę jednym haustem i drugą tak samo. W głowie nieco mi się rozjaśniło,
więc ubrałam trampki i wyszłam na dwór. Nie obchodziło mnie to, że nie jestem
uczesana, mam wory pod oczami i tak dalej. Chciałam jak najszybciej mieć robotę
gońca za sobą. Gdy tylko otworzyłam drzwi, promienie słoneczne zaatakowały moje
oczy. Zasłoniłam ręką powieki i powoli ruszyłam w stronę hotelu. Nie miałam
daleko, ale myślałam, że nie dojdę. Teraz moje zachowanie wydaje mi się bardzo
śmieszne i z boku też na pewno wyglądało to komicznie, ale ja wtedy czułam się
jakby ten dzień miałby być moim ostatnim. Na szczęście powoli przyzwyczajałam
się do promieni słonecznych, których było nieco mniej niż dnia poprzedniego,
ale również bardzo wiele. Weszłam do hotelu. Chwilę zajęło mi znalezienie drogi
do gabinetu babci, ale nie musiałam się w zasadzie nad tym zastanawiać, bo babcia
zaszła mnie od tyłu.
- Mogłam jednak wysłać kogoś z mapą.- powiedziała ironicznie,
a gdy odwróciłam się w jej stronę, wybuchła nieopanowanym śmiechem. Patrzałam
na nią pustym wzorkiem i tylko czekałam kiedy przestanie i będę mogła wrócić do
domu.- Już teraz rozumiem zażalenia niektórych z gości. Nie dziwię się im, że
myślą, że tu straszy, skoro pojawiasz się tutaj w takim stanie. Chyba będę
musiała cię zamykać po zmroku, bo jak będziesz nawiedzać hotel, to nikt już do
nas nie będzie chciał przyjeżdżać.- widząc, że nie reaguje na jej słowa,
rzekła.- Dawaj teczkę i idź nawiedzać innych ludzi, bo ja mam już uszykowaną
wodę święconą, więc się nie boję.- nie rozumiałam jak można być w takim dobrym
humorze jak babcia i zarzucać takimi sucharami.
Posłusznie więc oddałam jej papiery i zaczęłam iść do domu.
Znowu na wyjściu zaatakowały mnie promienie słoneczne, ale tym razem z mniejszą
siłą. Droga powrotna wydawała mi się bardziej znośna, ale okazała się
niebezpieczna. Strasznie wielkie wzniesienie, mierzące aż 2 centymetry zwaliło
mnie z nóg. Dosłownie. Poleciałam twarzą na beton. Na szczęście upadek nie był
poważny i nic mi się nie stało. Najtrudniejszą rzeczą jaką musiałam zrobić było
podniesienie się. Moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Beton był nagrzany, więc
postanowiłam sobie trochę poleżeć. Tylko chwilę. Może trochę więcej. A może
nawet godzinę. Nie wiem ile czasu minęło, ale na pewno około 25 minut. Wtedy
usłyszałam kroki. Nie wiedziałam co zrobić, kto idzie i po co. Nadal nie miałam
siły, na to żeby wstać, więc postanowiłam się nie ruszać. Kroki, które na
początku wydawały się krokami szybkimi, widocznie stały się wolniejsze, aż w
końcu jakaś osoba zatrzymała się tuż obok mnie. Cała trzęsłam się ze strachu
przed tym, co miało się stać za chwilę. Ani ja ani tajemnicza postać nie
odzywała się. Chciałam się odwrócić, aby sprawdzić kto stoi nade mną, ale osoba
się odezwała.
- Co robisz?- zapytał męski głos. „Michał?!”- pomyślałam-„Co
on tutaj robi?!”
- Opalam się.- nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc
palnęłam coś na poczekaniu.
- Nie lepiej toples?- jego pytanie zabrzmiało trochę dziwnie.
Chyba nawet jemu tak się zdawało, bo szybko dorzucił:- Może lepiej pomogę ci
wstać to se wtedy pogadamy?
- Nie chce mi się.
- To co? Mam wezwać jakiś dźwig?
- Nieeeee wieeeem.- rozciągnęłam literki, bo sama nie
wiedziałam czego chcę.
- No wstawaj! Zaniosę cię do domu i tam se poleżysz, bo tutaj
zaraz cię mrówki oblezą i nie będzie już tak fajnie.
- Nie jesteś moją mamusią żeby mi rozkazywać.- znowu walnęłam
jakiś bezsensowny tekst i dopiero wtedy odwróciłam się twarzą do niego. Gdybym
nie leżała, na pewno bym upadła. Nigdy nie zapomnę widoku Michała bez koszulki.
Miał idealnie umięśnioną i idealnie opaloną klatę. Widząc moją reakcję na jego
widok, uśmiechną się, ale dalej ciągnął stary temat.
- Oj wstawaj i nie marudź!- powiedział stanowczym głosem i
zaczął próbę podniesienia mnie.
- Przestań! Jestem za ciężka!- krzyknęłam.
Znacie to uczucie? Kiedy mówicie komuś „Nie”, a w głębi duszy
krzyczycie „Tak!”? Tak było wtedy ze mną, bo któż by nie chciał znaleźć się w
ramionach pół-nagiego chłopaka swoich marzeń?
- Wcale nie!- zaprzeczył moim słowom i delikatnie uniósł.
Czułam się niesamowicie. Jednak głupio mi było, że Michał mnie niesie. Gdyby
nie wczoraj... Ale nie ważne. Musiałam mu się trochę poopierać.
- Zostaw mnie. Mogę sama iść.- powiedziałam, ale tym razem
spokojniejszym tonem.
- No właśnie o ty chodzi, że nie możesz.
- Wiem, że wyglądam jakbym nie mogła, ale ja mogę.
- Ale ja muszę cię zanieść.- nie rozumiałam o co mu mogło chodzić.
- Dlaczego?
- Bo jeszcze nie widziałem twojego pokoju.
- Jezu! Ty ciągle o tym pokoju?
- Ććśśsii... Ja zawszę dopinam swego.- odpowiedział tak
tajemniczo, że nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, więc siedziałam cicho.
------------------------------------------------------------------
Tak więc zgodnie z zapowiedzią dodaję rozdział. Jest nieco krótki i niezbyt wiele wnosi do opowiadania, ale mam nadzieję, że się spodoba. Jak widać po końcówce, w następnym rozdziale będzie ciekawie ;D Mam nadzieję, że nie będę musiała domagać się komentarzy....
PS: Dodałam tytuły do poprzednich rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobają i pasują. Jak nie to piszcie. Jest szansa, że zmienię :)
PS: Dodałam tytuły do poprzednich rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobają i pasują. Jak nie to piszcie. Jest szansa, że zmienię :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)