sobota, 31 grudnia 2011

Rozdział 7: Zmuś mnie!


Gdy razem z prowiantem wróciłyśmy na plażę, chłopcy już czekali na nas na kocach. Po niemal całym dniu spędzonym nad wodą byłyśmy bardzo głodne, więc całe jedzenie szybko zniknęło. Wtedy zabraliśmy się za czteropaki. Było około szóstej kiedy postanowiliśmy po raz kolejny popływać.
- Hej! Kto pierwszy przy tamtym pomoście ten mistrzu!- krzyknął Darek i zaczął machać nieporadnie rękoma i nogami. Jego styl mógłby nazywać się „na pijanego śledzia z ADHD”, bo mniej więcej tak właśnie wyglądał. Wszyscy popatrzeliśmy na niego jak na idiotę i jak idioci zaczęliśmy płynąć stylem „na pijanego śledzia z ADHD”. Mi nie specjalnie chciało się płynąć za Darkiem i Sue, która już prawie go wyprzedziła. Zostałam w tyle i zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest Rafał. „ A może się utopił ?”- pomyślałam. W tym samym momencie poczułam czyjś dotyk na plecach i po chwili byłam już bez stanika.
- Aaa!- pisnęłam jak mała dziewczynka. Wtedy parę metrów dalej z wody wynurzył się Rafael i wymachując stankiem krzyknął:
- Patrz co znalazłem!
- Oddawaj natychmiast!
- Nie ma nic za darmo!
- Nie mam czasu na twoje głupie gierki!- wściekła rzuciłam się w pogoń za złodziejem. Oczywiście cały czas byłam zanurzona w wodzie przynajmniej po szyję. Gdy tylko spróbowałam się do niego przybliżyć, wyszedł na brzeg. Stałam wkurzona w wodzie z wielkim fochem na Rafała podczas gdy „śledzie” pojawiły się obok niego. On szybko wyjaśnił im zaistniałą sytuację i krzyknął w moją stronę:
- Zamierzasz tam stać przez całą noc?
- Zamknij się i oddawaj co moje!- poziom mojej frustracji był już bardzo wysoki.
- Ale wy dziecinni.- powiedział Alfi i razem z Leną poszli na nasz koc.
- Proponuję układ.- Rafaello mówiąc te słowa wszedł na pomost.- Oddam ci stanik jeśli...
- Nie ma żadnego jeśli!- przerwałam mu.
- W takim razie trochę się dzisiaj pomoczysz w tej zimnej wodzie.- powiedział i usiadł na pomoście tyłem do mnie. Czułam, że nie mam innego wyjścia i muszę wyjść na ląd. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że na moje szczęście nikogo oprócz nas nie ma na plaży. Już miałam wchodzić drabinką na pomost, kiedy olśniło mnie, że mogę inaczej to załatwić.
- Rafi proszę oddaj mi stanik. Od tego stania w lodowatej wodzie suty mi stwardniały.- po ostatnich trzech słowach gwałtownie się obrócił. A ja popatrzałam na niego z miną szczeniaka i mówiłam dalej coraz to bardziej uwodzicielskim i słodkim głosikiem.- Ojej jaka ta woda zimna. Mam dreszcze na całym ciele. Nie wiem jak po takiej kąpieli się rozgrzeję.- podczas gdy ja gładziłam swoje ciało udając dreszcze, Rafał patrzał na mnie i z otwartą buzią. Gdyby miał nad głową chmurkę, w której pokazują się jego myśli, na sto procent ujrzałabym tam coś w stylu filmiku z RedTube ze mną i z nim w roli głównej. Ciągnęłam dalej swoją gatkę.- Mógłbyś mi chociaż przynieść jakiś ręcznik żebym się okryła. Jest mi tak zimno. Proszę cię zlituj się nade mną.- nie wiem co sobie pomyślał, ale jak strzała pomknął na plażę i po sekundzie stał koło drabinek z ręcznikiem.
- Odwróć się.- powiedziałam spokojnym tonem, a ona jak zaklęty usłuchał moich słów. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam i szepnęłam mu na ucho:
- Jak ci mam dziękować?
Na co on odwrócił się i spojrzał bardzo głęboko w oczy. Jestem pewna, że zajrzał tak głęboko, że aż zobaczył mój mózg. Wiedziałam co oznacza ten wzrok i nie wiem dlaczego, ale postanowiłam spełnić jego pragnienie. Wbiłam się w jego usta jak jakaś opętana i zaczęłam zachłannie go całować. On jeszcze bardziej pogłębił nasz pocałunek, objął mnie z całych sił jakby nie chciał już nigdy puścić. Czułam w jego ustach alkohol. Był jeszcze bardziej zalany niż ja. Jego ręce plątały się po całych moich plecach, a ja moje dłonie wplotłam w jego włosy. Nigdy wcześniej z nikim tak dziko się nie całowałam. Nie wiem jak, ale po chwili leżeliśmy już na pomoście. On leżał pode mną. Jego dłoń gwałtownie zerwała ręcznik z mojego ciała, które było okryte już tylko majtkami. Wtedy poczułam dotyk Rafała na swojej piersi. Dreszcz przeszył moje ciało, nie do końca podobało mi się to, ale promile we krwi od zawsze robiły ze mnie inną osobę. Podczas gdy, on pieścił moje cycki, ja gładziłam jego klatę. Była bardzo umięśniona, wręcz „przemięśniona”, jednak w dotyku była bardzo przyjemna. Jednak on z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zachłanny. Moje serce biło jak szalone, a gdy jego ręka powędrowała pod moje majtki, postanowiłam to przerwać. Oderwałam się od jego ust i chciałam wstać, ale on nie pozwolił mi nawet się podnieść. Udało mi się tylko wyszarpnąć jedną rękę, którą walnęłam go w twarz. Mój cios był widocznie dość silny, bo Rafiego trochę zamroczyło i zdołam wstać. Ubrałam górę od stroju i miałam już odchodzić, kiedy szarpnął mnie za nadgarstek.
- Zostaw mnie!- krzyknęłam, ale on zignorował to i znowu zaczął mnie całować. Odepchnęłam go.
- Nie mów, że ci się to nie podobało.- powiedział to z takim uśmiechem jakby był jakimś mistrzem pocałunku albo najbardziej pożądanym mężczyzną świata.
- A co ty sobie myślałeś, że dam ci się przelecieć w miejscu publicznym?
- Jeśli nie chcesz w miejscu publicznym to możemy jechać do mnie. Lub do ciebie. Jak wolisz?
- Nigdzie z tobą nie jadę!
- Nie pierdol, kurwa, tylko pieprz się ze mną!- Rafał bardzo się wkurzył i nie mówił już słodkim głosikiem, tylko dawał mi rozkazy, których nie chciałam spełniać. Moja chęć zabawy i przeżycia czegoś niezapomnianego przerodziła się w chęć ucieczki w dalekie, bezpieczne miejsce, w którym Rafael nigdy by mnie nie znalazł. Stałam tam przestraszona, a on dotykał rękoma każdą część mojego ciała. Czułam się bezsilna, ale jeszcze raz spróbowałam go odepchnąć. Nie udało mi się, ale na szczęście z pomocą przyszła mi Lena i Darek. Alfi rzucił się na Rafała i wrzucił go do wody, a Sue objęła mnie ramieniem i zaprowadziła na brzeg.
- Chyba czas już wracać do domu.
- Tak. To dobry pomysł.- głos mój drżał jakbym miała wibrator w gardle.
Zabrałyśmy nasze rzeczy, ubrałyśmy ciuchy i poszłyśmy po rowery. Byłam tak rozdygotana całą tą sytuacją, że nie potrafiłam jechać na rowerze, więc razem z Leną zaczęłyśmy prowadzić nasze pojazdy. Nie odzywałam się, tak samo jak Sue. Cały czas myślałam o zaistniałej sytuacji. Przecież Rafael wydawał się taki miły. Byłam pewna, że to normalny chłopak, z którym można pogadać, pośmiać się i wszystko inne. A on okazał się tylko dupkiem, który chciał zabawić się moimi uczuciami. Chciał mnie tylko wykorzystać do zaspokojenia swoich popędów. Gdyby nie moi przyjaciele być może , że teraz leżałabym gdzieś w krzakach. Martwa. Nie, nie mogę tak myśleć. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. W moim bezpiecznym pokoju obklejonym plakatami Justina. Ale od domu oddzielał mnie jeszcze spory kawałek, a właśnie zaczęło się ściemniać. Każdy szmer lasu wydawał mi się szmerem skradającego się Rafała. Myślałam, że zemdleję jak usłyszałam czyjś krzyk. Na szczęście to był tylko Darek, który prosił abyśmy na niego poczekały.
- Przepraszam cię za mojego kuzyna.- mówił zdyszanym i przejętym głosem.- Wiedziałem, że lubi podrywać laski tylko do jednego celu, ale myślałem, że się powstrzyma, jeśli się dowie, że się przyjaźnimy. Naprawdę bardzo cię przepraszam. Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił.
- To nie twoja wina tylko moja. To ja weszłam w jego ramiona jak jakaś zahipnotyzowana. Nie wiem co, ale coś bardzo mnie do niego ciągnęło. Teraz będę ostrożniejsza.
- Nie wiem dlaczego, ale dziewczyny lecą na Rafiego jak muchy. On ma coś w sobie, tylko nie wiem co. Jest jakiś magiczny.
- Jak jednorożec.- powiedziała Lena.- Tylko mu brakuje serduszka na tyłku.
- I chuja na czole.- dodałam, po czym wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
- Taaa… Ale to tylko zwykły koń, którego nie da się osiodłać.- rzekł Darek i znowu wszyscy posmutniali. Ja pomyślałam sobie, że nie ma co rozmyślać nad tym co by było gdyby, więc zaczęłam jakąś zabawną gatkę, aby rozluźnić atmosferę.
- Ej czy wam się też wydaje, że to będą najlepsze wakacje w naszym życiu?
- O tak! Na pewno będzie się dużo działo.- powiedział Alfi, a w jego rozmarzonych oczach zobaczyłam wiele szalonych pomysłów.
- Myślcie realnie! Zanim się obejrzycie trzeba będzie wracać do szkoły. I znowu będziemy wkurzać nauczycieli na lekcjach. Znowu jak zwykle będziemy im marudzić, żeby przełożyli test albo dzisiaj nie pytali, bo jesteśmy po ciężkim weekendzie.- Lena zaczęła mówić o szkole i wzięło się nam na wspomnienia z poprzedniego roku szkolnego.
- A pamiętacie tę akcję co wszyscy zaczęli rysować wszystkim karne kutasy aż w końcu cała klasa dostała uwagę, a ty- zwróciłam się do Alfiego- musiałeś iść do dyrektora ?
- Ej! ja tego nie pamiętam!
- Bo ciebie wtedy nie było w szkole.-zaczął tłumaczyć Lenie Darek.- To było tak, że ja razem z Matim zaczęliśmy rysować sobie nawzajem karne kutasy, a potem rysowaliśmy je osobą siedzącym blisko nas, aż w końcu Grucha (przezwisko nauczyciela) się wkurzył i przesadził mnie do pierwszej ławki, ale wojna nadal trwała. Po chwili dostałem od Matiego karteczką. Chciał się założyć o to, że nie odważę się narysować kutasa w dzienniku. Oczywiście przyjąłem zakład. Czekałem na dobry mement i jak Grucha się odwrócił, żeby napisać coś na tablicy, ja wyciągnąłem się i już zacząłem rysować co trzeba, ale niestety Grunia się odwrócił. Jak się na mnie rzucił! Że co ja robię, że tak nie wolno...
- No żebyś ty widziała jak to wyglądało!- włączyłam się do opowiadania.- Oczy tak mu na wierzch wyszły, że myślałam, że wyskoczą z orbit. W klasie zapadła momentalna cisza. Nikt się nie odzywał. Nikt! A wiesz, że to rzadkość u nas na polskim.
- Wy to mieliście ubaw, ale ja! Nie wiedziałem, co robić! Myślałem o tym, czy jak mu te oczy wypadną czy mam je łapać czy nie...
- Ja bym nie łapała.- powiedziała Sue.
- Ja też nie.- zgodziłam się z Leną, a Darek kontynuował.
- Więc jak już doszedłem do wniosku, że jak te gały mu wylecą to je rozdepczę butem...
- Ja tam bym je wzięła do domu...- wtrąciłam.
- I co byś z nich zrobiła?- zapytała Lena- Chyba jakąś zupę.
- No! Znalazłam taki przepis na Internecie...
- To nie jest teraz ważne.- teraz wtrącił się Darek.
- Ok. Mów dalej.
- Tak więc jak skończył pluć na mnie zrozumiałem, że chyba kazał mi iść do dyrektora, więc poszedłem.
- A najlepsze było to, że jak wyszedł z klasy, ktoś dorwał się do jego zeszytu i cała klasa zaczęła składać różne podpisy w jego zeszycie...
- Cała klasa?!- krzyknęła Lena razem z Alfim, a on dodał- Myślałem, że tylko Mati.
- Gdyby tylko Mati ci porysował to tylko on by dostał uwagę, a nie cała klasa.
- Aaaa...- obydwoje dostali olśnienia.
- Ja tam uważam,- Sue zaczęła przypominać nam jeszcze jedną historię.- że najlepszą akcją jaką odwaliliśmy w klasie była wojna na mazaki podczas historii.
- Nooo!!! Masakra! Ja się dziwię, że on się nie skapnął.
- Czekajcie, o czym wy mówicie?- tym razem zamroczyło Darka.
- No to było wtedy jak nie było gościa od historii i siedzieliśmy sami w klasie...
- I zaczęliśmy strzelać mazakami i jeden z nich rozpryskał się na ścianie...
- I zaczęliśmy zmazywać ślady gumką do mazania, ale jeszcze trochę zostało...
- Więc wszyscy się srali, że dostaniemy uwagą czy coś, ale na szczęście nikt się nie skapnął.- razem z Leną przedstawiłyśmy historię w największym skrócie.
- A no pamiętam! To było wtedy co Kaśka biegła na dół do kibla po papier i się glebła na zakręcie krzycząc: „Mam papier! Mam papier!”, co nie?
- No dokładnie. A tak a propo. Rano próbowałam się dodzwonić do niej, ale nie odbierała. Co się z nią dzieje?- zapytała Lena.
- Aaa. Bo wy nie w temacie.- zrozumiałam, że moi przyjaciele nie wiedzą, że Kasia ma chłopaka i dzisiaj była z nim umówiona.
- A co się stało?- zapytał Alfi.
- Tak więc czy jesteście gotowi poznać tajemnicę niejakiej Katarzyny Malinowskiej?
- Jaką tajemnicę? Ale wiesz, że nie powinnaś zdradzać jej tajemnic, ale mów szybko, bo się posram!- wypowiedź Leny zabrzmiała bardzo „logicznie”.
- Tak więc uroczyście oświadczam, że...- zatrzymałam się w tym momencie, ponieważ uwielbiałam trzymać ludzi w napięciu.
- No mów!- krzyknęli równocześnie.
- Widzę, dzięki waszej zgodności, że jesteście gotowi dowiedzieć się, że...- znowu zrobiłam pauzę, ale tym razem mniejszą i dokończyłam zdanie- Kasia chodzi z Kubą.
- Pierdzielisz.- Darek po tym jak pozbierał szczękę z ziemi zdołał wypowiedzieć tylko jedno słowo.
- Mów szybko jak to się stało.- rzekła Lena.
-Nie ma tutaj wiele do opowiadania. Po prostu dostała od niego SMSa, że chce się spotkać w parku, więc zrobiłam ją na bóstwo i poszłyśmy. Nie wiem dokładnie co się potem działo, ale wiem, że teraz są parą i byli na dzisiaj umówieni.
- Nieźle.- Alfi znowu wypowiedział jedno słowo.
- Jak widać marzenia się spełniają...- powiedziała Sue.
- Never say never!- krzyknęłyśmy razem po czym zaśmiałyśmy się.
- Taa... Teraz tylko ja i ty jesteśmy bez pary- Darek mówiąc to objął mnie ramieniem i zrobił uwodzicielski ruch brwiami.
- Alfi... Teraz to chyba nie na miejscu- powiedziała Lena, a ja nie do końca zrozumiałam o co jej chodzi. Jednak po chwili mnie olśniło.
- Nie martwcie się tym, co się dzisiaj wydarzyło. Za niedługo będziemy się z tego śmiać.
-  Mam nadzieję, bo cały czas jest mi głupio, tym bardziej, że on należy do mojej rodziny.
- Na prawdę nic mi nie jest. Panikujecie bardziej niż ja!
- W takim razie co zrobisz w sprawie Michała?- zapytała mnie przyjaciółka.
- Na razie nic. Czekam na ruch z jego strony.
- Taki ruch?- powiedział Darek i zrobił ruch w stylu->http://25.media.tumblr.com/tumblr_ludmqgzuxt1r129r7o1_500.gif
- Nie. Raczej na taki.- tym razem ja pokazałam mu ruch coś w tym stylu-> http://26.media.tumblr.com/tumblr_lxfsddlWha1qj96myo1_400.gif
- Ale ja się pytam tak na serio. Przestańcie się wygłupiać.- Sue próbowała nas ogarnąć, ale resztki alkoholu w naszych żyłach dawały się jeszcze we znaki. Zaczęliśmy tańczyć jak jakieś wariaty na drodze i robiliśmy różne „smakowite” pozy.- Weźcie przestańcie, bo robicie mi siarę!
- Siarę? Przed kim?- zapytał chłopak.
- Chyba, że się przyjaźnisz z tymi drzewami czy coś to ja nie wnikam.- powiedziałam.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. Ja w przeciwieństwie do ciebie mam przyjaciół.- Lena zaczęła mi dokuczać.
- Że niby ja nie mam przyjaciół tak?- atmosfera zaczęła się zagęszczać.
- No a masz?- powiedziała Sue. Darek spoglądał na nas z boku i nie chciał się wtrącać, ponieważ widział, że tylko pogorszy sytuację.
- No pewnie! Więcej niż ty! Ja jestem lubiana w przeciwieństwie do ciebie.
- Haha! Niby dlaczego według ciebie nikt mnie nie lubi?
- Ha! Ty się jeszcze pytasz!- spojrzałam na nią jak na idiotkę.- Niby dlaczego ktoś by miał lubić taką sukę jak ty!
- Ja!!!- poziom złości w Lenie zaczął wykraczać poza normę.- Suką!!?!! Odszczekaj to co powiedziałaś!
- Zmuś mnie!
Jak jej kazałam tak zrobiła. Rzuciła się na mnie z pięściami i zaczęłyśmy się szarpać. Na początku ona zaczęła ciągnąć mnie za włosy, a ja uderzałam ją swoim łokciem w brzuch. Potem, gdy porządnie walnęłam jej z buta w kolano, a ona puściła moje włosy, podbiegł do nas Darek i rozdzielił.
- Co się z wami dzieje!?- Alfi stał między nami i patrzał raz na mnie raz na Lenę. Obydwie ledwo co stałyśmy na nogach głośno sapiąc. Mierzyłyśmy siebie złowrogim spojrzeniem.- Co z waszą przyjaźnią?
- Odeszła już dawno, ale my tego nie chciałyśmy zauważyć.- rzekła Lena.
- Przynajmniej w jednym się zgadzamy.- wypowiedziałam te słowa wciąż mierząc ją wzrokiem.
Darek patrzał na nas z niedowierzaniem, a Sue podeszła do swojego roweru i odjechała w stronę miasta.
- Co się tak gapisz?- warknęłam na niego, bo strasznie irytowała mnie ta cisza.
- Ze mną też się pokłócisz?- zapytał takim dziwnym tonem.  Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Stałam chwilę w ciszy i patrzałam na niego. On robił to samo. Po dobrych paru minutach w końcu on przemówił:
- Wiem, że z Leną czasem trudno jest wytrzymać, ale nie powinnyście się tak zachowywać.
- Nie będziesz mi rozkazywać!- wrzasnęłam, gdyż nie chciałam żeby robił mi wywody w stylu „ tak nie wolno”, „przecież się przyjaźnicie”, „nie powinnyście się kłócić o każdą błahostkę”. Nie chciałam tego słyszeć przede wszystkim, dlatego że wiedziałam, że miałby stuprocentową rację. Zrobiłam szybki obrót na pięcie i pojechałam rowerem do domu.
Mieszkanie na szczęście było puste. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Weszłam po schodach do mojego pokoju. Nie miałam już siły trzymać emocji w sobie. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Cały czas w mojej głowie przewijały się kadry z dzisiejszego wieczoru. Chłopak próbujący cię zgwałcić, kłótnia z najlepszą przyjaciółką i z najlepszym przyjacielem. Nie wiem kto by się nie załamał po czymś takim. Szczerze? Bardziej zdołowała mnie sprzeczka z Leną. Cały czas słyszałam jej słowa „Odeszła już dawno, ale my tego nie chciałyśmy zauważyć.” Czy ona już nic do mnie nie czuje? Przecież tyle razem przeszłyśmy. Tyle nas łączyło. A teraz? To uczucie, kiedy zaczynasz tracić kogoś, kto kiedyś było dla ciebie najcenniejszą osobą na świecie, a teraz nie ma już dla ciebie wartości. To straszne.  Tym bardziej, że ta osoba zna wszystkie pikantne ciekawostki z twojego życia i kto wie? Może zachce się jej ujawnić ja całemu światu? Nie wiem jak to wyrazić słowami. Nie wiem jak to jest możliwe zagubić się w swojej głowie, ale ja doświadczyłam tego uczucia już wiele razy. Oczy strasznie piekły mnie od natłoku łez, więc postanowiłam się ogarnąć. Weszłam do łazienki. Nawet na patrzałam w lustro, bo wiedziałam jaki widok mnie tam zastanie. Byłaby to dziewczyna z nie ogarem zarówno na jak i w głowie, oczami czerwonymi i podkrążonymi od płaczu, z zadrapaniami na poliku. Cała ja. Najpierw zażywam nieco alkoholu, a później mam z tego konsekwencje. Napuściłam wody do wanny i wlałam dużo olejku zapachowego. Gdy poczułam ciepło na swoim ciele i wspaniały zapach unoszący się naokoło mnie, moje samopoczucie się poprawiło. Czułam, że moje problemy odchodzą w niepamięć. Zaczęłam intensywnie myśleć jak zaplanować sobie życie na najbliższe dni. Doszłam do wniosku, że po pierwsze- przestaję się interesować Leną na jakiś czas. Skoro nasza przyjaźń „odeszła już dawno” to po co mam starać się przywrócić ją do życia? Po drugie- nigdy więcej nie pozwolę sobie na utratę głowy po wpływem alkoholu. Za wiele głupich rzeczy mogę przez to zrobić. Po trzecie- nie będę dawała ponieść się uczuciu jeśli chodzi o chłopaków. Choćby nie wiadomo co mówił, co obiecywał, na jakiego wyglądał nie pozwolę mu się za szybko zbliżyć. Jednak najlepszy na takie sprawy jest czas. Nie lubię planować swojego dnia zachowania i bardzo często stawiam na spontan, ale w pierwszych etapach miłości nie ma miejsca na takie zachowanie. Każdy krok musi być dokładnie zaplanowany. Trzeba również umieć obserwować. Nie tylko ja mam robić kroki, obmyślać strategie, ale również to rola drugiej osoby. Do tanga jak do miłości trzeba dwojga. Trzeba wiele godzin poświęcić na miłość. Planowanie strategii, analizowanie i przewidywanie następnych ruchów „przeciwnika” to najważniejsze rzeczy, nad którymi trzeba się zatrzymać, aby mieć szanse zdobyć cel. Miłość to wielka harówka. Czy jest warta wysiłku? Nie wiem. Czasami myślę, że nie. Czasem, że tak. To zależy od sytuacji. To zależy od osoby, którą się kocha. Czy ja kogoś kochałam w tym momencie. Justina? Tak. Na pewno, ale ta miłość była nie prawdziwa. Cokolwiek bym mówiła nie znałam go tak naprawdę. Więc czy byłam w kimś zakochana? Tak. Michał. To on. On jest moim celem.  Zrobię wiele aby go mieć. Nie wszystko, ale wiele.
Po długiej kąpieli z intensywnym myśleniem zdołałam tylko ubrać piżamę i zasnąć.

---------------------------------------------------------------------
Oto następny rozdział. Wiem, że jakoś długo się nie pokazywałam i nie dodawałam rozdziału, ale to dlatego że pisałam trochę dłuższego niż zwykle. Mam nadzieję, że się podoba. Zachęcam do komentowania i jakbyście mogli i chcieli prosiłabym o wysyłanie linka do mojego blogu wszystkim znajomym, szczególnie Beliebersom :) Postaram się napisać rozdział jak najszybciej ale mam jeszcze jedno pytanie: Wolicie dłuższe rozdziały rzadziej czy krótsze częściej?

4 komentarze:

  1. krótsze, i częściej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótsze ale częściej. Rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świeeeetnyyyyy!!!!!!


    Pisz dalej ;)
    for-you-4ever.blogspot.com
    Zakręcona^^

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham to<3<3<3

    OdpowiedzUsuń