Gdy weszliśmy do korytarza, Michała zatkało. Stał w
osłupieniu i nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Pewnie spodziewał się
jakiegoś innego widoku, chociaż nie wiem jakiego.
- Co cię tak zatkało ? – nie mogłam wytrzymać widoku Michała obracającego z otwartą buzią.
Wyglądał tak zabawnie i słodko.
- Naprawdę tutaj mieszkasz ?
- Czekaj, czekaj … faktycznie ! To nie mój dom ! Wynośmy się
stąd zanim nas ktoś przyłapie !- spojrzał na mnie z śmiertelnie wystraszonym
wyrazem twarzy. Myślałam, że się położę na ziemi i będę się śmiać przez dłuuugi
czas.
- Hahahahahahaahhah !!!!! Nie no na serio się nabrałeś, że
pomyliłam się i weszłam do cudzego domu ?
- Osz ty nie dobra !- powiedział po tym jak otrząsnął się z
szoku. Szybkim ruchem złapał mnie za ręce i przycisnął do ściany. Wbił we mnie
swoje niebieskie tęczówki i zaczął mówić przerażająco przerażającym i seksownym
głosem.- Teraz albo mnie teraz przeprosisz albo będę cię gilgotać aż pękniesz
ze śmiechu.
- Masz pecha. Ja nie mam gilgotek.
- Założymy się ?- uniósł szatańsko jedną brew i zaczęło się !
Najpierw zaczął łaskotać mój brzuch, a ja zaczęłam się wyrywać, bo oczywiście
miałam łaskotki. Na szczęście udało mi się wyrwać z jego uścisku i zaczęłam
biec w stronę salonu. Zwinnym ruchem przeskoczyłam kanapę i miałam zamiar uciec
przez tylnie drzwi na taras. Jednak Michał również postanowił popisać się
zręcznością i chciał przeskoczyć kanapę, ale zaczepił nogą o górną jej część i
z wielkim łoskotem wylądował na ziemi.
- Ała !- krzyknął z bólu.
- Ej nic ci nie jest ?- zapytałam z bezpiecznej odległości.
- Nie mogę wstać.- jęknął. W jego głosie czuć było ból, że
pomyślałam, że naprawdę coś mu się stało. Podbiegłam więc do niego. Leżał na
boku trzymając się za nogę.
- Poczekaj tu, a ja zaaaa…..- gdy tylko pochyliłam się nad
nim, chwycił mnie za ramiona. Zwinnym ruchem położył mnie na ziemi. Teraz to on
był na górze. Patrzył mi prosto w oczy. Jego usta zbliżały się do moich.
Czułam, że za kilka sekund spełni się moje marzenie. Zamknęłam powieki i
czekałam aż nasze wargi zespolą się w całość. Jednak nie było mi dane rozpłynąć
się w jego ustach.
- Heloł !?- Lena weszła z hukiem przez główne wejście. Gdy
Michał i ja wynurzyliśmy się zza sofy, zrobiła nieco zakłopotaną minę.
- Yyy… nie wiedziałam, że masz gościa. Nie będę wam
przeszkadzać, przyjdę później. Pa…- odwróciła się na pięcie i zmierzała w kierunku
drzwi.
- Właściwie to ja muszę już iść. Rodzice sami mnie nie
spakują, a z resztą umówiłem się z kumplami, więc…- Michał widocznie się
speszył. Już dawno zauważyłam, że nie przepada za moją przyjaciółką.
- Nie musisz uciekać, ja naprawdę nie mam nic ważnego do
Trysi. Przyszłam tylko powiedzieć, że skrzyknęłam większość klasy na ognisko na
piątek nad jeziorem u „Pelikana”. Właściwie to dobrze, że jesteś, bo myślę, że
też z chęcią wpadniesz.
- No z pewnie. Ale teraz naprawdę muszę iść. Cześć.- szybkim krokiem
zaczął zmierzać w stronę wyjścia, ale przedtem popatrzał na mnie, a po jego
spojrzeniu było widać, że też żałuje, że nam przerwano. Gdy tylko wyszedł,
zmierzyłam Leną strasznie wykurzonym spojrzeniem.
- Chyba przyszłam nie w porę…- zaczęła.
- No co ty nie powiesz ?!?!?
- Ale zdążyliś…..
- No właśnie nie !!! Kolejny raz !!!
- Po prostu następnym razem nie czekaj tak długo tyl…
- Czyli to moja wina !?!??!- już nie mogłam znieść zachowania
Leny. Nie wiem co stało się z nią, z naszą przyjaźnią. Znamy się od
piaskownicy. Zawsze wszystko robiłyśmy razem, przeżywałyśmy pierwsze związki i
pierwsze rozstania, pierwsze pocałunki. Kiedyś, gdy miałyśmy po 6 lat
obiecałyśmy sobie wieczną przyjaźń. Złożyłyśmy przysięgę pod naszym
„przyjaźnym” drzewem, że nigdy nic i nikt nas nie rozdzieli. Coraz częściej
wracam myślami do tych beztroskich dni. Tęsknię za przedszkolem, podstawówką i
za gimnazjum. Wszystko wtedy było sto razy łatwiejsze. Rzeczy, które teraz są
podstawą życia, wtedy brzmiały jak z obcego świata. I na odwrót. Kiedyś
podstawą życia było słuchanie się rodziców, wykonywanie poleceń nauczycieli,
kłócenie się o to, kto ma fajniejsze kredki w piórniku. Później nadszedł okres
buntu. Podstawą było sprzeciwianie się rodzicom, nauczycielom i wszystkim
wokół, niesłuchanie niczyich rozkazów oraz kłótnie o to, u kogo ma być następny
melanż. Życie jest trudne. It's
a big, big world. It's easy to get lost in it. Słowa te na zawsze utkną mi w pamięci.
Teraz czuję, że dorastam. Nadal świruję ze znajomymi i odwalamy jakieś akcje,
ale coraz częściej zachowuję powagę i staram się nie ulegać emocją. Ale to co
Lena ostatnimi czasy wyprawia nie mieści się już w głowie !!! Niestety wiem
jaki jest tego powód. Ten powód nazywa się Bartek. Na początku, zanim jeszcze
nie byli razem, Lena i ja nie odstępowałyśmy siebie na krok. Wszystko między
nami było dobrze. Potem jak go spotkała zaczęła się zmieniać. Z grzecznej,
miłej, uprzejmej dziewczyny, przeobraziła się w straszliwą jędzę. Coraz
trudniej i rzadziej rozmawiamy i przeważnie te rozmowy kończą się kłótnią. Ostatnio
jest coraz gorzej. Przyłapałam ją jak mnie obgadywała z plastikiem z innej
klasy ! Nie odzywałam się do niej przez 2 tygodnie. Potem niby się
pogodziłyśmy, ale znowu zaczęła świrować. Raz nawet wstawiła moje pół-nagie
zdjęcie na swojego photobloga ! Na szczęście mało osób je widziało, więc sprawa
bardzo szybko ucichła. A teraz zachowuje się tak jakby nie chciała, żebym była
z Michałem. Nie wiem o co jej chodzi, przecież dobrze się jej układa z Riko.
Ostatnia randka, na jaką ją zabrał, była taka jak w marzeniach każdej
nastolatki. A teraz jakby stała się zazdrosna o to, że mam jakieś szanse u
Michała. Postanowiłam zapytać ją wprost.
- Czy ty jesteś zazdrosna o to, że Michał na mnie leci?
- Po pierwsze, to nie wiemy do końca czy na ciebie lecie, a
po drugie- skąd ci to przyszło do głowy !?- widać po niej było, że zaczyna
irytować ją ta rozmowa.
- Po tym co dzisiaj chciał zrobić, sądzę, że jednak mam u
niego jakieś szanse! Tylko oczywiście ty musiałaś wparować nieproszona do
mojego domu i popsuć wszystkim humor !
- No chyba mogłaś się spodziewać, że cię odwiedzę, bo już
wczoraj miałyśmy jechać nad jezioro, więc powinnaś być gotowa.
- Ale umawiałyśmy się na wczoraj, a nie na dzisiaj więc
mogłaś chociaż zadzwonić!
- Hah. Zadzwonić, tak ? W takim razie gdzie masz telefon?- po
jej pytaniu zaczęłam obmacywać wszystkie swoje kieszenie. No tak. Zostawiłam
telefon w domu, gdy wychodziłam do lasu, bo i tak bym nie miała zasięgu.
- Jest na górze.- odpowiedziałam nieco zakłopotana.- Sorki.
Zgoda ?
- No pewnie.- odpowiedziała po chwili z uśmiechem i
przytuliła mnie.- A teraz wskakuj w strój kąpielowy, bierz rower i jedziemy się
pluskać, maleńka !- powiedziała z wielkim entuzjazmem. Po tym poznałam, że ma
do mnie jakąś sprawę lub ma chęć na jakąś odjechaną akcję.
- Poczekaj chwilę, zaraz wracam. Idź do garażu po mój rower,
ok ?- krzyknęłam biegnąc po schodach do mojego pokoju.
- Okey.
Szybko ubrałam bikini, na to luźną, przewiewną bluzkę i do
tego szorty i moje ulubione trampki. Wzięłam torbę z między innymi ręcznikiem,
komórką, olejkiem do opalania, szczotką i innymi ważnymi rzeczami i wyszłam
przed dom. Lena stała już z uszykowanymi rowerami, więc od razu ruszyłyśmy w
trasę. Nie miałyśmy daleko do naszej ulubionej plaży, dlatego dojazd trwał
jakieś 20 minut. Była punkt dwunasta, gdy weszłyśmy do wody. Pluskałyśmy się
naprawdę bardzo długo, bo woda była bardzo orzeźwiająca i miała idealną
temperaturę. Po dobrej godzinie wyszłyśmy na brzeg.
- Wow! Niesamowita jest ta woda! W takich momentach
chciałabym być syreną albo jakimś innym wodnym stworzeniem.- powiedziała Lena.
- No ja też. Byśmy miały takie fajne muszelki na cyckach
zamiast staników. Haha.
- No. Ale wiesz co mnie zawsze zastanawiało ? Jak syreny się,
no wiesz, wypróżniają ? Przecież mają tylko ogon i …
- Przestań!- przerwałam jej wystraszonym głosem i zaczęłam
rozglądać się w strachu.
- No wiem, że to nieco obrzydliwe, ale…
- Czekaj. Ja nie o tym.- cały czas szukałam…
- Czego szukasz ?- zapytała Lena. Nareszcie i ona się
skapnęła, że ktoś zawinął nasze rzeczy.- Ej ! Gdzie są nasze ciuchy !?
- No właśnie nie wiem! Przecież zostawiałyśmy je gdzieś
tutaj.- zaczęłam poważnie panikować. „Komórka, torba, ciuchy, wszystko to
przepadło na zawsze?” Myśli moje były pełne czarnych wizji. Nie wiem dlaczego,
ale zaczęłam grzebać w pisaku z myślą, że coś znajdę.
- Siemanko laseczki. Czegoś szukacie?- usłyszałam głos Darka
i gdy podniosłam głowę w jego stronę wszystko stało się dla mnie jasne. Alfi
wziął nasze rzeczy i razem z nimi schował się za jakieś drzewo, a teraz z
wielkim bananem na ustach stał trzymając nasze torby i ręczniki.
- Nie żyjesz !- pierwsza rzuciła się na niego Lena. A on upuścił
nasze rzeczy na piach i dał dyla, a my za nim. Biegłyśmy za nim przez całą
plażę. Piach latał w każdą stronę, a plażowicze nie szczędzili nam przez to
wyzwisk. W końcu pościg przeniósł się na pomost. Darek był jeszcze w normalnych
ciuchach, więc zaczął błagać o litość.
- Ej no, dziewczyny. Chyba mnie nie wrzucicie do wody w
ciuchach od samego Calvina Kleina ?- widać było po nim, że się boi.
- Niestety. Nie zasłużyłeś na litość.
- Ale to był taki niewinny żart. Dajcie spokój. Przecież nic
wam nie zginęło, ani nic. - W tym momencie zaczęłyśmy powoli zbliżać się do
niego, a on wzrokiem szukał ostatniej deski ratunku. Widocznie zauważył coś
ciekawego, bo wychylił się i pomachał komuś. Mimowolnie się odwróciłam. To był
błąd. Alfi tylko na to czekał. Przeleciał między nami jak rakieta i zanim
zdążyłyśmy zrobić choćby krok w jego kierunku, był już na plaży i rozbierał się
koło sterty naszych rzeczy. Razem z Leną popatrzałyśmy na siebie.
- Ale z niego pedzio-powiedziała Lena.
- Powinien się nazywać Edzio.
- Edzio-Pedzio !- rzekłyśmy chórem. Po chwili wybuchłyśmy
śmiechem. Spojrzałam w stronę Darka. Machał w naszą stronę i krzyczał:
- Już jestem gotowy! Możecie mnie ukarać!
Podeszłyśmy do niego ciągle się śmiejąc, nie miałyśmy już
ochoty znęcać cię nad nim fizycznie.
- Już ściągnąłeś porteczki Edzio ?- zapytałam z uśmiechem.
- Czemu Edzio ?- widać było, że nie zrozumiał.
- No bo jesteś taki Edzio.-odpowiedziałam.
- Taki Edzio-Pedzio.- dodała Lena.
I wybuchłyśmy śmiechem. „Edzio-Pedzio” zrobił kwaśną minę i
strzelił focha.
- Edziu. Nie strzelaj focha, bo kogoś postrzelisz.- Lena
podeszła do niego i poklepała po ramieniu.
- Nie no.- odwrócił się i z poważną miną zaczął do nas
mówić.- Ja was jakoś nie wyzywam. Myślałem, że wszyscy już wiedzą, że nie
jestem gejem. Nawet nie wiecie jak to boli, gdy ktoś rzuca na ciebie
bezpodstawne oskarżenia. To naprawdę jest niesprawiedliwe. Jako moje
przyjaciółki powinnyście wykazać w stosunku do mnie nieco więcej zrozumienia.
Znacie mnie jak nikt inny, a poddajecie się opinii większości. Większość nie
zawsze ma rację. Większość zawsze podporządkowuje sobie mniejszość i gdybym był
w tej mniejszości, to waszym zadaniem było by mnie wspierać, a nie jeszcze
dobijać.
- Zaraz, zaraz.-przerwała mu Lena.- Czyli jesteś w tej
mniejszości?
- Nie. Źle mnie zrozumiałaś. To, że chłopak lubi zakupy,
kolor różowy i lepiej się czuje w towarzystwie dziewczyn nie znaczy, że jest
gejem. To, że ktoś odstaje od grupy, nie znaczy, że jest gorszy i że musi być
odizolowany, wyśmiewany, znieważany. Każdy rodzi się tylko człowiekiem. Nikt
nie jest idealny, każdemu czegoś brakuje. Ktoś na przykład jest bardzo mądry, inteligentny
i ma możliwość osiągnąć każdy wyznaczony przez siebie cel. Jednak inni ludzie,
wyżej postawieni w strukturze społeczeństwa, bez talentu, bez wiedzy, nie
mający nic innego do robienia, dążą tylko do pogrzebania jego nadziei na
osiągnięcie sukcesu. Tacy ludzie otaczają się swoimi „przyjaciółmi”. Myślą, że
jeśli parę znajomych zrobi dla nich wszystko, to myślą również, że mogą zrobić
wszystko ze wszystkimi. Przyjaciele tych ludzi najczęściej podążają za nimi ze
ślepą wiarą, że ich status w społeczeństwie wzrośnie, staną się lepiej postrzegani
przez ogół ludności, jeżeli ubiorą jakąś modną bluzkę, sprezentowaną przez tego
bogatego przyjaciela. Bycie modnym wcale nie podnosi „fajności” człowieka.
Jednak dla większości ludzi, bycie modnym wydaje się być jedyną drogą do bycia
postrzeganym w dobrym świetle przez innych. Potrzeba naprawdę mieć wiele
odwagi, aby przeciwstawić się całemu tłumowi ludzi idącego za przewodnikiem,
modą, która jest nieubłagalna. Moda jest jak kobieta. Zmienia się tak często,
że trzeba poświęcać cały swój czas aby za nią zadążyć. Jeśli jednak coś ci się
pomiesza, zmiesza cię z błotem i już nie będziesz w stanie wrócić pod jej
łaski. Będzie sprawiała wrażenie, że dała ci kolejną szansę, ale jednak już
nigdy nie zapomni twojej pomyłki. A ty tylko będziesz pod jej urokiem i nie
będziesz mógł się spod niego uwolnić. Uważam, że odwaga to jedna z
najważniejszych cech, o ile nie najważniejsza, która jest potrzebna człowiekowi
do godnego funkcjonowania. Pewien duński filozof powiedział "Trzeba mieć
niemało odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę". Uważam to
zdanie za moje motto. Dlatego ja idę pod prąd. Mam odwagę chodzić w różowych
ciuchach, chodzić na zakupy parę razy w tygodniu i słucham takiej muzyki, do
której słuchania inny chłopak nigdy by się nie przyznał. Odwaga to taka rzecz,
której nikt mi nie zabierze, to rzecz z którą się urodziłem i z którą umrę. W
odwadze jest siła, w odwadze całe moje życie.-walnął taki monolog, że mi kopara
opadła. Gdy popatrzałam na Lenę zrobiła minę podobną do mojej.
- Jej…- tylko zdołałam wykrztusić z siebie 3 marne literki.
- Widzę, że to co powiedziałem zrobiło na was wrażenie. Ja
jednak chciałbym wiedzieć czy zrozumiałyście moje przesłanie i czy nareszcie
dacie mi spokój.
- Tak. Przepraszam cię, że tak się nabijałyśmy.- nie
wiedziałam co mam więcej dodać, bo mowę mi odjęło, dlatego zrobiliśmy zbiorowy
uścisk, na znak naszej przyjaźni i jedności.
No no no ale przemowa ;) Tylko szkoda że się nie pocałowali.
OdpowiedzUsuń