Internet, telewizja,
gazety. W tych środkach masowego przekazu roi się od aktorów i aktorek,
piosenkarzy i piosenkarek oraz zespołów, które mają miliony na kontach, po 5
samochodów najlepszych marek, tysiące pięknych i drogich kreacji, na które
normalny człowiek musiałby pracować całe życie. Takie gwiazdy mogą wszystko !
Choćby jakaś piosenkarka miała twarz brzydką jak nieogolony tyłek menela spod
mostu to dzięki pieniądzom może siebie zrobić się piękną niczym Barbie. Jeśli
jakiś aktor musi zagrać jakiegoś ciachowego mięśniaka z kaloryferem na brzuchu
to po co ma się pocić na siłowni ! Może przecież sobie wczepić implanty mięśni
brzucha bo podobno takie już wymyślono ! Nic dziwnego, że prawie każda
nastolatka i każdy nastolatek ma swojego idola, którego „loffcia”. Wykupuje
wszystkie gadżety z tą gwiazdą (w przypadku aktorów są to filmy z ich udziałem,
a gdy idolami są zespoły lub soliści obowiązkiem prawdziwego fana jest
posiadanie wszystkich ich/jej/jego płyt), obkleja swój pokój plakatami i
codziennie śledzi plotki na ich/jej/jego temat. Moją gwiazdą był i jest Justin
Bieber – najsławniejszy nastolatek na świecie, który zrobił wielką karierę
wrzucając filmiki na YouTube, na których wykonywał covery znanych już gwiazd.
Jak zostałam Beliberką ? Pewnego dnia przyjaciółka opowiedziała mi o jakimś
Bieberze, niesamowicie ciachowym chłopaku z Kanady. ”Taaa.. Pewnie kolejny
rozpuszczony bachor, który zawdzięcza karierę swoim starym”- pomyślałam, gdy
ona strasznie się nim jarała. Wtedy jeszcze mnie nie wzięła słynna BieberFever,
lecz pewnego dnia stało się. Siedziałam znudzona przed kompem Leny, a ona
męczyła mnie jakimiś fotami Justina, które były wg niej „słłiitaśne”. I nagle
„Łoł !!! Jest nowa jego piosenka i teledysk !!! ” – podskoczyła na krześle tuż
obok. Gdy usłyszałam Never Say Never, bo o tej piosence mowa, po prostu mnie
zatkało. I stało się. Zostałam Beliberką. Byłam jego zwykłą, największą fanką,
aż kiedyś…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz