sobota, 5 listopada 2011

PROLOG



                        Internet, telewizja, gazety. W tych środkach masowego przekazu roi się od aktorów i aktorek, piosenkarzy i piosenkarek oraz zespołów, które mają miliony na kontach, po 5 samochodów najlepszych marek, tysiące pięknych i drogich kreacji, na które normalny człowiek musiałby pracować całe życie. Takie gwiazdy mogą wszystko ! Choćby jakaś piosenkarka miała twarz brzydką jak nieogolony tyłek menela spod mostu to dzięki pieniądzom może siebie zrobić się piękną niczym Barbie. Jeśli jakiś aktor musi zagrać jakiegoś ciachowego mięśniaka z kaloryferem na brzuchu to po co ma się pocić na siłowni ! Może przecież sobie wczepić implanty mięśni brzucha bo podobno takie już wymyślono ! Nic dziwnego, że prawie każda nastolatka i każdy nastolatek ma swojego idola, którego „loffcia”. Wykupuje wszystkie gadżety z tą gwiazdą (w przypadku aktorów są to filmy z ich udziałem, a gdy idolami są zespoły lub soliści obowiązkiem prawdziwego fana jest posiadanie wszystkich ich/jej/jego płyt), obkleja swój pokój plakatami i codziennie śledzi plotki na ich/jej/jego temat. Moją gwiazdą był i jest Justin Bieber – najsławniejszy nastolatek na świecie, który zrobił wielką karierę wrzucając filmiki na YouTube, na których wykonywał covery znanych już gwiazd. Jak zostałam Beliberką ? Pewnego dnia przyjaciółka opowiedziała mi o jakimś Bieberze, niesamowicie ciachowym chłopaku z Kanady. ”Taaa.. Pewnie kolejny rozpuszczony bachor, który zawdzięcza karierę swoim starym”- pomyślałam, gdy ona strasznie się nim jarała. Wtedy jeszcze mnie nie wzięła słynna BieberFever, lecz pewnego dnia stało się. Siedziałam znudzona przed kompem Leny, a ona męczyła mnie jakimiś fotami Justina, które były wg niej „słłiitaśne”. I nagle „Łoł !!! Jest nowa jego piosenka i teledysk !!! ” – podskoczyła na krześle tuż obok. Gdy usłyszałam Never Say Never, bo o tej piosence mowa, po prostu mnie zatkało. I stało się. Zostałam Beliberką. Byłam jego zwykłą, największą fanką, aż kiedyś…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz