W
głowie szum, w oczach ciemność. Tylko w jednym miejscu było widać
jakieś małe światło. Umarłam? Nie, chociaż przeszła mi przez
głowę taka myśl. Jednak po chwili dotarło do mnie, że na
komodzie dzwoni mój telefon. Zegarek na szafce nocnej pokazywał
dokładnie 3:00. Odkąd naoglądałam się z Leną różnych horrorów
i egzorcyzmów nieco przerażała mnie ta godzina. Dzielnie jednak
wstałam i odebrałam telefon.
-
Halo, Obudziłem cię?- zapytał Michał.
-
Nie, nudzę się i właśnie robię na drutach.- odpowiedziałam na
głupie pytanie.
-
Przepraszam za pobudkę, ale czy mogłabyś wyjść przed dom?
-
Stoisz pod moim domem o 3 w nocy? Chyba cię pogrzało.- nie
specjalnie miałam ochotę na rozmowę z nim, szczególnie spotkanie.
Marzyłam tylko o śnie.
-
Oj pogrzało, ale to dla mnie ważne. Proszę.
Po
głosie usłyszałam, że chyba naprawdę ma coś ważnego do
przekazania, więc się zgodziłam. Zarzuciłam jakąś bluzę z
kapturem i kapcie. Szłam jak jakiś lunatyk po schodach. Cud, że
się nie wywróciłam. Kiedy stanęłam za drzwiami, nie mając
zamiaru nigdzie dalej się ruszać, podszedł do mnie Michał.
-
Śpisz na stojąco?- zaśmiał się ze mnie.
-
Może tak do rzeczy.
-
Przepraszam.- opanował się.- Chciałem cię zapytać, czy mogę cię
pocałować?
Co
ja na to? Nic. Nie dotarło do mnie co on powiedział. Nie potrafię
funkcjonować wybudzona ze snu.
-
Nie mogłeś poczekać z tym do rana?- odpowiedziałam sucho, nadal
nie wiedząc co przed chwilą usłyszałam. Nieco się zdziwił, ale
mówił dalej.
-
Nie mogłem. Gdy wróciłem do pokoju nie mogłem zasnąć. Cały
czas myślałem o naszym wspólnym wieczorze. Był on najbardziej
niesamowitym wieczorem w moim życiu, ale zabrakło mi twoich ust.
Wtedy gdy pocałowałaś mnie w policzek, to było niesamowite. Rano,
kiedy odważyłem się zrobić to po raz pierwszy, poczułem taki
prąd między nami, którego nigdy nie czułem. To było takie błogie
uczucie, od którego od razu się uzależniłem. Chciałem to
powtórzyć jak najszybciej, ale wtedy ... i potem jak byliśmy już
na plaży, chciałem to zrobić, ale się bałem, że to za wcześnie
i że znowu dostanę w twarz, ale ja nie mogę żyć bez ciebie, bez
twojego dotyku i jeśli pozwolisz mi się pocałować, będę
najszczęśliwszym facetem na ziemi.
Po
raz pierwszy monolog obudził mnie, a nie tak jak zwykle uśpił.
Wreszcie wiedziałam na czym stoję.
-
Wiesz co? Zawsze myślałam, że jesteś idealny, ale teraz widzę,
że masz jedną, dużą wadę. Za dużo gadasz, a za mało działasz.
-
Czyli uważasz, że powinienem coś teraz zrobić?- zapytał z
iskierką w oku.
-
Ty mi lepiej powiedz.- powiedziałam to słodko i zrobiłam krok w
jego stronę.
On
również zrobił krok ku mnie. Objął mnie, a drugą rękę położył
na policzku i przyciągnął go do swoich ust. Stało się.
Zostaliśmy połączeni wspaniałym, delikatnym, słodkim, niewinnym
pocałunku. Odlatywałam i czułam, że on też. Razem unosiliśmy
się nad chmurami przez długi czas. Ten pocałunek był moim jednym
z najdłuższych i będę go pamiętać do końca życia. Michał nie
był nachalny. Nie próbował nawet włożyć swojego języka do
moich ust. Dziwne, ale nawet mi się to podobało. Pewnie przez
słowa, którymi obdarowała mnie babcia. Po dłuższej chwili
oderwaliśmy się od siebie. Michał cały czas trzymał dłoń na
moim policzku i gładził go nie przestając patrzeć w moje oczy.
Przytuliłam
go jak najmocniej mogłam, a on ze śmiechem powiedział:
-
Widzę, że odechciało ci się spać.
-
No trochę.
-
Ale chyba powinniśmy chyba zasnąć, bo myślałem już o tym co
moglibyśmy robić jutro i coś przyszykowałem, więc...
-
Mmmm... podoba mi się ten pomysł.
-
Kolorowych snów, kochanie.- powiedział tym swoim tonem i znowu mnie
pocałował, ale tym razem w policzek.
On
odwrócił się i wrócił do hotelu, a ja cały czas dryfowałam
gdzieś w pięknej galaktyce. Dopiero po chwili doleciałam do
swojego pokoju i wylądowałam na swoim łóżku, ale nie po to, żeby
spać. Teraz sen się nie liczył. Teraz piszczałam, skakałam z
radości. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Gdy skapłam się,
że jest środek nocy trochę się opanowałam. Leżałam na łóżku
myśląc o nim. O nas. My- to słowo nabrało dla mnie innego,
bardziej kolorowego znaczenia. Nie mogłam spać. Cały czas
zastanawiałam się: „Czy on też nie śpi? Może do niego napiszę.
Albo nie, bo wyjdę na wariatkę.” „A co mi tam. Niech wie, że
zwariowałam z miłości do niego.”- postanowiłam po walce
stoczonej we własnej głowie.
Spojrzałam
na wyświetlacz. 4:16.
„Śpisz?”-
wysłałam do mojego chłopaka.
„Czyli
ty też nie? :D”- dostałam odpowiedź, a za chwilę jeszcze jeden
SMS- „Mieliśmy spać a nie myśleć o sobie”
„Wiem,
ale to trudne ;/ tak nagle weszły we mnie nowe siły i nie
potrzebuję już snu”
„Dokładnie
wiem co masz na myśli”
„No
tak, zapomniałam, że czytasz mi w myślach -_-”
„Hhaha,
bez przesady ;P Nie widziałem ciebie przez godzinę a już tak
strasznie za tobą tęsknię :(”
„Ja
też :( nie wiem czy doczekam do rana ;)”
„A
co powiesz na przed-porankową wizytę? :D”
„Powiem,
że bardzo chętnie cię zobaczę o każdej porze dnia i nocy :**”
Po
wysłaniu tego SMSa wyszłam na balkon z zamiarem czekania na mojego
Romeo. Nie minęły 2 minuty, a on już przyleciał na skrzydłach
miłości.
-
Zaraz zejdę ci otworzyć.- krzyknęłam szeptem i już prawie
biegłam na dół.
-
Poczekaj!- usłyszałam jednak.- Chyba dam radę się wspiąć.
-
Nie musisz mi imponować wspinaczką. Wystarczy, że...- nie zdążyłam
skończyć, a on już był na górze.
-
Cześć, kochanie.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
-
Jak to zrobiłeś?!
-
Tak.- powiedział i znów mnie cmoknął.
-
Mówiłam o wejściu na mój balkon.
-
Aaaa tooo.- przedłużył literki jakby naprawdę nie wiedział o co
mi chodziło.- Nie wiem. Po prostu wszedłem.
-
Fajnie, że jesteś.- uścisnęłam go.
-
Też się cieszę. Wejdziemy do środka?
-
Pewnie. Zapraszam.- chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą
do pokoju.
-
Twoja babcia śpi?
-
Zdaje się, że tak.- usiadłam na łóżku i pokazałam mu, że ma
zrobić to samo. Zapaliłam lampkę nocną, żeby oświetlić nieco
ciemność.
-
Mmm.. takie jak sobie wyobrażałem.- zamruczał kładąc na mojej
pościeli.
-
Czyli jakie?- zapytałam kładąc się koło niego.
-
Wygodne, milutkie i pełne twojego aromatu.
On
odwrócił się twarzą do pościeli. Wyglądało to jakby robił
planking. Po chwili z powrotem leżał na plecach i głośno
westchnął.
-
To uzależnia.- Mówiąc to powtórzył czynność.
-
Gdybym wiedziała, że jesteś takim wariatem to bym cie nie
wpuściła.
-
Co?- zapytał „zawąchany” Michał, który dopiero co odkleił
twarz od pościeli.
-
Hahha.- zaśmiałam się z jego miny i poczułam powiew zimna
dochodzący z niezamkniętych drzwi balkonowych, więc dodałam-
Zamknę balkon, bo trochę zimno.
Wstałam,
zamknęłam drzwi i gdy się odwróciłam Michała „nie było
widać”. Tylko kołdra wyglądała podejrzanie.
-
Oooo... Szkoda, że Michał już poszedł. Strasznie mi zimno i nie
wiem kto mnie teraz rozgrzeje.- zaczęłam go podpuszczać.
Wtedy
szybkim ruchem wyłonił się spod pościeli i uwodzicielsko poruszył
brwiami.
-
Ktoś tu coś mówił o rozgrzewaniu kogoś?
-
A co? Możesz mi kogoś polecić?
-
Hmm...- „poważnie” się zastanowił.- Połóż się obok, a może
ktoś mi wpadnie do głowy.
-
Dobra.
Wślizgnęłam
się pod kołdrę, a Michał szczelnie nas przykrył. Wystawały nam
tylko nosy, które obrócone były ku sobie. Patrzeliśmy sobie w
oczy i chichotaliśmy jak małe dzieci, które coś kombinują. W
pewnym momencie poczułam jak jego dłoń wędruje na moje biodro.
Dotyk ten wpuścił motylki do mojego brzucha. On się przysunął i
pocałował mnie w nos.
-
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mam cię przy sobie. Serce
niedługo mi wyskoczy i zacznie ci tańczyć na poduszce.
-
Chyba nie...- nie mogłam uwierzyć, że powoduje u niego takie
emocje. Wiedziałam, że to normalne dla dziewczyn czuć takie coś w
sobie, ale nie zdawałam sobie sprawy, że ja mogę wywoływać takie
uczucie u Michała.
-
Sama zobacz.- ujął moją dłoń i ułożył ją sobie na torsie,
pod którym znajdowało się jego rozszalałe z miłości serce.
Mówił prawdę. Łomotało mu jak nie wiem. Zarumieniłam się, co
oczywiście sprawiło, że się uśmiechnął.- Jest całe twoje.
Nie
wytrzymałam. Wtuliłam się w niego. Ja również uzależniłam się
od jego dotyku. Z jego sercem pod moim uchem wyobrażałam sobie
naszą wspólną przyszłość. Moje chodzenie z Michałem nie
oznaczało tylko prestiżu w szkole, zazdrości wszystkich dziewczyn,
gwarancji zaproszenia na wszystkie imprezy w okolicy, ale przede
wszystkim posiadanie kogoś naprawdę naprawdę bliskiego.
Na
początku wystarczała mi babcia. Później zaczęłam potrzebować
przyjaciół. Jednak ostatnio nawet oni nie zapewniali mi
wystarczającej dawki uczucia.
„Jedynaczka,
wychowywana przez babcię, która ma rodziców zajętych ich synem
pierworodnym, czyli biznesem. Aż dziwne, że nie wylądowałam
jeszcze w poprawczaku”- mówiłam sobie, bo to była prawda. Mogłam
skończyć gorzej, ale trzymałam się lepiej od innych. Nie trzeba
było daleko szukać. Moja przyjaciółka lub raczej ex-przyjaciółka
Lena miała dwoje rodziców zawsze blisko siebie, ale to nie było
ich pozytywem tylko negatywem. Alkohol, używki- w jej domu to
normalność. Zawsze starałam się aby nie staczała się jak jej
rodzice i dopingowałam ją w nauce itp. Wszystko zaprzepaścił
Bartek. Ja w miarę wyszłam na ludzi. Widziałam co jest złe, a co
dobre. Wiedziałam jak mam się zachować w każdej sytuacji. Nie
przejmowałam się bezpodstawną krytyką i wiedziałam jak mam
postępować z każdym napotkanym człowiekiem. Jednym słowem, nie
przechwalając się- byłam przygotowana do życia.
Jednak
istniało i istnieje jedno uczucie, na które nigdy chyba się nie
uodpornię. Miłość. Często porównywana do sraczki, chociaż ja
osobiście uważam, że zapach nie jest podobny ;D W przypadku
miłości byłam naiwna jak dziecko. Wystarczyło, że ktoś
popatrzał mi w oczy i już byłam jego.
Tak
było z moim pierwszym chłopakiem, Adamem. Było to w pierwszej
gimnazjum. Pewnego dnia podszedł do mnie i zaczął rozmawiać, co
było dziwne z jego strony, ponieważ zawsze mnie przezywał i
nienawidził. Sytuacja zdarzyła się parę razy. Kiedyś zapytał
czy chcę iść na spacer z nim po szkole. Pomyślałam „Czemu
nie?” i poszliśmy. Gdy byliśmy na jakiejś łące powiedział, że
od dawna się we mnie podkochuje i czy nie chciałabym być jego
dziewczyną. Ja uradowana się zgodziłam i po chwili zaliczyłam
swój pierwszy pocałunek. Jednak po chwili Adam powiedział, że ma
coś dla mnie i zniknął w krzakach. Wtedy jego koledzy naskoczyli
na mnie z każdej strony i zaczęli strzelać do mnie z pistoletów
na wodę głośno się przy tym śmiejąc. Adam również się śmiał
ze mnie, że dałam mu się nabrać. Cała mokra od wody i łez
wróciłam do domu. Potem miałam jeszcze paru chłopaków, ale nasze
związki nie trwały dłużej niż 2 miesiące.
Teraz
czułam, że zbliża się zmiana. Zmiana o imieniu Michał. Tylko
jednego byłam ciekawa i niepewna. Czy Michał będzie chciał
ujawnić wszystkim, że jesteśmy para? O ile nią jesteśmy.
Chciałam wiedzieć, ale bałam się zapytać, aby go nie speszyć.
-
Zasnęłaś?- zapytał obiekt moich rozmyślań.
-
Nie. Tylko sobie myślę.
-
O czym?
-
O tobie oczywiście.- oderwałam się od niego by z uśmiechem na
ustach popatrzeć w jego niebieskie tęczówki. On odwzajemnił
uśmiech i ponownie mnie przytulił. Po jakimś czasie zmorzył nas
sen.
Powoli
zaczynam się budzić. Dociera do mnie, że spałam i nadal chcę
spać, dlatego nie mam ochoty ruszyć nawet powieką, a może tym
bardziej powieką. Zaczynają docierać do mnie inne bodźce. Czuję
jakby czyjąś bliskość. Ktoś jest niesamowicie blisko mnie, ale
nie boję się tej bliskości. Nadal pełna chęci powrotu do snu,
nie otwieram oczu i próbuję uruchomić mózg by zapytać go czy wie
co się dzieje. Tymczasem bodźce są coraz bardziej wyraźne. Ktoś
mnie dotyka. Głaszcze po głowie. Me ciało przeszywa ciepły
dreszcz. Znam skądś te uczucie. I nagle w głowie pojawia mi się
jego twarz. Już wszystko pamiętam. Cały poprzedni dzień i
dzisiejszą noc.
Mimowolnie
się uśmiechnęłam. On chyba to zauważył i po cichutku zapytał:
-
Obudziłem cię?
Postanowiłam
mu nie odpowiadać. Chciałam nacieszyć się jego bliskością w
ciszy. Chciałam aby leżał obok i gładził moje włosy. Mogłabym
tak spędzić resztę życia.
Jednak
ni stąd ni zowąd przypomniał mi się pewien fakt. Zerwałam się
z łóżka jakbym uciekała od ognia. Odwróciłam się w stronę
Michała, który nie wiedział co mi się stało, więc ze strachem,
i pytaniem: „Co się ci stało?” wypisanym na twarzy, patrzył na
mnie.
-
Która godzina?!- krzyknęłam w panice.
-
Przed jedenastą...
-
Kurrrr....- nie dokończyłam, tylko wbiegłam do łazienki i
zaczęłam wciągać na siebie jakieś ciuchy, żeby jak najprędzej
wyjść do hotelu.
-
Mogę wiedzieć co ci się stało?- usłyszałam zza drugiej strony
drzwi.- Czy chodzi ci o to, że byłaś umówiona z babcią?
„Dobra.
Rozumiem, że myślę o tym wyraźnie i nieustannie, ale dlaczego do
cholery on znowu wie co siedzi mi pod czaszką?!”
-
Skąd wiesz o tym?- otworzyłam drzwi i wbiłam w niego pytający
wzrok.
-
Bo była tu z 2 godziny temu.- powiedział z super-dumnym uśmiechem.
-
Co?!- dostałam wytrzeszczu. Jak on mógł się z tego cieszyć?-
Była tu?! Jak spałam?! Z tobą?! Znaczy ty ze mną! Znaczy razem! O
matko!- wpadłam w poważną panikę.
-
Spokojnie. Wszystko załatwiłem.
-
CO!? Jak!? Czemu mnie nie obudziłeś?!
Jednym
krokiem znalazł się tuż przed moją twarzą, wziął ją w swoje
dłonie, wbił swoje niebieskie tęczówki w głębię moich oczu i
rzekł:
-
Uspokój się albo będę musiał cie pocałować.
-
Nie uspokoję się.- uśmiechnęłam się zadziornie.
Wtedy
nasze usta złączyły się. Ach te wspaniałe uczucie...
-
Ale powiedz mi wreszcie co się stało jak spałam?- oderwałam się
od niego i znowu wbiłam w niego oczy.
-
Nic wielkiego. Twoja babcia weszła do pokoju, gdy ja już nie
spałem. Zapytała, o której zasnęłaś i jak powiedziałem, że 4
godziny temu, to nie kazała mi ciebie budzić i kazała mi tobie
przekazać da sobie sama radę z jakimś czymś.
„Ok...
To chyba trochę dziwne, nawet jak na moją babcię.” Nie mogłam
uwierzyć w to, co Michał próbował mi przekazać.
-
Ale jak to?- usiadłam na łóżku z wrażenia.
-
No normalnie. Weszła spojrzała na mnie, więc powiedziałem „Dzień
dobry” i mi odpowiedziała, zapytała się jak długo śpisz, a gdy
odpowiedziałem powiedziała, abym powiedział ci, że nie potrzebuje
twojej pomocy i wyszła.
-
O matko.- nie dałam już rady siedzieć, również ze względu na
pokręconą mieszaninę słów „powiedziałem-odpowiedziałem”,
więc walnęłam się na łóżko.- Ale w ogóle się nie zdziwiła,
że leżysz ze mną w łóżku?
-
Może w pierwszej sekundzie, kiedy weszła a ja do niej wyjechałem z
„Dzień dobry”.
-
Hahah, no faktycznie musiało ją to nieźle zaskoczyć.- już
spokojniejsza wyobraziłam sobie scenkę, jaką odwalił przed babcią
Michał i nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-
No co? Spanikowałem.- zawstydził się lekko, jednak po chwili sam
zaczął się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc jest. Mam nadzieję, że się podoba :)) serdecznie proszę o komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz