środa, 14 listopada 2012

Rozdział 17: W głowie szum, w oczach ciemność.


W głowie szum, w oczach ciemność. Tylko w jednym miejscu było widać jakieś małe światło. Umarłam? Nie, chociaż przeszła mi przez głowę taka myśl. Jednak po chwili dotarło do mnie, że na komodzie dzwoni mój telefon. Zegarek na szafce nocnej pokazywał dokładnie 3:00. Odkąd naoglądałam się z Leną różnych horrorów i egzorcyzmów nieco przerażała mnie ta godzina. Dzielnie jednak wstałam i odebrałam telefon.
- Halo, Obudziłem cię?- zapytał Michał.
- Nie, nudzę się i właśnie robię na drutach.- odpowiedziałam na głupie pytanie.
- Przepraszam za pobudkę, ale czy mogłabyś wyjść przed dom?
- Stoisz pod moim domem o 3 w nocy? Chyba cię pogrzało.- nie specjalnie miałam ochotę na rozmowę z nim, szczególnie spotkanie. Marzyłam tylko o śnie.
- Oj pogrzało, ale to dla mnie ważne. Proszę.
Po głosie usłyszałam, że chyba naprawdę ma coś ważnego do przekazania, więc się zgodziłam. Zarzuciłam jakąś bluzę z kapturem i kapcie. Szłam jak jakiś lunatyk po schodach. Cud, że się nie wywróciłam. Kiedy stanęłam za drzwiami, nie mając zamiaru nigdzie dalej się ruszać, podszedł do mnie Michał.
- Śpisz na stojąco?- zaśmiał się ze mnie.
- Może tak do rzeczy.
- Przepraszam.- opanował się.- Chciałem cię zapytać, czy mogę cię pocałować?
Co ja na to? Nic. Nie dotarło do mnie co on powiedział. Nie potrafię funkcjonować wybudzona ze snu.
- Nie mogłeś poczekać z tym do rana?- odpowiedziałam sucho, nadal nie wiedząc co przed chwilą usłyszałam. Nieco się zdziwił, ale mówił dalej.
- Nie mogłem. Gdy wróciłem do pokoju nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o naszym wspólnym wieczorze. Był on najbardziej niesamowitym wieczorem w moim życiu, ale zabrakło mi twoich ust. Wtedy gdy pocałowałaś mnie w policzek, to było niesamowite. Rano, kiedy odważyłem się zrobić to po raz pierwszy, poczułem taki prąd między nami, którego nigdy nie czułem. To było takie błogie uczucie, od którego od razu się uzależniłem. Chciałem to powtórzyć jak najszybciej, ale wtedy ... i potem jak byliśmy już na plaży, chciałem to zrobić, ale się bałem, że to za wcześnie i że znowu dostanę w twarz, ale ja nie mogę żyć bez ciebie, bez twojego dotyku i jeśli pozwolisz mi się pocałować, będę najszczęśliwszym facetem na ziemi.
Po raz pierwszy monolog obudził mnie, a nie tak jak zwykle uśpił. Wreszcie wiedziałam na czym stoję.
- Wiesz co? Zawsze myślałam, że jesteś idealny, ale teraz widzę, że masz jedną, dużą wadę. Za dużo gadasz, a za mało działasz.
- Czyli uważasz, że powinienem coś teraz zrobić?- zapytał z iskierką w oku.
- Ty mi lepiej powiedz.- powiedziałam to słodko i zrobiłam krok w jego stronę.
On również zrobił krok ku mnie. Objął mnie, a drugą rękę położył na policzku i przyciągnął go do swoich ust. Stało się. Zostaliśmy połączeni wspaniałym, delikatnym, słodkim, niewinnym pocałunku. Odlatywałam i czułam, że on też. Razem unosiliśmy się nad chmurami przez długi czas. Ten pocałunek był moim jednym z najdłuższych i będę go pamiętać do końca życia. Michał nie był nachalny. Nie próbował nawet włożyć swojego języka do moich ust. Dziwne, ale nawet mi się to podobało. Pewnie przez słowa, którymi obdarowała mnie babcia. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Michał cały czas trzymał dłoń na moim policzku i gładził go nie przestając patrzeć w moje oczy.
Przytuliłam go jak najmocniej mogłam, a on ze śmiechem powiedział:
- Widzę, że odechciało ci się spać.
- No trochę.
- Ale chyba powinniśmy chyba zasnąć, bo myślałem już o tym co moglibyśmy robić jutro i coś przyszykowałem, więc...
- Mmmm... podoba mi się ten pomysł.
- Kolorowych snów, kochanie.- powiedział tym swoim tonem i znowu mnie pocałował, ale tym razem w policzek.
On odwrócił się i wrócił do hotelu, a ja cały czas dryfowałam gdzieś w pięknej galaktyce. Dopiero po chwili doleciałam do swojego pokoju i wylądowałam na swoim łóżku, ale nie po to, żeby spać. Teraz sen się nie liczył. Teraz piszczałam, skakałam z radości. Nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Gdy skapłam się, że jest środek nocy trochę się opanowałam. Leżałam na łóżku myśląc o nim. O nas. My- to słowo nabrało dla mnie innego, bardziej kolorowego znaczenia. Nie mogłam spać. Cały czas zastanawiałam się: „Czy on też nie śpi? Może do niego napiszę. Albo nie, bo wyjdę na wariatkę.” „A co mi tam. Niech wie, że zwariowałam z miłości do niego.”- postanowiłam po walce stoczonej we własnej głowie.
Spojrzałam na wyświetlacz. 4:16.
„Śpisz?”- wysłałam do mojego chłopaka.
„Czyli ty też nie? :D”- dostałam odpowiedź, a za chwilę jeszcze jeden SMS- „Mieliśmy spać a nie myśleć o sobie”
„Wiem, ale to trudne ;/ tak nagle weszły we mnie nowe siły i nie potrzebuję już snu”
„Dokładnie wiem co masz na myśli”
„No tak, zapomniałam, że czytasz mi w myślach -_-”
„Hhaha, bez przesady ;P Nie widziałem ciebie przez godzinę a już tak strasznie za tobą tęsknię :(”
„Ja też :( nie wiem czy doczekam do rana ;)”
„A co powiesz na przed-porankową wizytę? :D”
„Powiem, że bardzo chętnie cię zobaczę o każdej porze dnia i nocy :**”
Po wysłaniu tego SMSa wyszłam na balkon z zamiarem czekania na mojego Romeo. Nie minęły 2 minuty, a on już przyleciał na skrzydłach miłości.
- Zaraz zejdę ci otworzyć.- krzyknęłam szeptem i już prawie biegłam na dół.
- Poczekaj!- usłyszałam jednak.- Chyba dam radę się wspiąć.
- Nie musisz mi imponować wspinaczką. Wystarczy, że...- nie zdążyłam skończyć, a on już był na górze.
- Cześć, kochanie.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Jak to zrobiłeś?!
- Tak.- powiedział i znów mnie cmoknął.
- Mówiłam o wejściu na mój balkon.
- Aaaa tooo.- przedłużył literki jakby naprawdę nie wiedział o co mi chodziło.- Nie wiem. Po prostu wszedłem.
- Fajnie, że jesteś.- uścisnęłam go.
- Też się cieszę. Wejdziemy do środka?
- Pewnie. Zapraszam.- chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą do pokoju.
- Twoja babcia śpi?
- Zdaje się, że tak.- usiadłam na łóżku i pokazałam mu, że ma zrobić to samo. Zapaliłam lampkę nocną, żeby oświetlić nieco ciemność.
- Mmm.. takie jak sobie wyobrażałem.- zamruczał kładąc na mojej pościeli.
- Czyli jakie?- zapytałam kładąc się koło niego.
- Wygodne, milutkie i pełne twojego aromatu.
On odwrócił się twarzą do pościeli. Wyglądało to jakby robił planking. Po chwili z powrotem leżał na plecach i głośno westchnął.
- To uzależnia.- Mówiąc to powtórzył czynność.
- Gdybym wiedziała, że jesteś takim wariatem to bym cie nie wpuściła.
- Co?- zapytał „zawąchany” Michał, który dopiero co odkleił twarz od pościeli.
- Hahha.- zaśmiałam się z jego miny i poczułam powiew zimna dochodzący z niezamkniętych drzwi balkonowych, więc dodałam- Zamknę balkon, bo trochę zimno.
Wstałam, zamknęłam drzwi i gdy się odwróciłam Michała „nie było widać”. Tylko kołdra wyglądała podejrzanie.
- Oooo... Szkoda, że Michał już poszedł. Strasznie mi zimno i nie wiem kto mnie teraz rozgrzeje.- zaczęłam go podpuszczać.
Wtedy szybkim ruchem wyłonił się spod pościeli i uwodzicielsko poruszył brwiami.
- Ktoś tu coś mówił o rozgrzewaniu kogoś?
- A co? Możesz mi kogoś polecić?
- Hmm...- „poważnie” się zastanowił.- Połóż się obok, a może ktoś mi wpadnie do głowy.
- Dobra.
Wślizgnęłam się pod kołdrę, a Michał szczelnie nas przykrył. Wystawały nam tylko nosy, które obrócone były ku sobie. Patrzeliśmy sobie w oczy i chichotaliśmy jak małe dzieci, które coś kombinują. W pewnym momencie poczułam jak jego dłoń wędruje na moje biodro. Dotyk ten wpuścił motylki do mojego brzucha. On się przysunął i pocałował mnie w nos.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mam cię przy sobie. Serce niedługo mi wyskoczy i zacznie ci tańczyć na poduszce.
- Chyba nie...- nie mogłam uwierzyć, że powoduje u niego takie emocje. Wiedziałam, że to normalne dla dziewczyn czuć takie coś w sobie, ale nie zdawałam sobie sprawy, że ja mogę wywoływać takie uczucie u Michała.
- Sama zobacz.- ujął moją dłoń i ułożył ją sobie na torsie, pod którym znajdowało się jego rozszalałe z miłości serce. Mówił prawdę. Łomotało mu jak nie wiem. Zarumieniłam się, co oczywiście sprawiło, że się uśmiechnął.- Jest całe twoje.
Nie wytrzymałam. Wtuliłam się w niego. Ja również uzależniłam się od jego dotyku. Z jego sercem pod moim uchem wyobrażałam sobie naszą wspólną przyszłość. Moje chodzenie z Michałem nie oznaczało tylko prestiżu w szkole, zazdrości wszystkich dziewczyn, gwarancji zaproszenia na wszystkie imprezy w okolicy, ale przede wszystkim posiadanie kogoś naprawdę naprawdę bliskiego.
Na początku wystarczała mi babcia. Później zaczęłam potrzebować przyjaciół. Jednak ostatnio nawet oni nie zapewniali mi wystarczającej dawki uczucia.
„Jedynaczka, wychowywana przez babcię, która ma rodziców zajętych ich synem pierworodnym, czyli biznesem. Aż dziwne, że nie wylądowałam jeszcze w poprawczaku”- mówiłam sobie, bo to była prawda. Mogłam skończyć gorzej, ale trzymałam się lepiej od innych. Nie trzeba było daleko szukać. Moja przyjaciółka lub raczej ex-przyjaciółka Lena miała dwoje rodziców zawsze blisko siebie, ale to nie było ich pozytywem tylko negatywem. Alkohol, używki- w jej domu to normalność. Zawsze starałam się aby nie staczała się jak jej rodzice i dopingowałam ją w nauce itp. Wszystko zaprzepaścił Bartek. Ja w miarę wyszłam na ludzi. Widziałam co jest złe, a co dobre. Wiedziałam jak mam się zachować w każdej sytuacji. Nie przejmowałam się bezpodstawną krytyką i wiedziałam jak mam postępować z każdym napotkanym człowiekiem. Jednym słowem, nie przechwalając się- byłam przygotowana do życia.
Jednak istniało i istnieje jedno uczucie, na które nigdy chyba się nie uodpornię. Miłość. Często porównywana do sraczki, chociaż ja osobiście uważam, że zapach nie jest podobny ;D W przypadku miłości byłam naiwna jak dziecko. Wystarczyło, że ktoś popatrzał mi w oczy i już byłam jego.
Tak było z moim pierwszym chłopakiem, Adamem. Było to w pierwszej gimnazjum. Pewnego dnia podszedł do mnie i zaczął rozmawiać, co było dziwne z jego strony, ponieważ zawsze mnie przezywał i nienawidził. Sytuacja zdarzyła się parę razy. Kiedyś zapytał czy chcę iść na spacer z nim po szkole. Pomyślałam „Czemu nie?” i poszliśmy. Gdy byliśmy na jakiejś łące powiedział, że od dawna się we mnie podkochuje i czy nie chciałabym być jego dziewczyną. Ja uradowana się zgodziłam i po chwili zaliczyłam swój pierwszy pocałunek. Jednak po chwili Adam powiedział, że ma coś dla mnie i zniknął w krzakach. Wtedy jego koledzy naskoczyli na mnie z każdej strony i zaczęli strzelać do mnie z pistoletów na wodę głośno się przy tym śmiejąc. Adam również się śmiał ze mnie, że dałam mu się nabrać. Cała mokra od wody i łez wróciłam do domu. Potem miałam jeszcze paru chłopaków, ale nasze związki nie trwały dłużej niż 2 miesiące.
Teraz czułam, że zbliża się zmiana. Zmiana o imieniu Michał. Tylko jednego byłam ciekawa i niepewna. Czy Michał będzie chciał ujawnić wszystkim, że jesteśmy para? O ile nią jesteśmy. Chciałam wiedzieć, ale bałam się zapytać, aby go nie speszyć.
- Zasnęłaś?- zapytał obiekt moich rozmyślań.
- Nie. Tylko sobie myślę.
- O czym?
- O tobie oczywiście.- oderwałam się od niego by z uśmiechem na ustach popatrzeć w jego niebieskie tęczówki. On odwzajemnił uśmiech i ponownie mnie przytulił. Po jakimś czasie zmorzył nas sen.
Powoli zaczynam się budzić. Dociera do mnie, że spałam i nadal chcę spać, dlatego nie mam ochoty ruszyć nawet powieką, a może tym bardziej powieką. Zaczynają docierać do mnie inne bodźce. Czuję jakby czyjąś bliskość. Ktoś jest niesamowicie blisko mnie, ale nie boję się tej bliskości. Nadal pełna chęci powrotu do snu, nie otwieram oczu i próbuję uruchomić mózg by zapytać go czy wie co się dzieje. Tymczasem bodźce są coraz bardziej wyraźne. Ktoś mnie dotyka. Głaszcze po głowie. Me ciało przeszywa ciepły dreszcz. Znam skądś te uczucie. I nagle w głowie pojawia mi się jego twarz. Już wszystko pamiętam. Cały poprzedni dzień i dzisiejszą noc.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. On chyba to zauważył i po cichutku zapytał:
- Obudziłem cię?
Postanowiłam mu nie odpowiadać. Chciałam nacieszyć się jego bliskością w ciszy. Chciałam aby leżał obok i gładził moje włosy. Mogłabym tak spędzić resztę życia.
Jednak ni stąd ni zowąd przypomniał mi się pewien fakt. Zerwałam się z łóżka jakbym uciekała od ognia. Odwróciłam się w stronę Michała, który nie wiedział co mi się stało, więc ze strachem, i pytaniem: „Co się ci stało?” wypisanym na twarzy, patrzył na mnie.
- Która godzina?!- krzyknęłam w panice.
- Przed jedenastą...
- Kurrrr....- nie dokończyłam, tylko wbiegłam do łazienki i zaczęłam wciągać na siebie jakieś ciuchy, żeby jak najprędzej wyjść do hotelu.
- Mogę wiedzieć co ci się stało?- usłyszałam zza drugiej strony drzwi.- Czy chodzi ci o to, że byłaś umówiona z babcią?
„Dobra. Rozumiem, że myślę o tym wyraźnie i nieustannie, ale dlaczego do cholery on znowu wie co siedzi mi pod czaszką?!”
- Skąd wiesz o tym?- otworzyłam drzwi i wbiłam w niego pytający wzrok.
- Bo była tu z 2 godziny temu.- powiedział z super-dumnym uśmiechem.
- Co?!- dostałam wytrzeszczu. Jak on mógł się z tego cieszyć?- Była tu?! Jak spałam?! Z tobą?! Znaczy ty ze mną! Znaczy razem! O matko!- wpadłam w poważną panikę.
- Spokojnie. Wszystko załatwiłem.
- CO!? Jak!? Czemu mnie nie obudziłeś?!
Jednym krokiem znalazł się tuż przed moją twarzą, wziął ją w swoje dłonie, wbił swoje niebieskie tęczówki w głębię moich oczu i rzekł:
- Uspokój się albo będę musiał cie pocałować.
- Nie uspokoję się.- uśmiechnęłam się zadziornie.
Wtedy nasze usta złączyły się. Ach te wspaniałe uczucie...
- Ale powiedz mi wreszcie co się stało jak spałam?- oderwałam się od niego i znowu wbiłam w niego oczy.
- Nic wielkiego. Twoja babcia weszła do pokoju, gdy ja już nie spałem. Zapytała, o której zasnęłaś i jak powiedziałem, że 4 godziny temu, to nie kazała mi ciebie budzić i kazała mi tobie przekazać da sobie sama radę z jakimś czymś.
„Ok... To chyba trochę dziwne, nawet jak na moją babcię.” Nie mogłam uwierzyć w to, co Michał próbował mi przekazać.
- Ale jak to?- usiadłam na łóżku z wrażenia.
- No normalnie. Weszła spojrzała na mnie, więc powiedziałem „Dzień dobry” i mi odpowiedziała, zapytała się jak długo śpisz, a gdy odpowiedziałem powiedziała, abym powiedział ci, że nie potrzebuje twojej pomocy i wyszła.
- O matko.- nie dałam już rady siedzieć, również ze względu na pokręconą mieszaninę słów „powiedziałem-odpowiedziałem”, więc walnęłam się na łóżko.- Ale w ogóle się nie zdziwiła, że leżysz ze mną w łóżku?
- Może w pierwszej sekundzie, kiedy weszła a ja do niej wyjechałem z „Dzień dobry”.
- Hahah, no faktycznie musiało ją to nieźle zaskoczyć.- już spokojniejsza wyobraziłam sobie scenkę, jaką odwalił przed babcią Michał i nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- No co? Spanikowałem.- zawstydził się lekko, jednak po chwili sam zaczął się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc jest. Mam nadzieję, że się podoba :)) serdecznie proszę o komentarze :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz