niedziela, 7 października 2012

Rozdział 16: Nic się nie stało


- Znowu się trzęsiesz.- rzekł Michał i usiadł koło mnie. Oczywiście korzystając z okazji wtulił się we mnie.- Niestety nie pomyślałem i nie wziąłem więcej rzeczy.
- Nic nie szkodzi.- mówiąc to mocno objęłam go w pasie.
- Ocho. Co się stało?
- Nic.- rzekłam z nutką smutku w głosie.
- Przecież widzę.
- Och musisz tak mi w tych myślach czytać?
- Po prostu się martwię.- mówiąc to pogłaskał mnie po włosach, a kiedy spojrzałam w jego oczy rzekł- Nie lubię kiedy jesteś smutna, bo kiedy ty się smucisz ja też się smucę.
- Cieszę się, że tu jesteś... dla mnie.- opuściłam wzrok czując, że i tak w tym momencie do niczego nie dojdzie.
- Wiem!- dopadło go olśnienie, które wystraszyło mnie.
Wraz z przypływem pozytywnych emocji wziął mnie na ręce i zaniósł na koc. Pobiegł do bryczki i przyniósł z niej gitarę.
- Co ty...
- Ćśśśśsiiii!- przerwał mi.-Koncentruję się.
- Dobra.
- Ćśśi!
Zrobiłam znak, że zamknęłam już buzię a on jeszcze chwilę coś brzdąkał. Po chwili jego gitara zaczęła wydawać znajome rytmy. Gdy usłyszałam pierwszy wers, byłam już pewna. LINK
Po refrenie, od którego zaczął rzekł:
- Znam tylko refren, może pomożesz resztę?
- Pewnie.- powiedziałam pełna entuzjazmu.
I zaczęłam śpiewać. Nie muszę chyba mówić, że znałam cały tekst na pamięć, bo to chyba normalne, prawda?
Po skończonej piosence odetchnęłam głęboko. Bardzo mi się podobał ten duet.
- Świetnie grasz na gitarze. Kto cię uczył?
- Chodziłem do takiego jednego gościa u nas w mieście. Może znasz. Nazywa się Roman Niedzielski. Mieszka naprzeciwko Biedronki.
- Nie, nie kojarzę. Jak długo do niego chodzisz?
- Ze trzy lata już będzie.
- To czemu dopiero teraz się tym pochwaliłeś?
- Bo ja raczej gram na elektrycznej.
- Mmm. Fajnie. Zawsze chciałam umieć grać na gitarze, ale jakoś zawsze nie było jak. Zresztą wygląda to na skomplikowane, jeśli ktoś ma pokrzywdzone palce jak ja.- rzekłam śmiejąc się sama z siebie.
- Nie, to nie jest takie trudne.
- Nawet jak ma się takie palce?
- Co ty chcesz od swoich palców? Przecież są normalne.
- Nie są normalne. Nie wiesz do czego są zdolne.
I w śmiech. Znowu w naszych głowach zagościły włochate myśli.
- Może jednak zaryzykuję i sprawdzę do czego są zdolne twoje palce?
- Zależy co masz dokładnie na myśli?
- No wiesz...- poruszył uwodzicielsko brwiami.- Chodzi o grę na gitarze.
- Oby na pewno? Nie szukasz po prostu powodu, aby się do mnie przytulić?
- Każdy sposób dobry, nie?
Myślałam, że nie wytrzymam. Był taki słodki. To prawdziwe szczęście mieć kogoś takiego przy sobie. Przyjaciela, z którym możesz robić co tylko zechcesz. Tym bardziej, że często przyjaźń nie jest ostatnim etapem pomiędzy znajomością damsko-męską.
Michał zajął swoja ulubioną pozycję, czyli usiadł za mną i objął mnie rękoma i gitarą. Później zaczął tłumaczyć mi jak prawidłowo mam chwycić gitarę. Trochę mi to zajęło, bo nie wiadomo czemu strasznie chciało mi się śmiać. Gdy jednak nieco się opanowałam i trzymałam ręce w dobrym miejscu, przyszedł czas na tłumaczenie mi jak mam szarpać strunę. Ku mojemu zdziwieniu i Michała szło mi całkiem nieźle.
- Na pewno pierwszy raz próbujesz swoich sił w grze na gitarze?
- Przecież mówiłam ci, że tak.
- To czemu idzie ci tak dobrze?
- Bo mam dobrego nauczyciela?
- No nie da się zaprzeczyć.
Śmialiśmy się i brzdąkaliśmy jeszcze bardzo długo. Potem gdy się mi to znudziło chciałam odłożyć gitarę. Gdy jednak tylko odchyliłam Michał przyciągnął mnie do siebie.
- Ej!- powiedziałam głośno.
- Nie uciekaj mi.- wtulił się we mnie. Robił to z taką miłością, że … brak słów. Po raz kolejny motylki w moim brzuchu zaczęły latać.
- Nie uciekam ci. Chciałam tylko odłożyć gitarę.
- Masz szczęście.
- Przyznaj się, że po prostu ci zimno.- zaczęłam się z nim drażnić.
- Przyznaję się. A ty jesteś taka gorąca, że po prostu...
- Wykorzystujesz sytuację?
- Oj proszę cię. Przecież wiem, że chcesz tego bardziej niż ja.
Speszyłam się na chwilkę. Jednak po chwili odpowiedziałam:
- Powiedzmy, że chcemy tego w takim samym stopniu.
- No chyba żartujesz?! Ja tego chcę bardziej!
- No, ale przed chwilą... Nieważne.
Po chwili:
- Wooow!- rzekłam z zachwytu.- Zobacz na niebo jakie gwieździste.
- No faktycznie.
I zamilkliśmy podziwiając wszechświat pełen migających tylko dla nas gwiazd. W pewnym momencie poczułam jak chłopak opada powoli na koc ciągnąc mnie za sobą. I tak leżałam głową na jego nagim torsie, a on jedną rękę nadal miał na moim brzuchu, a drugą bawił się moimi włosami. Chciałabym już nigdy nie odklejać się od niego. Czułam, że to najlepsza możliwa kombinacja kobiety z mężczyzną. Myślałam, że to jedyna osoba, która mnie rozumie i zawsze przy mnie będzie.
- Opowiedz mi o sobie.- powiedział tym swoim głosem.
- Ale co dokładnie chcesz wiedzieć?
- Wszystko i jeszcze więcej.
- Nie lubię mówić o sobie i nie jestem ciekawą osobą.
- Oj nie ładnie tak kłamać.
- Ale to prawda.
- Nie sądzę. Jak dla mnie jesteś najbardziej interesującą osobą na świecie.
- Oj nie ładnie tak się podlizywać.
- Ale to prawda.
Zaśmialiśmy się. Postanowiłam opowiedzieć mu nieco o sobie, bo jeśli ma być moim przyjacielem lub kimś więcej powinien nieco o mnie wiedzieć.
- Tak więc....
Zaczęłam mówić i mówiłam i mówiłam i mówiłam. Sama się nie spodziewałam ile rzeczy mam mu do przekazania. A on dzielnie mnie słuchał. Ale nie, że tylko udawał lub tylko wyglądał, że słucha. Naprawdę słuchał. Co jakiś czas zadawał mi pytania dotyczące tego co mówiłam, czasem mi coś dogryzał lub mówił, że też był w podobnej sytuacji. Gdy w końcu skończyłam swoją opowieść o spędzeniu całego dzieciństwa na wyprawie po wszystkich kontynentach, o życiu i pracy w hotelu i o różnych szaleństwach z Kaśką, Leną, Darkiem i Bartkiem swój życiorys zaczął przestawiać mi on. Widziałam, że wielu rzeczy o nim nie wiem, ale niektóre informacje po prostu mnie powaliły. Zdziwiło mnie bardzo, że Michała dziadkowie pochodzą z Kanady, lecz od dawna mieszkają w Polsce. Gdy się o tym dowiedziałam pierwsza myśl jaka mi wpadła do głowy była mniej więcej taka:
„ASDNVKJNJWLAENFKO!!!!!!!!!!! ON MA RODZINĘ W KANADZIE!? MOŻE JEST DALEKIM KUZYNEM JUSTINA! To pewnie dlatego tak bardzo mnie pociąga.”
Potem dowiedziałam się, że jeszcze nigdy nie był nad morzem. Powiedział mi też, że strasznie boi się naszego biologa, bo jak on to ujął: „Pewnie ma jakiś utarg z Woldemortem, bo ma taki sam nos i włosy.”
- To nie jego wina, że był królikiem doświadczalnym przez jakiś czas. Takie beztalencie i paszczur? W burdelu mógł robić chyba tylko jako drzwi, więc poszedł na szczura do laboratorium.
- A ja myślałem, że to dlatego, że to przez Ojca Woldemorta, ale to chyba tym masz rację, bo by się wtedy zgadzało, że on biologi uczy.
- No widzisz.
- Ale w takim razie ciekawe co na nim testowali? Pewnie jakieś hormony, bo on taki bezpłciowy.
- Na pewno.
W tym momencie naszą uwagę zwróciły jakieś hałasy. Podnieśliśmy się z koca i staraliśmy się wypatrzeć co tak hałasuje. Kiedy hałas było słychać jakby bliżej mimowolnie przytuliłam się do Michała.
- Nie bój się, pójdę sprawdzić co się dzieję.
- Czekaj! Idę z tobą.
Bałam się zostać sama. Wokół wszędzie panowały egipskie ciemności. Ognisko niemal całe się wypaliło i jedynym źródłem światła był księżyc. Powoli zaczęliśmy skradać się w stronę trzasków. Kiedy czuliśmy, że jesteśmy już blisko Michał się zatrzymał.
- Czemu nie idziesz dalej.
- Bo chyba wiem co nas straszy.
- Serio?!- niemalże krzyknęłam.
- Nie jestem pewien, ale zaraz się tego dowiemy.
Mówiąc to rozgarnął krzaki, które oddzielały nas od nocnych strachów. Wytężyłam wzrok i to co ujrzałam... nie przeraziło mnie. Wręcz przeciwnie. Powiem tak: Donut'owi i Breeze udzielił się romantyczny klimat i jako niżej cywilizowane od ludzi zwierzęta nie bawili się w żadne flirty tylko jechali po całości. Spojrzałam na Michała, który również dusił się ze śmiechu.
- I co z nim robimy?- zapytałam.
- Nie wiem czy damy radę im to przerwać.
- Hahah, też nie jestem tego pewna. A czy oni w ogóle mogą?
- Jak widać.
- Hah, ale ja nie o tym. Chodzi mi o to, czy twój wujek będzie zadowolony faktem, … że będzie wujkiem?
- Chyba nie będzie miał wyboru.
Parsknęliśmy śmiechem. W tym momencie konie przestały robić to co robiły, więc Michał podszedł powoli do nich, a ja ruszyłam za nim. Podszedł do ogiera i pogłaskał go po pysku. Ja podobnie zrobiłam z Breeze.
- Zobacz.- przywołał mnie.- Urwał uprząż.
- Da się go zaprzęgnąć?
- Nie wiem. Trzeba będzie próbować.
- Nie chcę cię martwić, ale chyba musimy wracać.
- Tak, mam tego świadomość.- powiedział bardzo smutnie. Jednak po chwili dodał z większym entuzjazmem:- Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie lepszy niż dzisiejszy.
- To może być lepszy dzień od dzisiejszego?!?
- Z tobą na pewno.
Zaczerwieniłam się. Już się przed tym nie broniłam. Stałam tak przed nim bojąc się spojrzeć mu w oczy.
- Chodź, spróbujemy je podczepić.- powiedział.
„Widziałam. Znowu nic. Moja nadzieja powoli mnie opuszcza. Wieczór, a w zasadzie noc, się kończy, a on nadal się waha. Muszę się z tym jakoś pogodzić.”
- Ty się zajmij naszymi kochasiami- mówiąc to pogłaskałam Breeze po głowie- a ja pójdę po koc.
- A nie boisz się?- zapytał i chodź nie widziałam go wyraźnie wiedziałam, że ma na twarzy szyderczy uśmiech.
- Chyba ty.- powiedziałam i również uśmiechnęłam się podobnie jak on.
Zmierzałam w tych ciemnościach przez zarośla myśląc:
„Michał jak to facet zgrywa kozaka. Trzeba by mu było dać nauczkę za to. Tylko on na pewno już wie, że chcę go nastraszyć. Wyczytuje wszystko ze mnie, więc czemu tego też by nie miał wyczytać? Tak więc zrobię inaczej, czyli nic nie zrobię. Tego raczej się nie będzie spodziewał. Muszę tylko uważać, żeby on nie próbował niczego odwalić.”
Z takim zamiarem zaczęłam zbierać nasze rzeczy z plaży. W pustej butelce od szampana przyniosłam nieco wody z jeziora, aby zagasić żar, który pozostał po ognisku. Przez cały czas pilnowałam siebie, a raczej Michała, który mógł się czaić w każdym z kawałków tej ciemności. Jednak o dziwo on również nie planował żadnej niespodzianki dla mnie. Wróciłam bezpiecznie do bryczki, przy której coś majstrował.
- Nie próbowałaś mnie nastraszyć?
- Mogłabym zapytać o to samo.
- No przecież wiedziałaś, że będę zajęty naprawą uprzęży.
- A ty przecież wiedziałeś, że zbieram nasze rzeczy z plaży.
- Ale ja wiem, że byłabyś do tego zdolna.
- Nawzajem. A teraz zamiast prowadzić taką rozmowę powinieneś lepiej powiedzieć jak tam ta uprząż.
- Nie jest źle. Po prostu się rozpięła co na początku wyglądało na rozerwanie.
- Czyli normalnie może jechać?
- Jak najbardziej.
- Super.
Gdy Michał przypinał Breeze ja siedziałam na bryczce i czekałam na niego, bo szczerze mówiąc byłam zmęczona. Nie chciałam przed nim tego ujawniać, ale niestety gdy on wchodził do mnie głośno ziewnęłam.
- Aż tak bardzo się nudziłaś?
- Nie no coś ty, tylko tyle się dzisiaj działo, że po prostu potrzebuję snu.
- Rozumiem cię. Też jestem zmęczony.
- Dasz radę prowadzić? Jest tak ciemno i ...
- Spokojnie, one same nas poprowadzą. Wio!- krzyknął i strzelił lejcami.
Ku mojemu zdziwieniu konie faktycznie jechały przez las jakby to była prosta autostrada. W tym czasie nas pochłonęła rozmowa o naszych babciach.
Ja głowiłam się, co moja ukochana babunia sobie teraz myśli, bo chociaż była bardzo pobłażliwa to miała jedną żelazną zasadę: „Wszędzie, z każdym, zawsze, byle z telefonem” a ja tę zasadę złamałam nie biorąc komórki. Michał natomiast chwalił się, że raz jak miał 10 lat był na wakacjach u babci, która mieszka na śląsku. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że sam do babci pojechał, bez wiedzy rodziców. Po prostu rodzice nie mieli czasu, aby go tam zawieść, a on tak bardzo chciał do niej jechać, że kupił bilet i dotarł do niej pociągiem. Jednym słowem niezłe było z niego ziółko.
- No to chyba już jesteśmy.- powiedział.
- Chyba tak. Szybko ten czas zleciał.- westchnęłam.
- Dobrze, że to dopiero początek wakacji.
- I dobrze, że mieszkasz bliżej niż zwykle. Haha.
- Haha. No faktycznie.- zaśmiał. Jednak po chwili się opanował i rzekł poważnie.- Słuchaj...
- No...- zatliła się we mnie iskierka nadziei, która cały czas tylko przygasała.
- Czy miałabyś miejsce gdzieś dla Breeze i Donut'a? Do wujka mam jeszcze parę kilometrów, a jest ciemno i się boję.- zrobił do tego minę szczeniaczka.
- Zdaje mi się, że mam pewien pomysł.
Zaprowadziłam Michała do naszego nocnego stróża, który pilnował całego terenu przez noc. Nie wiem właściwie po co, bo w naszej okolicy nigdy nic ciekawego się nie działo.
- Dobry wieczór panie Antku.
- Witaj Patrysiu.- ucieszył się na mój widok. Znał się dobrze z moją babcią i ze mną też. Był mężczyzną w podeszłym wieku, ale był sprawniejszy niż niejeden młodszy od niego mężczyzna. Zupełnie jak moja babcia. Dziwne... Ale nie o to tu chodzi.- Co cię do mnie sprowadza o tej porze?- a zauważając Michała za mną dodał- I jeszcze z chłopakiem?
- My nie jesteśmy parą.- odpowiedział szybko Michał. Jakaś część mojego serca ukruszyła się i popłynęła do mojego żołądka, aby go skręcić, zdusić, wykończyć. Normalnie coś bym zrobiła np.: zemdlała lub się na niego wydarła, ale w tym dniu przekroczyłam już limit emocji, więc w środku oprócz pokruszonego serca i żołądka miałam pustkę.
- Miałabym do pana pewną prośbę.
- Ach ta dzisiejsza młodzież. Przychodzi tylko wtedy gdy czegoś chce.- usłyszałam cichy śmiech Michała za swoimi plecami.- No, ale ciebie lubię, więc mów.
- Jeśli to nie będzie problem, czy mógłby pan odstawić bryczkę z dwoma końmi do...- w tym momencie zwróciłam się do Michała.- Gdzie twój wuj mieszka?
- W Kosakowie. Pierwszy dom odtąd jadąc.
- Twój wuj to Piotr Szydełko?
- Tak.- odpowiedział, a po jego twarzy było widać, że myśli „Kim jesteś i skąd znasz mojego wujka?!”. Innym słowy był bardzo zdziwiony.
- Chodziłem z nim do szkoły! Z chęcią go odwiedzę. Tylko kto będzie pilnował...
- O to niech się pan nie martwi. To dopiero początek sezonu i nikogo prawie nie ma. Może pan spokojnie jechać.
- Jakby coś to ja mogę chwilę tu posiedzieć.- dodał Michał.
- No to dobrze, gdzie jest bryczka?
Tak więc zaprowadziliśmy go do koni. Po drodze pan Antoni opowiadał Michałowi jakąś historię o jego szkolnych czasach, ale nie wiem o co dokładnie chodziło, bo się wyłączyłam. Wciąż myślałam o jego reakcji.
„Tak szybko zaprzeczył słowom pana Antoniego. Czyli nie uważa mnie za dziewczynę? Nie chce być moim chłopakiem? Ale czemu? Najpierw zaśpiewał dla mnie piękną piosenkę o miłości, później wyjawił mi swój sekret podkreślając parę razy, że coś do mnie czuje, a potem gdy tylko miał okazję okazać swoją miłość uciekał w krzaki. Może to dla niego za szybko? Ale przecież rano mnie pocałował! O co chodzi temu gościowi!? To powoli staje się nie do wytrzymania. Nie mam już siły dzisiaj dla niego.”
- W takim razie mam jeszcze wracać czyyyy...
- A jak pan by wolał?- zapytałam zakładając na siebie nieco sztuczny uśmiech.
- Czyli do zobaczenia rano?
- Do zobaczenia.- odpowiedziałam, a on ruszył.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję.- krzyknął za nim Michał.
Zostaliśmy sami. Byłam pewna, że nic ciekawego się nie wydarzy, chociaż bardzo, bardzo, baaardzo chciałam się mylić.
- Chyba czas cię odstawić do domu.
- Chyba tak.- powiedziałam i niespodziewanie ziewnęłam.
Szliśmy tak w ciszy w stronę domu. Nie wiem czy dlatego, że on czuł, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, czy dlatego, że nie wiedział co mówić albo po prostu byliśmy za bardzo zmęczeni na rozmowę.
Stanęliśmy na tarasie. Nadal nic. Postanowiłam nie ciągnąć tego dłużej.
- Dobranoc.- powiedziałam cicho i weszłam do domu.
- Dobranoc.- usłyszałam za sobą jeszcze ciszej.
Schowałam się pod parapetem. Lekko wyglądnęłam przez okno na niego. Stał jeszcze chwilę najpierw niby zamurowany, a potem jakby wściekły. Obrócił się na pięcie i pobiegł do siebie.
Kolejny kawałek mojego serca odłamał się. Tym razem był większy i zostawił bardziej krwawiącą ranę. Zaczęłam płakać, a raczej wyć. Jak zwierze ugodzone prosto w serce. Czyli wszystko się zgadzało.
„Dlaczego on doprowadza mnie do takiego stanu?! Przecież nic się takiego nie stało. No właśnie, nic się nie stało.”
I tak płakałabym do rana gdyby nie fakt, że babcia, która, jak się domyślałam, nie spała tylko nie mnie czekała.
- Czemu nie wzięłaś....- zaczęła z hukiem lecz złość szybko jej minęła, gdy zauważyła mnie zapłakaną.- Co ci się stało?
Przez łzy i w jak największym skrócie opowiedziałam co się dzisiaj wydarzyło.
- Wszystko zrozumiałam, ale naprawdę dalej nie wiem czemu płaczesz? Powinnaś się cieszyć.
- Czemu?- uspokoiłam się nieco i zaciekawiona zapytałam.
- Bo nie łatwo znaleźć w dzisiejszych czasach faceta, który nie rzuca się na kobietę jak krokodyl na mięso. Jeśli nie chce robić pierwszego kroku zbyt szybko to znaczy, że z następnym również nie będzie się spieszyć. I z następnym i z następnym. Czy naprawdę chciałabyś, żeby rano powiedział, że cię kocha, w południe cię pocałował, a wieczorem chciał zabrać ci coś najdroższego czym jest dziewictwo? Im dłużej będzie trwać każdy z etapów tym dłużej będzie trwać wasz związek. Jesteście dopiero u podnóża wielkiej góry zwanej miłością i im szybciej się na nią wespniecie tym szybciej z niej spadniecie i tym bardziej bolesny będzie to upadek. I nie mówię ci tego, bo nie chcę, żebyś oddała się w tak wczesnym wieku. Mówię to, żebyś uważała na co chcesz komuś pozwolić. Żeby do końca cieszyć się ze zbliżenia trzeba dokładnie poczuć co to jest miłość. Poczuć czym pachnie czym smakuje, żeby dopiero później w odpowiednim momencie można było ją skonsumować. Wiem, że może dziewictwo w tej rzeczywistości jest czymś wymarłym, a dziewice raczej się swoim stanem nie chwalą, ale chcę żebyś wiedziała, że jeśli ktoś ma już to za sobą, to nie znaczy, że jest szczęściarzem. Pierwsze miłości zazwyczaj są nieszczęśliwe, podobnie stosunki. Sex jest wtedy piękny, gdy obydwoje ludzi łączy miłość.
- Babciu...
- Tak?
- Ale ja nie chcę jeszcze nikomu się oddawać, ja tylko chcę żeby on mi powiedział w prost: „Kocham cię, będziesz moją dziewczyną?”, a nie dawał sprzecznych sygnałów.
- Czasem wydaje mi się, że za dużo wymagasz od życia. Przecież z tego co mówisz wynika, że on rzucił swoją dziewczynę cztery dni temu, a ty już chcesz, aby całkowicie zakochał się w tobie? Naprawdę nie powinnaś się tak śpieszyć. Im bardziej się czegoś pragnie tym wyczekiwanie na to jest bardziej długie i bolesne. Zapomnij na chwilę o tym i ciesz się tym co dostałaś od losu, a twoje marzenia spełnią się szybciej niż myślisz. A teraz idę spać, bo strasznie się zmęczyłam czekając na ciebie, ale sądząc po tym co dzisiaj przeszłaś sądzę, że tobie sen przyda się jeszcze bardziej.
Kocham chwile, w których babcia wydostaje mnie z dołów emocjonalnych. To naprawdę anioł.
Odkleiłam się od babcinych ramion i poczłapałam do pokoju. Rzuciłam rzeczy gdzieś w kąt. Weszłam do łazienki i pierwszym, co zauważyłam w lustrze nie była moja styrana łzami twarz tylko jego koszulka. Zdjęłam ją i wtuliłam się w nią. Nadal pachniała tak jak on. Najpiękniejszy zapach na świecie. Nie miałam siły na kąpiel, więc tylko wskoczyłam i wyskoczyłam spod prysznica. Ubrałam piżamę i od razu zasnęłam z nadzieją, że jutro nadejdzie lepszy dzień.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc nie zdążyłam przed 24:00 i nie wstawiłam wczoraj jak obiecałam tylko dzisiaj XD tak więc proszę o komentarze i głosy w nowych ankietach :)))

4 komentarze:

  1. pisz już no !! i niech on się nie okaże jakimś draniem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam jeszcze całego rozdziału ale mogę obiecać, że m=Michał nie jest draniem :D

      Usuń
  2. kiedy wreszcie nowy rozdział? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie wiem :((( nie mam czasu pisać, ale może przy okazji dłuższego weekendu znajdę czas :))) miło że ktos jeszcze tu PACZY XDDDD

      Usuń